Rozdział 16

9 1 0
                                    

ROZDZIAŁ 16

ŚCIANY SŁUCHAJĄ

Ciche, ponure uliczki, szepty w głowie nie wyciszyłam się odkąd zyskałam pełną kontrolę nad ciałem, umysłem a także świadomością. Jakbym utknęła między życiem a śmiercią, świadomością a jej brakiem..

Mijałam właśnie kolejną ulicę pełną kałuż i dziur. Spotkanie z Jimem w takim miejscu jak Fasturns, inaczej mówiąc domem łowców jest naprawdę niepokojące, intrygujące, mało tego zmusza do intensywnych refleksji nad zdarzeniem. Na razie nie mam powodu by nad tym się zastanawiać, gdyż aktualnie zbliżam się do jednych tych miejsc które aż krzyczą: Spierdalaj stąd gdzie pieprz rośnie!. Eh a myślałam że uciekłam od sadystów, bandziorów i morderców, w międzyczasie spotkam za jakieś kilka chwil innych tego typu ludzi. Sielanka. Po prostu kurwa sielanka. W realnym czasie zajęło by mi to jakieś 4 godziny ale z takimi zdolnościami jak moje to 4,6 setnych sekundy. Ph, jestem seksownym bogiem czasu.

Wow naprawdę kiedy taka odważna się zrobiłam..

W liceum byłam grzeczna i spokojna, teraz jestem zupełnym przeciwieństwem siebie. Mimo tego że  obawia się tego spotkania nie mogę się doczekać. Czuję dreszcze na całym ciele a zimny pot aż spływa po mnie. A co jeśli mnie zabiją, potoczy krew a co jeśli coś nie wyjdzie na samą myśl tych wszystkich zdarzeń związanych z krwią robią mi się ciarki, i to nie ze strachu ale z przyjemności, jak długo nie widziałam krwi. Widok krwi mnie pobudza uspokaja, to jest dziwne i chore co teraz gadam a raczej nad czym się zastanawiam. 

Idę właśnie na spotkanie z mafią w jakiejś opuszczonej fabryce, gdzieś gdzie nie ma żadnych ludzi, policji. Po prostu pustkowie. A ja jak nigdy nic Myślę o tym że fajnie by było zobaczyć krew, tylko nie moją błagam. Widok swojej krwi raczej by mnie jeszcze bardziej podobał, jednakże w obecnej formie, nie jest mi do śmiechu tracić krwi. Denaris to by znowu się pewnie pocięła ta szurnięta wariatka kiedyś mnie zabije. 

Przez te całe zamieszanie z Jimem zapomniałam przebrać skąpą bluzeczkę na golf. Stanęłam w kałuży, czas i tak stoi dlatego nie wstydzę się rozebrać, po chwili jednak uświadamiam sobie że Gaspar ma moja torebkę. Ależ ja głupia! Powrotem nałożyłam jedwabną bluzeczkę, Oczywiście że mogę wrócić po to. KONTROLUJE CZAS. lecz nie kontroluje mojego wysiłku, dlatego odpuściłam sobie powrót. Znów ruszyłam przez kałuże i opuszczone zaułki. Spoglądałam na ponurą i przerażającą fabrykę, czy może raczej gorzelnię. Szyby powybijane i brudne do tego dochodzą jeszcze graffiti z nieprzyjemnymi tekstami, i ten zapach który odpycha nawet żuli. Wielkie drzwi przez które przejeżdżały pewnie tiry są zarośnięte i zardzewiałe, zdała sobie sprawę że tędy się nie dostane dla tego pewnie chwyciłam za rynnę i się wspięłam na płaski betonowy dach. Ostrożnie tak aby się nie skaleczyć weszłam do środka przez rozbite okno. Gdybym nie spojrzała w dół na pewno spadłabym, stałam na krawędzi zniszczonej podłogi, niżej za ścianą spostrzegłam wartownika z pistoletem do boku. 

Jak to dobrze że udało mi się znaleźć to miejsce za pierwszym razem, miałam już ruszyć ale dziura na środku mi w tym przeszkadzała, a gruz i resztki po podłodze także nie zachęcały do zeskoczenia. 

Tutaj zrobię pauzę. Pamiętacie może że otrzymałam dar czasu? Nie powiedziałam wam wszystko. Od kiedy Lucjusz chcę mnie zabić coraz więcej czasu się boję i stresuje co wpłynęło jakoś na moje moce. Moje moce można porównać do zamulającego się komputera, raz się zacina a raz nie. A teraz po krótkim objaśnieniu wrócimy do historii.

 Obróciłam się zamierzając wejść inną drogą jednak usłyszałam wystrzał tuż obok mojej głowy, kurz od uderzenia pocisku wleciał mi do gardła zakaszlałam, jestem w czarnej dupie. Podniosłam wysoko ręce. Zamurowało mnie na tyle że nie mogłam jednej literki wypowiedzieć.

CZAROWNICA córka SzatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz