Rozdział 3

19 1 5
                                    


ROZDZIAŁ 3

BRANSOLETKA

Szkoła.Po tak dziwnych urodzinach a zarazem halloween, wróciłam do szarej rzeczywistości. Jesień, wtorek, godzina 6:10. Przed chwilą wstałam na autobus ubrałam się w czarno-zielonego topa i dżinsy, sprawdziłam plan zajęć zeszłam na dół z plecakiem założyłam kurtkę podeszłam do kuchni, spakowałam śniadanie do plecaka wzięłam w zęby tosta z dżemem, i wzięłam czapkę. Sprawdziłam czas, gdy nagle usłyszałam ,,Accipe me". Sztylet chce i-iść z-ze mną.Nie dałam się długo prosić pobiegłam na górę i wzięłam sztylet do plecaka. Zbiegłam ze schodów i wybiegłam na dwór, autobus już szykował się do odjazdu biegłam i krzyknąłem ,,CHWILA JESZCZE JA!". Trochę głupio mi było wejści do autobusu, wszyscyy spoglądali na mnie i się śmiali, jak mnie to WKURZA!! Mam ogromną chęć wyciągnąć sztylet, i rzucić się na jednego z nich, wyrwać serce i wziąć jako trofeum. Moje myśli.. Moje myśli i brak kontroli nad agresją przeraża mnie, usiadłam sama i spojrzałam w szybę, nagle skręciliśmy w inną stronę niż zwykle. Podjechaliśmy Pod stary dom z ślicznym ogrodem, który niedawno został kupiony Wywnioskować można to z kartonów, ta aura z tego domu.. fuu.. jest tak dziwnie nie przyjemna. Z domu wybiegła niska jasno-bląd dziewczyna z zielonymi oczami. Serce mi przyspieszyło, ta dziwna aura przyprawiała mnie o dreszcze i zawroty. Weszła do autobusu, jest chyba tą nową z Londynu, tej co dokuczali i się przeniosła. Wybrała złą szkołę, i dowie się o tym niedługo spojrzałam na innych, patrzyli na nią jak na przekąskę. Była wręcz do bulu słodką optymistką, że też taka delikatna osoba nie wpadła w depresję po koszmarze w szkole,trochę mi jej żal ale nie mogę okazać słabość.. Spojrzała na mnie.( JASNA CHOLERA tylko nie siadaj tu. KURWA USIADŁA, TA CHOLERNA AURA.Chyba moja wewnętrzna ciemna strona nie polubiła jej).

-Hej jestem Flora! Miło mi cię poznać. Ładna bluzka kupiłaś ją z sklepu online czy okolicznego?- z zaciekawieniem spojrzała na mnie, te spojrzenie było przytłaczające jak jej aura.

-J-ja - poczułam czyjeś spojrzenie na moich plecach, dostałam małego dreszczyku obróciłam się i zobaczyłam na tylnym fotelu Biance, która kątem oka spoglądała na mnie. Jak ja to mogłam poczuć to dziwne, ale może czarownice czują że są obserwowane.

Obróciłam się spowrotem, sztylet odezwał się ,,yuck" zamilkłam, i ta nowa też czyżby usłyszała to lub coś wyczuła? Rozejrzała się, i dostała gęsiej skórki jakby zimny wiatr przeszedł przez nią, a w autobusie było wręcz duszno.

-Tobie też zrobiło się zimno, bezimienna?- spojrzała na mnie ubierając się w kurtkę.

-Denaris, mam na imię Denaris- obróciła się napięcie.

-Imię to wybierała ci mama czy tata? Brzmi jak jakieś magiczne przerażające imię- spojrzała na mnie podejrzliwie- albo ono chyba jest po prostu z jakiegoś filmu lub starożytnego Rzymu, te monety: denary?- czekała na którąś z odpowiedzi. Nie lubię i nie umiem kłamać lecz nóż mi radził ,,mendacium" czyli skłamałam...

-Mama kiedyś oglądała jakiś film o Rzymie Ich tradycjach i nazwa tych monet przypadła jej do gustu.-Mina jej się zmieniła otworzyła plecak, nachyliła się i spod bluzki wyszedł naszyjnik.

Naszyjnik z jakimś symbolem nie z gwiazdą dawida ale inną, wyglądała jak kwiat. Bąknęłam coś do niej byt nie zorientowała się że nieprzerwanie patrzę się na niej naszyjnik.

- Masz na imię Flora tak? Imię pochodzące od kwiatu, twoja mama chyba lubi kwiaty. Widać to po zadbanym ogródku, kiedyś tamten ogródek był że tak powie obrzydliwy...- patrzałam na jej naszyjnik jak zaczarowana. To ten cholerny naszyjnik dawał taką aurę. Dojeżdżaliśmy do szkoły.

CZAROWNICA córka SzatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz