Rozdział 8

519 50 11
                                    

Ważna notka pod rozdziałem ! :)

__________

Podniosłem się do pozycji siedzącej. Potarłem kark dłońmi po czym podniosłem na niego wzrok. Na jego twarzy gościło zdenerwowanie. W oczach dało się zauważyć przerażenie co idealnie potwierdzał widok zagryzanej dolnej wargi.  Cholera, Louis przestań natychmiast ! -Powiedź coś. —nalegał.

Pokiwałem twierdząco głową. Nagle jego oczy rozszerzyły się nienaturalnie, a na usta wkradł się ogromny uśmiech.

-Zgadzasz się. —stwierdził.

-Zgadzam.

-Zaczniesz wszystko od nowa.

-Tak, od samego początku. —potwierdziłem.

-Jestem Louis, twój nowy współlokator. —wyciągnął dłoń, którą uścisnąłem.

-Harry, miło mi.

-Nadrobimy stracone lata. —puścił oczko w moim kierunku.

To mój nowy początek, który miał się zacząć u boku chłopaka z karmelowymi włosami. Miałem zapomnieć o przeszłości i zacząć samemu decydować o przyszłości, która zapowiadała się teraz idealnie. Obiecałem sobie zapomnieć o tym co było kiedyś, zapomnieć o nim i o wszystkim co z nim związane. To miało być tak banalnie proste. Zastanawiało mnie tylko jedno. Czy ja jestem w stanie to zrobić ? Czy dam rade zapomnieć z dnia na dzień ? Z tą właśnie myślą zasnąłem obok bruneta. Obudził mnie głos nad uchem. Powoli uniosłem do góry powieki dostrzegając nad sobą roześmianego szatyna.

-Śniadanie na stole. —wyszeptał do mojego ucha.

-Już idę. —przeciągnąłem się, ziewając.

-Położyłem ci tu ręcznik i moje ubrania. —wskazał na brzeg łóżka, kierując się do wyjścia.

-Louis ! —zawołałem, na co głowa chłopaka wychyliła się zza drzwi. —Dziękuje.

-Czekam na dole. —odparł uśmiechając się delikatnie.

Wstałem, zgarniając po drodze wszystko co było dla mnie przeznaczone po czym udałem się do łazienki. Pozbyłem się ubrań wchodząc pod prysznic. Odkręciłem kurek z ciepłą wodą, która moczyła moje ciało. Czułem jakby zmywała ze mnie wszystkie problem, które obarczały mnie przez tyle lat. Ogarnęło mnie uczucie odprężenia i błogiego spokoju, którego tak bardzo potrzebowałem. Umyłem głowę cytrynowym szamponem po czym dokładnie się wytarłem. Nałożyłem na siebie szare dresy Louisa i jego białą bokserkę. Cały odświeżony wszedłem do kuchni zajmując miejsce naprzeciwko niego. Chwyciłem jednego naleśnika smarując go kremem orzechowym i szybko pochłaniając. Czułem jak mi się przygląda, przez co zrobiło mi się trochę niezręcznie. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie i nie mogłem uwierzyć.

-Czy ten zegarek dobrze chodzi ? —wskazałem na okrągłą tarcze.

-Tak. Muszę przyznać, że jesteś niezłym śpiochem. —zaśmiał się.

-Cholera za godzinę zaczynam pracę. —zacząłem panikować.

-Spokojnie podwiozę cię.

-Moglibyśmy jeszcze po drodze zajechać do mnie ? Musze zabrać stamtąd parę rzeczy.

Na tą prośbę jego ciało wyraźnie się spięło. Widziałem, że się martwił, ale nie potrzebnie, przecież dam sobie radę.

-Pewnie —szepnął.

Wstałem od stołu wkładając swój i jego talerz do zlewu. Zacząłem zmywać kiedy ręce chłopaka znalazły się na moich biodrach. Moje oczy raptownie się rozszerzyły. Był tak blisko... zdecydowanie za blisko. Byłem prawie pewny, że był nieświadomy swojego czynu ani tego jak właśnie na mnie działał.

Szansa upadłego aniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz