-3-

22 6 1
                                    

Snake był co najmniej zaskoczony, kiedy okazało się, że nie musi spać na zimnej podłodze. Co prawda, wszystkie pokoje dwuosobowe były już zajęte, natomiast George'owi udało się wynegocjować z właścicielem dodatkowy materac, który wstawili do pokoju. Pościelą musieli zająć się sami, ale po prostu podzielili się tym, co było w wyposażeniu pokoju. Mężczyzna stwierdził, że to całkiem miło z jego strony, skoro najpierw powiedział mu przecież, że ten ma spać na podłodze. Może miał dzień dobroci dla zwierząt.

W nienajgorszym humorze rzucił się na przygotowane wcześniej posłanie i zaczął gapić się w sufit. Jak wspaniale było znów wyjść na wolność. Dawno nie czuł się tak dobrze, wiedząc, że może spać na materacu. Nienajlepszej jakości, ale zawsze coś. George gdzieś zniknął, więc mężczyzna, jak na dorosłego człowieka przystało, postanowił zachować się jak dziecko i zaczął przeglądać z nudów jego rzeczy. Z tyłu głowy miał myśl, że raczej nie powinien był tego robić, ale głos skutecznie zagłuszyła ciekawość.

Do tej pory Snake nie dowiedział się o towarzyszu podróży niczego więcej, oprócz imienia. Jego zdaniem było to trochę niesprawiedliwe, w związku z tym, że wydawało się, iż chłopak wiedział o nim całkiem dużo i nawet nie uświadomił go, skąd posiadał takie informacje.

Znalazł kilka nieistotnych dla niego przedmiotów, bądź takich, o których zastosowaniu nie miał pojęcia. Zamierzał się poddać i odłożyć rzeczy na miejsce, jednak przypadkiem natknął się na ciekawie wyglądającą książkę. Kiedy ją otworzył, myśląc że to pewnie coś dla nudziarzy pokroju jego nowego współlokatora, zorientował się, że to tak naprawdę dziennik, który najprawdopodobniej należał do George'a. Zerknął na drzwi, aby upewnić się, że nikt nie wchodzi i otworzył go na losowej stronie. Okazało się, że daty sięgały naprawdę dawnych czasów i Snake nie miał pojęcia, jakim cudem to się tam zmieściło. Kartka była widocznie pofalowana, jakby kiedyś była wilgotna. Notatka, którą ujrzał jako pierwszą, była sprzed trzech lat.

21 maja, 667 r.

Co ja tu jeszcze w ogóle robię. Ile jeszcze czasu mam zamiar dawać się tak traktować? Powoli odchodzę tu od zmysłów. Nie potrafię znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Ostatnia próba ucieczki znowu zakończyła się niepowodzeniem, a od tamtego czasu ojciec podwoił straż dookoła. Przylazł nawet do mnie, znowu zaczął krzyczeć i obwiniać o wszystko, łącznie ze-

Snake nie zdążył przeczytać ani słowa więcej, ponieważ poczuł rozchodzący się po ciele prąd, który skutecznie powalił go na podłogę. Tym razem było to nawet mocniejsze, niż za pierwszym razem.

— JAK TO KURWA OTWORZYŁEŚ?! MÓW, ALBO URŻNĘ CI ŁEB! — usłyszał nieobecny krzyk i już chwilę po tym, zobaczył nad sobą George'a, który uciskał już wręcz sztylet do jego szyi. Jego oczy wyglądały, jakby miały zaraz zapłonąć żywym ogniem. Mężczyzna poprzez znokautowanie niezbyt łapał kontakt z rzeczywistością, więc zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, usłyszał kolejne groźby.

— NO MÓW KURWA! MIAŁEŚ WYSTARCZAJĄCO ODWAGI, ŻEBY GRZEBAĆ W RZECZACH OBCEGO CZŁOWIEKA, ALE ŻEBY ODPOWIEDZIEĆ, TO JUŻ NIE MASZ? ZWLEKAJ KOLEJNĄ SEKUNDĘ, A BĘDĄ CIĘ ZBIERAĆ MARTWEGO Z PODŁOGI — krzyczał dalej chłopak. Widać było, że nad sobą zupełnie nie panował, a jego ciało przeszywała wściekłość. Snake wiedział już wtedy, jak wielki błąd popełnił, zaglądając do dziennika.

— Zabierz to z mojej szyi popierdoleńcu, nawet nie wiem jak to zrobiłem, ta książka się po prostu otworzyła, jak każda inna. Nie wiem o co tu chodzi, przepraszam, nie powinienem tego ruszać — wydusił z siebie, szczerze bojąc się o swoje życie. Zdarzało mu się widywać kogoś ze swojej przeszłości w takim stanie i zdecydowanie nie należało tego zlewać.

|| Snake ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz