°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Miłego czytania. Jestem ciekawa waszych reakcji.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°Jimin pov
Siedziałem zmarnowany na siedzeniu naprzeciwko sali w której leży mój zmarły przyjaciel.
- To przeze mnie. To przeze mnie. To przeze mnie. To przeze mnie. To przeze mnie. - powtarzałem po cichu.- Dlaczego on umarł?! Miał jeszcze kilka dni! - krzyczał na lekarza.
- Bardzo mi przykro, zaszły komplikacje i nasz sprzęt wprowadził nas w błąd. - wytłumaczył lekarz.
- W dupie mam komplikacje, on miał żyć! - krzyczał.
- Jim powiec coś! - krzyknął na mnie. Spojrzałem na niego smutnym pełnym cierpienia wzrokiem.
- To przeze mnie! - wrzasnąłem do niego - Gdybym dzisiaj się z nim nie pokłócił on by żył! To wszystko przeze mnie że nie dałem mu szansy pomimo tego że go kochałem i nadal kocham!
- Kochasz go? - zapytał zdziwiony lekarz.
- Tak, ale przez te wszystkie dni okłamywałem samego siebie, że tak nie jest. - odpowiedziałem i rozpłakałam się na dobre.
- Co byś zrobił żeby on żył? - zadawał według mnie bezsensowne pytania. Po co to skoro on już nie żyje?
- Wszystko. - odpowiedziałem bez chwili zawahania.
- Jest jeden sposób na przywrócenie mu życia. Ale nie jestem pewny czy podziała. - powiedział po chwili namysłu. Czym zasiał w moim sercu ziarnko nadzieji.
- Jaki?! - krzyknąłem i spojrzałem z na niego z nadzieją.
- Masz na to dwadzieścia cztery godziny inaczej nie będzie możliwości przywrócenia go do życia...- zamilkł na chwilę, a ja czekałem w niepewności na dalszą część wypowiedzi - Musisz wypić jego krew, a on musi zarzyć twojej. Innego wyjścia nie ma. Ale nie rób sobie wielkich nadzieji. Ta choroba istnieje od zawsze i ani razu się to nie udało.
- Co daje zamieszanie krwi?
- Ta choroba powstaje jeśli osoby sobie przeznaczone nie oddają sobie miłości. Czyli jedna kocha drugą, ale ta druga nie kocha tej pierwszej.
- Musimy spróbować. Ale jak Yoonie ma wypić moją krew skoro nie żyje? - zapytałem.
- Będziemy musieli mu ją podać dożylnie. - odpowiedział.
- No to do roboty. - popędziłem go.
* 15 min później *
Przed chwilą pobrali moją i jego krew. Myślałem że będzie jej trochę mniej, ale najwidoczniej się przeliczyłem.
Jego krew była ciemniejsza od mojej, ale nie obchodziło mnie to zbytnio, teraz liczyło się tylko jego życie.Zacząłem pić. Nie zwracałem uwagi na mataliczny posmak w ustach. Wypiłem ją całą bez sekundy zawahania. W tym samym czasie, wstrzyknęli mu moją krew.
Zostawili mnie z nim samego. Czekałem około pięciu minut.
Do pokoju wszedł Tae.
- Jimin... - przerwałem mu.
- Nie! On się obudzi! - beczałem.
- Jim. On umarł, doktor mówił że to nigdy nie podziałało. - podszedł do mnie i położył dłoń na moim ramieniu.
- Zostaw mnie samego. - powiedziałem.
- Poczekam na ciebie w recepcji. Nie rozmyślaj za dużo. Jak wrócimy do akademika to muszę coś ci dać. - powiedział i wyszedł.
Pochyliłem się nad Yoongim i pocałowałem jego zimne popękane usta. Jedna z moich łez zabłądziła i skapnęła na jego policzek.
Nagle w miejscu w którym była moja łza zaświeciło jakieś przepiękne żywe światło. Odsunąłem się od niego. Blask powoli rozchodził się po całym jego ciele, pomimo tego że byliśmy w pomieszczeniu zawiał wiatr. Nie wiedziałem co się działo. Patrzyłem na to przestraszony.
Wszystko zniknęło.
Podszedłem do Yooniego dalej leżał tak samo. Upadłem na podłogę z bezsilności głośno becząc. Poczułem czyjąś rękę na ramieniu.
- Tae zostaw mnie i nie wmawiaj mi że to nie przeze mnie, bo to wszystko moja wina. Zostaw mnie z nim samego chcę się z nim pożegnać, zanim go z tąd zabiorą. - nie dostałem odpowiedzi, a jedynie cichy chichot tak bardzo podobny do chichotu Yoona. Podniosłem głowę i ujrzałem rozbawioną twarz mojego ukochanego.
- T-ty... - wyjąkałem.
- Chodź tu do mnie. - powiedział i rozłożył ramiona. A ja szybko wstałem i rzuciłem mu się w ramiona. Zaciągnąłem się jego słodkim zapachem.
- Udało mi się. Udało mi się. - powtarzałem.
- Co ci się udało? - zapytał.
- Przywrócić cię do żywych. - powiedziałem.
- To ja umarłem? - zapytał, a ja cicho się zaśmiałem.
- Yhym.
- Wybaczyłeś mi? - zapytał.
- Już dawno, tylko nie chciałem tego przyznać. Przepraszam. - znowu się rozpłakałem.
- Za co i dlaczego płaczesz?
- Przepraszam za to że byłem dla ciebie taki. A płaczę dlatego że wyrządziłem ci taką krzywdę. - nie mogłem się opanować przed wylewaniem kolejnych łez.
- Kochanie nie płacz już. Nie lubię patrzeć kiedy płaczesz. - kiedy usłyszałem pierwsze słowo trochę się spiąłem.
- Przepraszam nie powinienem tego mówić. - powiedział smutno.
- Nic się nie stało. A jak chcesz do mnie inaczej mówić? - zapytałem, a on spojrzał na mnie z niezrozumieniem. Nie wiedziałem co mam mu powiedzieć, więc po prostu go pocałowałem.
Drzwi otworzyły się z impetem.
Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na osobę, która przerwała nam tak piękną chwilę. Okazało się że był nią doktor.
- Przepraszam, przeszkodziło wam. Przyjdę później. - powiedział i wyszedł. Poczułem że zrobiłem się czerwony jak buraczek. Chcąc to ukryć poprostu się w niego wtuliłem. Schowałem twarz w zagłębianie jego szyji, a on zanurzył swój nos w moich włosach.
- Czyli... - przerwał - co jest między nami?
- A co chcesz żeby było? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Chcę żebyś był mój. Żebym mógł mówić że jesteś moim chłopakiem. Żebym mógł chwalić się jakiego mam pięknego i wspaniałego chłopaka. Żebym mógł codziennie cię całować i przytulać. - odpowiedział.
- Zgadzam się. - odpowiedziałem bez namysłu.
- Naprawdę?! - niemalże krzyknął.
Zostaliśmy w swoich ramionach jeszcze długo.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
No kochani miłe zaskoczenie? Mam nadzieję że wam się podobało. Przed nami tylko epilog i będzie to koniec tego ff. I do następnego. Papa. 😘
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
CZYTASZ
Love Destination - Yoonmin
Fanfiction🌹Kwiaty, to coś przed czym nie da się uciec, chyba że... twoja miłość zostanie odwzajemniona.🌹 Park Jimin jak i Min Yoongi zaczynają zupełnie nowe życie w nowym mieście na tym samym uniwersytecie tyle, że na innych wydziałach. Los jednak krzyżuje...