Rozdział 5

14 1 2
                                    


ROZDZIAŁ 5

WIELKIE KŁAMSTWO

Odgłosy kroków są takie przytłaczające, nie mam siły otworzyć oczy nawet mówić wyszeptałam ,,bransoletka" ale nawet to brzmiało inaczej (błahousenukas).

-Budzisz się, wspaniale mamy do pogadania!-wzięła wdech.- po pierwsze bierzesz sztylet z pochwą, po to ją masz. Po Drugie panuj nad agresją. A Po trzecie CZY TY PODPISAŁEŚ -lekko ściszyła głos-pakt z szatanem?!

-Ską t-ty- lekko otworzyłam oczy

-Wiem to ponieważ masz ranę na dłoni, i miałaś na dłoni magiczną bransoletkę której nie da się zdjąć chyba że silnym zaklęciem lub PAKTEM- spojrzała na mnie.-Nawet te głupie czarownice wiedzą że jest z niego łajdak. Przysługa u niego znaczy zrobić wszystko co powie WSZYSTKO-posmutniała. -Wogule policjant do ciebie przyszedł.-wyszła z sali natomiast do sali wszedł młodo-dorosły mężczyzna.

-Witaj, Denaris swoją drogą niezwykłe imię-Spojrzał na mnie z obojętnością. Chciałam podnieść rękę by móc poprawić włosy, coś jednak nie umożliwiało mi wykonanie tej czynności- Grozi ci 5 lat poprawczaka, a za rok masz 18 lat więc na resztę wyroku pójdziesz do więzienia.-Lekko musnął mi włosy na czole-Pewnie chciałaś to zrobić, ale nie mogłaś- Spojrzałam na swe dłonie.

Były przymocowane do pasów jak i moje nogi. Musze grać na zwłokę. Muszę wmówić im i lekarzom że po prostu jestem chora psychicznie wtedy bedzie mi tylko groziło, psychiatryk lub wizyty u specjalistów.Spojrzałam na mamę natychmiast obróciła się w stronę okienka od mojej sali. Dałam jej znak, chyb się domyśliła zrobiła kilka ruchów ręką przy ty coś mówiła. Mięśnie na jej ręce i żyły wyszły, widać było że to ciężkie i męczące.Poczułam jak lekko pasy mi się osuwają z rąk i nóg. Nie zwracałam uwagi na to co mówi mężczyzna ale chyba tłumaczył mi jak będzie wyglądać rozprawa. Wzrokiem szukałam sztyleta by móc go wziąć i wbić w krtań. Tym razem zgadzaliśmy się z jednym trzeba pokazać na co nas stać, mnie i moją ciemną stronę. Nigdzie nie mogłam znaleźć sztyletu, zaczęłam w środku panikaowa, uspokojiłam się lekko ruszyłam oswobodzoną ręką w stronę igły wbitej w moją dłoń. Gdy wyciągnęłam igłę z mojego ciała odczepiłam ją od kroplówki. Kątem oka spoglądałam na policjanta, ,,Córeczko to ja mama, wiem co kombinujesz. Zdobyłam fałszywe dokumenty związane z twoją ,,chorobą psychiczną" idę je teraz wręczyć doktorowi, a ty sama wiesz. hi hi" Mama przekazała mi wiadomość, lekko przesunąłem igłę do drugiej dłoni. Ustawiłam ręce z powrotem na pasy, tak by wyglądało że cały czas jestem związana.

-Denaris ta sprawa jest poważna, poszkodowane dwie osoby, doktor uważa że to mogły być jakieś zaburzenia po uczuleniu na miedź, ale jedno mnie zastanawia, dlaczego wzięłaś nóż do szkoły.-spojrzał na mnie.

-Proszę pana to śmieszne-wzdrygnął się na te słowa. Czas zacząć zabawę.- Czy nauczyciel ma prawo grzebać w rzeczach, a poza tym ja jej nie zraniłam. haha-zaśmiałam się głucho- J-ja - próbowałam powstrzymać się od śmiechu- j-ja zraniłam tego gnoja za dotykanie gdzie nie trzeba, wie pan chyba o co mi chodzi,-zachichotałam, był bardzo zdezorientowany dlatego szybkim ruchem zepchnąłem wazon na stoliku przez chwilę zwrócił uwagę na ten wazon, nie na mnie.

To był wielki błąd. Szybkim ruchem wbiłem w jego szyję igłę, krzyknął boleśnie wstał z krzesła próbował dojść do drzwi. Spojrzał na mnie, ja jak zwykle z nieludzkim spokojem patrzałam na jego krew. Usłyszałam krzyki lekarzy, wtedy zaczęłam udawać śmiech. Podbiegli do mnie i podali mi leki na uspokojenie, spojrzałam na ledwo dyszącego policjanta, i zasnełam. ,,nie ma krwi nie ma żalu"

CZAROWNICA córka SzatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz