Rozdział 25 cz. 1

296 37 8
                                    

Witajcie miśki <3 Postanowiłam, że ten rozdział podzielę na dwie części, dlatego że nie mam możliwości napisania go teraz całego. Dodaje go z telefonu, bo po prostu nie chcę, żebyście przeze mnie tak długo czekali. Mam nadzieję, że ten niezadługi kawałeczek w jakiejś malutkiej części was zadowoli.
Miłego czytania. Kocham Was. <3
______________
Po raz kolejny wylądowałem w szpitalu, jednak tym razem było inaczej. Louis opowiedział lekarzowi o mojej nietypowej prośbie, więc od razu po zatrzymaniu krwotoku i wymianie szwów, przyszła do mnie pani psycholog. Zadawała bardzo dużo pytań i muszę przyznać, że była na prawdę bardzo cierpliwa, siedząc przy mnie dwie godziny, gdy nie uzyskała odpowiedzi na żadne. Dopiero po rozmowie z Louisem i konsultacji z Austinem stwierdziła głęboką depresję i przepisała mi leki psychotropowe. Czy mi się to podobało ? Nie, było mi to obojętne. Coś we mnie pękło. Tak już jest, gdy ból staje się nie do zniesienia. W końcu się poddajesz. Nie walczysz, nie krzyczysz, nie płaczesz. Patrzysz obojętnym wzrokiem na to co cię otacza i nie potrafisz zrozumieć, dlaczego po prostu nie pozwolą ci ze sobą skończyć. Przestaję cię interesować czy ktoś odejdzie, albo czy może zranić. Zgadzasz się na wszystko. Musisz przyznać się przed samym sobą, że i tak umarłeś od środka. Reszta to tylko kwestia czasu. Starałem się nie myśleć o ojcu, ale gdy tylko zamykałem oczy, widziałem go jak stoi u boku roześmianego pięciolatka. To ciekawe prawda ? To ciekawe jak Bardzo przeszłość stara się nas odnaleźć. I choć próbujemy uciec i tak nas dogania. Przywołuje nam najgorsze wspomnienia i zostawia, abyśmy dogasali w samotności. Ja, do czasu, nie byłem samotny. Przez chwilę miałem Louisa. Codziennie siedział ze mną w szpitalu. Jego oczy za każdym razem były smutne i zmęczone, a uśmiech pojawiał się tylko wtedy, gdy dzwoniła ona. Właśnie wtedy emanował szczęściem. Myślał, że tego nie zaóważę ? A może właśnie taki był cel. Już to wiem, wiem że jedyne szczęście daje ci teraz Olivia kochanie. Oddaliliśmy się od siebie, a on odwiedzał mnie z czystego obowiązku. Myślę, że w pewnym sensie czuł się za mnie odpowiedzialny. Nie potrzebnie, przecież nikt nie mówił, że na zawsze. Nie obiecywałeś mi wiecznej miłości. Olivia czuła się prześladowana przez swojego szefa. Tego dnia, kiedy waliła do naszych drzwi, desperacko wołając Louisa, szedł za nią. Dobierał się do niej... Wpadła na genialny pomysł i porosiła Lou o pomoc. Trafny wybór prawda ? Tomlinson już ma wprawę w ratowaniu ludzi od molestowania, przecież ćwiczył na mnie. Rano odprowadzał ją do pracy i później przychodził do mnie. Siedział do 17 i jechał po nią, a później... Nie było później, bo już nie wracał. Nie mam pojęcia co robili tyle czasu. Może powinna z nami zamieszkać ? Mi również to proponowałeś, gdy miałem ten problem. Czy to powinno rozerwać mi serce ? W każdej innej sytuacji, owszem. Jednak pozbycie się uczuć ma swoje zalety. Z czasem pojawiał się u mnie żadziej i zdecydowanie na krócej. Austin zaczął przychodzić do mnie na terapię, a Lou ? Louis całkowicie zniknął. Zapomniał o mnie ?

Szansa upadłego aniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz