Rozdział 9

17 1 7
                                    

ROZDZIAŁ 9

KOLACJA

Wróciwszy do domu przebrałam się i umyłam, mama natomiast opatrzyła mnie a jedna z ciotek lekko uleczyła rany, zostały mi strupki. Pytali się mnie wiele razy co się stało ale nie zamierzałam im o tym powiedzieć z czego zdali sobie sprawę i odpuścili. Zaczęły się przygotowania do kolacji przygotowując w myślach co powinnam zrobić. Nudy są śmiertelne, jak tak dalej pójdzie to umrę z nudów a nie chciałabym tak marnie skończyć. Z nudów zaczęłam się szykować, zachwiałam się i położyłam na łóżku. Marco przeniósł się dla mnie do mojego miasteczka, jest mi do końca posłuszny i wierny ale i tak nie dokońca jestem pewna te ,,wierności" dlatego najpierw należało by go sprawdzić. Skup się Denaris tylko się skup. Pewnie zastanawiacie się teraz co robię, otóż staram się znaleźć pewną osobę. Wyobrażam sobie jego krew, nagle obraz z mojej głowy zaczął się przenosić starałam się być częścią jego ciała. Myśli powędrować niedaleko szkoły. Ujrzałam wtedy Marco. Mam cię. Wstałam z łóżka, przebrałam te idiotyczne ciuchy i szybko zaczęłam biec w stronę szkoły słyszałam za sobą krzyki mamy, krew uderzyła mi do uszu. Biegłam cały czas nieprzerwanie przez około 1,5 godz. Dobiegłam do szkoły cała zdyszana i spocona. Za dużo się dzieje jednego dnia ale i tak lepsze to niż nudy...

Zaczęłam powoli iść w stronę parku w którym widziałam Marco. Lekko się wytarłam spoglądając po ulicy. Zapytacie po co szukam Marco, mogę wam to wytłumaczyć ponieważ mam czas. Podam przykład, wyobraźcie sobie ćpuna, ćpun jak ćpun ćpał. Uzależnił się od trawy narkotyków czy czego tam co mają. A teraz wyobraźcie sobie że nie ma kasy na narkotyki i jest na głodzie. Wtedy jego całym życiem i zadaniem jest ćpanie. A teraz uzupełnię ten przykład swoją sytuacją , ćpunem jestem ja, Dilerem jest Marco a narkotykami sztylet.Muszę go zdobyć za wszelką cenę, czarownice wiążą się więzią z swoim pierwszym rytualnym sztyletem. O widzę Marco, szybkim krokiem podeszłam do niego i jego nowych znajomych z liceum, nieco skrępowanym rychem przybliżyłam się do grupki. Cała zbladłam ale nie dałam po sobie poznać stresu i... obaw?

-Hej lalunia- zamachnął się jeden z jego kolegów by dać mi klapsa w tyłek. Zbok miałam ochotę wydłubać mu oczy ale lepszą karą byłoby odcięcie mu tej ręki. Zatrzymał go Marco.

-Pogadaliście sobie a teraz wypierdalać. -Maco nieco zmarszczył brwi gdy usłyszał mój ostry ton.

Pociągnęłam Marco do tyłu pokazując twarz ,, to ważne".

-Słuchaj sorry - zaczęłam- dobra nie ważne było minęło. Pomóż mi błagam zgubiłam go nie mogę bez niego żyć. Cierpię, to uczucie mnie wykończy.-zbadał mnie wzrokiem.

-Wykonam dla ciebie wszystko tylko powiedz mi co ci się stało?! - no tak widać siniaki i strupki.

-Obiecuję że ci wszystko wyjaśnienia ale nie teraz, jutro ok? Teraz pomoże mi odzyskać sztylet.

-O w mordę, zabrali ci sztylet. Kiedy mi zabrali rodzice sztylet by sprawdzić ile wytrzymam to mogłem tak 7-8 dni ani mniej ani więcej.

-Minęło kilka miesięcy a ja tęsknie. Został skonfiskowany przez policję.- jego twarz zbladła, chwycił mnie za rękę i zaczął biec a ja za nim. Po kilku minutach dobiegliśmy do komisariatu policji.

-Pora na plan. - spojrzał na mnie.

-Dobrze więc jaki jest twój dar? W Ogóle masz już dar?

-Mam dar, to niewidzialność.

-Dobrze się składa. Więc plan brzmi tak, ja odwracam uwagę policji a ty rozglądają się za sztyletem. Kiedy go znajdziesz powiedz mi. W tamtej chwili użyje swojej mocy jeśli mi się uda..

CZAROWNICA córka SzatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz