Rozdział 4

15 1 1
                                    

ROZDZIAŁ 4

PAKT

Obudziłam się w czarnym pomieszczeniu, rzeczywistość mi się wydłużyła i nagle zobaczyłam mężczyznę.

-Pomoge ci zdjąć tą bransoletkę podaj tylko rękę- zrobiłam krok w jego stronę, ndagle dostałam zawrotu głowy.-Dasz radę do mnie dojść wierzę w ciebie- te słowa dodały mi otuchy . Zrobiłam kolejne kroki... ,,wraca tętno" ,,doktorze proszę spojrzeć na jej dłoń" ,,uczulenie na miedź, proszę to zdjąć" ,,nie możemy doktorze.."- Halo Denaris Wszystko dobrze?Skup się na dojściu tu jeszcze kilka kroków tak mało ci brakuje.-jego oczy były wypełnione nadzieją to mi pomagało.

Te spojrzenie było takie łagodne, i przyjemne.Przypomniały mi się słowa matki zanim wyszłam z domu ,,każdy ma swoją ciemną twarz". Spojrzałam jeszcze raz na mężczyznę tym razem widziałam okrutnego mordercę, czarownika a może jest demonem. Miał czerwone oczy ręce w krwi i cień która jego postura dawała to cień potwora, ogromny długi cień z rogami i ogonem. Krzyknąłem i natychmiast pod moimi stopami zbiła się podłoga. Czułam się jakby była na lodzie , nagle wpadłam pod niego, nie miałam tlenu nie mogłam wrócić do dziury w lodzie ponieważ prąd wody mnie powstrzymywał zobaczyłam nagle nade mną stopy mężczyzny.

-Denaris, Denaris..-nachylił się nade mną- ja tylko chcę pomóc mojej nowej przyjaciółce czarownicy. Jesteś wyjątkowa. Dlatego chcę ci pomóc- brak tlenu zaczynał mnie stopniowo osłabiać-nawet z taką błahostką jak zdjęcie magicznej bransoletki wiecznej przyjaźni. Szczerze mówiąc jesteś głupia, to jest lekcja na przyszłość dla ciebie Denaris. Zawsze sprawdzaj co dostajesz, wielu będzie próbowało zabić ciebie.- nurt zaciągnął mnie dalej a ten mężczyzna podążał za mną,znalazłam się na płytszej wodzie gdzie czubkami palców dotknęłam dna. Zaczynałam już mdleć ,,DOKTORZE ONA NIE MOŻE NABRAĆ TCHU ONA DUSI SIĘ!"- Dostałaś bransoletkę z znakiem czarodziejek, znakiem białej magii. Moja oferta brzmi następująco: Ja uratuje ci życie i dam ci dostęp do historii czarownic, raczej ci się przyda przy pierwszej wspólnej kolacji z rodziną. A ty zrobisz mi jedną przysługę.- nagle coś porwało mnie w dół. z dołu wypłynęłam z podłogi obok był mężczyzna, upadłam na plecy z bólem. Brałam szybko i nieprzerwanie wdechy. Tlen, już myślałam że mnie tam utopi ten, ten...-Masz na myśli chyba słowo Szatan.- spojrzałam na niego (Jak on to zrobił? czyta mi myśli?)- tak czytam ale teraz nie chodzi o to, to jak zgadzasz się?-wstałam mocno osłabiona z zawrotami w głowie. Ruszyłam w kierunku wystawionej ręki. ( CZY JA WŁAŚNIE CHCE ZAWRZEĆ PAKT Z DIABŁEM?)- JESTEM SZATAN NIE DIABEŁ! DO JASNEJ CHOLERY NAUCZ SIĘ.- spojrzałam na niego, jestem na tyle blisko że mogę chwycić jego rękę, chwilę się zastanawiam,(co mi tam i tak trafię do piekła) chwyciłam jego rękę.

Pomachał ją chwilę i poprosił bym pokazała swoją dłoń. Niepewnie wysunęłam dłoń podejrzewając co zamierza.Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni w marynarce sztylet taki sam jak mój tylko że z czerwonymi zdobieniami, ja natomiast miałam srebrne . Wyciągnął z pochwy,przełknęłam ślinę. Uśmiechnął się gdy to zauważył.Delikatnie gładząc ostrze sztyletu przyglądał mi się.

-Zastanawiasz się dlaczego mamy podobne sztylety..-zranił się w palec, kropla krwi spłynęła po opuszku palca i trafiła do fiolki na atrament.-To proste. Matka ci nie wytłumaczył że istnieją różne sztylety? Można się było tego spodziewać. Istnieją Różne rodzaje sztyletów ale te przypadki wyjątkowe czyli żądza krwi, i czarodziejka w rodzinie czarownic, mają takie same sztylety może trochę niepodobne do siebie.-Chwycił gwałtownie moją dłoń ustawił w powietrzu butelkę, Zgrabnym ruchem przeciął długą, dosyć głęboką, linią po mojej całej dłoni. Lekko zapiekło mi dłoń, myślałam że moja ciemna strona zniweluje ból i zacznie obserwować spływającą krew- A te zwykłe czyli władza, potęga i tak dalej, mają różne rodzaje sztyletów. W tedy trzeba patrzeć na ostrze na jego kształt.-Przechylił lekko moją dłoń krew potokiem spłynęła do lewitującej butelki. Schował sztylet do pochwy i marynarki, zaczął kontynuować.- Najpotężniejszy sztylet z tych zwykłych to z falistym ostrzem, najgorszy to zwykły prosty nóż może z lekkimi zdobieniami na rączce i napisem przewodnim. No Gotowe teraz tylko zamieszać moją krew z twoją, i twój podpis-spojrzał na mnie kątem oka. ,,co z tą CHOLERNĄ bransoletką nie chce zejść trzeba coś mocniejszego, ona już umiera?!" (te głosy co to b-było)-Wracając poczułaś ból a nie satysfakcję ponieważ, jakby to nazwać.. w moim wymiarze jest się osobą czystą czyli prawdziwą niezdolną do kłamstwa JEDNĄ chodzi mi teraz o dominującą stronę, -chodzi mu chyba o dobrą i złą stronę każdej osoby-Więc dlatego poczułaś ból.-Wręczył mi czarne pióro z pięknie zdobioną stalówką. przy łączeniu pióra ze stalówką był czerwony, krwisty kryształek. Zastanowiłam się chwilę- LITOŚCI ZGODZIŁAŚ SIĘ JUŻ NIE MUSISZ SIĘ ZASTANAWIAĆ!- czyli tak to rozegrał. W Sumie to sama tego chciałam.

Chwyciłam pióro, przede mną ukazała się umowa obok mnie stanął szatan podtrzymując w ręku buteleczkę z krwią przysunął do pióra. Delikatnie włożyłam pióro do kałamarza. Wyciągnęłam powoli stalówkę przystawiłam do papieru i zaczęłam pisać zamoczyłam znów stalówkę w krwi by napisać nazwisko.Gdy podpisałam się i oderwałam pióro od papieru krew zamieniła się w atrament a dokument znikł. Szatan zaśmiał się głucho, upuścił fiolkę z krwią rozlała się a go już nie było. ,,Chyba się budzi, trzeba zadzwonić po tego policjanta". Ten ,,wymiar" zaczynają znikać a ja budzić w .... Szpitalu?

CZAROWNICA córka SzatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz