flight

427 19 48
                                    


DUDA;

Niewiedziałem co robić,
więc nie myślałem dużo a działałem instynktownie.

Po paru godzinach lotu byliśmy na miejscu w domku z pięknym widokiem i przede wszystkim oddalonym od ludzi co mi pasowało, myślę że jemu też.

— Ślicznie tu- powiedział gdy weszliśmy do małego ale Bogatego domku.

Uwielbiałem jego uśmiech.

— To tylko dla nas?- zapytał zaciekawiony rozglądając się po mieszkaniu.

— Tylko dla nas- odpowiedziałem mu co było chyba logiczne, bo chciałem tylko z nim spędzić ten czas i mieć go tylko dla siebie i być oddalonym od polityki na jakiś czas.

— Na ile tu przyjechaliśmy?- zadawał dużo pytań, zdecydowanie za dużo wolałbym mu zamknąć usta czymś innym ale na to przyjdzie czas bo przecież nie rzucę się od razu na niego

— Na równe dwa tygodnie- powiedziałem stawiając walizki i ścigając kurtkę.

— To wspiniale, gdzie sypialnia?- spytał a mnie zamurowało.

— Już chcesz iść do sypialni?- spytałem.

— Znaczy em... yhmmmm.. w sensie chcę obejrzeć pokoje- powiedział zakłopotany.

— Na górze po schodkach po lewo- wyjaśniłem mam nadzieję że jak pójdzie na górę i zobaczy jedną sypialnie z łóżkiem małżeńskim się nie obrazi...

Widziałem jak wchodził po schodach na górę, no dobra spojrzałem na jego tyłek noi co?

Gdy wszedł na górę ja postanowiłem wstawić wodę na kawę.

— Mamy tylko jedną sypialnie?!- krzyknął z góry a ja przez chwilę milczałem a gdy znalazł się na widoku spojrzałem na niego.

— A to jakiś problem?- spytałem mieszając kawę nie patrząc na niego.

— W sensie nie- wzruszył ramionami i siadł na taborecie w kuchni naprzeciwko mnie. Uśmiechając się.

— to się cieszę, kawa proszę- podałem mu kawę.

— Jeśli chcesz więcej o mnie wiedzieć to powinieneś wiedzieć że nie lubię kawy- powiedział kładąc ręce na stole.

Chciałem coś powiedzieć ale mi nie pozwolił.

— ale z tobą mogę się napić, może twoja mi posmakuje i będziesz mi częściej robił- powiedział biorąc łyka.

— Jesteś niemożliwy- wyszeptałem uśmiechając się w jego stronę.

Miałem też położne ręce na blacie, wdety on położył swoje ręce na moje. Może to trochę wyglądało jak z komedii romantycznej, być może.

— Więc w takim razie liczę na kolację- powiedział patrząc mi w oczy.

— Kolację wraz z dobrym deserem?- spytałem przyglądając się jego pięknym oczom.

— Dokładnie panie kelnerze

— Więc zamówienie zostanie
zrealizowane

Duda x ZelenskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz