- Nie. - odparł sucho.
Uśmiech [T.i.] zamienił się w smutny grymas. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi od Arthur'a. Przecież zawsze zgadzał się na wszystko! Nauczył ją jeździć konno, zabierał na wyprawy, a nawet podróżował z nią do Francji, choć na krótko to zawsze coś. I to wszystko, pomimo że jej rodzicie jej tego zabraniali.
- Ale wujku, jestem już dorosła! Mogłabym zobaczyć trochę świata. - złożyła dłonie w błagalnym geście. Patrzyła mu prosto w oczy, to zwykle działało.
Westchnął tylko i przyłożył dłonie do skroni. Może już powoli pękał i mi pozwoli?
- Słuchaj w tym problem, że jesteś prawie dorosła. Ja bym cię chętnie zabrał, ale twoi rodzice właśnie znaleźli ci męża. Gdyby coś ci się stało mieliby problemy finansowe z tamtą rodziną i pewnie ci nie pozwolą. Przepraszam [T.i.]. - spojrzał na [T.i.] z żalem i poklepał ją po ramieniu.
Dziewczyna zachłysnęła się powietrzem. Nie miała bladego pojęcia o tym, że to już czas kiedy będzie musiała wziąć ślub! Przecież jeszcze tak niedawno nawet nie musiała o tym myśleć... Chodziła na spacery i czytała, nikt nawet słowem nie mówił jej o żadnych ślubach!
- Ale jak to? Ślub? - wyjąkała z bladą twarzą. Jej serce przyśpieszyło w stresie, sprawiając że jej dłonie zaczęły się pocić. Próbowała pozbyć się wilgoci z rąk, wycierając je o suknię, ale materiał nie wchłaniał. Kolejna całkiem niepraktyczna sukienka.
- Jeszcze niczego ci nie powiedzieli? W przyszłym miesiącu masz mieć ślub z pewnym hrabią. - wytłumaczył po krótce. Mężczyzna był zaskoczony, że dziewczyna niczego nie wiedziała. Przecież o takich ważnych rzeczach rodzice powinni powiadomić ją przynajmniej parę miesięcy wcześniej. Zresztą tak było w jego siostry, więc czemu teraz robiła takie coś własnej córce?
[T.i.] miała zmarszczone brwi i postanowiła pójść do swojego pokoju. Na ten dzień już wystarczająco zawiodła się na życiu. Nie dość, że nie dostała pozwolenia na wyjazd to na dodatek dowiedziała się o swoim ślubie. Ale nie. Nie zamierzała brać w tym wszystkim udziału na zasadach jej rodziców. Przecież ona chciała żyć, a nie zostać przekazana, aby jej rodzicom lepiej układały się interesy.
Położyła się na łóżku i ukryła twarz w poduszce. Czuła jak do jej oczu napływają łzy. To wszystko stawało się coraz cięższe. Była zbyt młoda na ślub... Nie chciała tego, a tak ciężko było jej wymyślić plan, dzięki któremu wydostanie się z tej sytuacji.
Miała ochotę wszystkie myśli przelać na papier w swoim pamiętniku, ale stwierdziła, że to zły pomysł. Jej rodzice zawsze mogli przeczytać jej myśli z kart notesu i udaremnić cały jej plan. Tak więc zaczęła układać wszystko w swojej głowie.
Arthur wypływa za tydzień z portu w naszym mieście. Muszę odkryć, którym statkiem, aby móc się tam dostać. Na dodatek muszę być na tyle przekonująca, że moi rodzice nie będą tego podejrzewać i nie zamkną mnie w pokoju... To takie ciężkie, że mam tylko jedną szansę na ucieczkę do Nowego Świata... Ale uda się! Tak, jak wtedy gdy uciekłam z bankietu i poszłam z wujkiem obejrzeć sztukę w teatrze. Przydałoby się spakować torbę z jakimiś podstawowymi ubraniami... Agh... Muszę już zacząć to ogarniać! I co najważniejsze - trzymać język za zębami. Założę się, że każdy kogo znam byłby skłonny do doniesienia o tym moim rodzicom!
Rozmyślenia [T.i.] przerwał odgłos skrzypiących drzwiach. Widocznie ktoś właśnie wchodził do jej pokoju.
- [T.i.] mam ci coś ważnego do powiedzenia. - usłyszała poważny głos swojej matki i usiadła prosto na łóżku. Szybko przetarła oczy i poprawiła opadający kosmyk włosów.
CZYTASZ
Siostrzenica Arthura Kirklanda || Alfred F. Jones x Reader ||
Fanfiction[T.i.] ogląda zmiany, które dzieją się w świecie w czasie rozwoju kolonii. Chciałaby brać udział w życiu, ale na swoje nieszczęście jest zamknięta w złotej klatce swoich rodziców. Powiedzmy sobie szczerze - życie dziewcząt nie było wtedy idealne. ...