Nie mieściło mi się to w głowie, że te nasienie samego diabła od roku siedzi na wózku inwalidzkim. Nie chciałam pytać o nic więcej. Przecież i tak miałam zamiar całe dnie przesiadywać w jakiejś lokalnej małej knajpce, ewentualnie w siłowni. Nie zamierzałam siedzieć w ich domu więcej niż to było konieczne
- nie musimy rozmawiać, zawsze dawałam ci prawo wyboru i szanowałam twoje decyzje , proszę jednak by nie denerwować Luke'a, zgoda? Spróbujcie się dogadać a jeśli to nie możliwe to po prostu się unikajcie, zgoda ? - ja tylko pokiwałam głową a ona stanęła przed ogromnym dwu piętrowym domem. Był taki jak sobie wyobrażałam, całkowicie różnił się od niewielkiego domku ojca, wszędzie widać było pieniądze i przepych i wcale nie dziwił mnie fakt, że tuż przy furtce stała ogromna fontanna w krztałcie lwa, bo kto bogatemu zabroni, prawda?
- tandeta - powiedziałam pod nosem ale miałam wrażenie że matka i tak mnie słyszała, bo zadarła nos jeszcze wyżej niż zwykle i pomaszerowała w stronę drzwi na tych swoich dwunasto centymetrowych, czerwonych szpilkach, żeby wpuścić nas do swojej uroczej rezydencji. Aż dziwne, że nie sprawiła sobie jeszcze prawdziwego lwa. Zaśmiałam się cicho na tę myśl.Po krótkim oprowadzeniu mnie po domu , ale na prawdę bardzo krótkim, bo pokazała mi tylko gdzie będę spać i po prostu zniknęła, rozpakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do ogromnej lustrzanej szafy i położyłam się na łóżku. Na co mi tak wielka szafa? Ktoś normalny ma tyle ubrań? Przecież tak na prawdę zmieściły by tam się wszystkie ubrania z jakiegoś butiku w którym zazwyczaj robiłam zakupy, mieszkając u ojca . Dostałam pokój na samym poddaszu, praktycznie na drugim piętrze domu. Co oznaczało ciszę i spokój, a z tego byłam najbardziej zadowolona, chciałam po prostu odbębnić u nich te kilka miesięcy i zniknąć. I tego właśnie będę się trzymać.
Nie wiem jak długo leżałam, ale jakiś czas później matka zawołała mnie na obiad, więc musiałam zejść i grzecznie przywitać się z Benem i Jego synem . Wychodząc z pokoju spojrzałam w niewielkie lustro wiszące na ścianie, przeczesałam swoje blond włosy palcami i próbowałam się uśmiechnąć, ale nie potrafiłam się do tego zmusić. Więc całkowicie się poddając ruszyłam do jadalni.
Siedzieli akurat przy ogromnym, okrągłym stole gdy weszłam do pomieszczenia, czułam się jak pięcio letnia dziewczynka, po cichu wydukałam dzień dobry, a trzy pary oczu spojrzały na mnie z zaciekawieniem. Te oczy patrzyły na mnie jak na obiekt w zoo, ale były tam też takie przez które czułam się jak w pułapce, były tak ciemno niebieskie jak niebo w czasie burzy, czułam jakby dotykały mi duszy, a spojrzałam w nie tylko przez ćwierć minuty.
- witaj Mad, siadaj z nami, jak dobrze cię widzieć, wyładniałaś- zaczął Ben. Zawsze starał się być miły, więc ja też lekko się uśmiechnęłam.
Wcale nie dziwiłam się matce, że wybrała Bena na swojego kochanka, był przystojny, miał taką typowo Hiszpańską urodę, był opalony i niesamowicie dobrze wyglądał w garniturze, ale miał jedną cechę,której moja rodzicielka na pewno nie pominęła, był piekielnie bogaty.
Nie patrzyłam w stronę mojego braciszka, unikałam go tak jak planowałam od samego początku i tak planuje robić przez najbliższy rok .
- W poniedziałek zaczniesz naukę w pobliskim liceum, książki, zeszyty i wszystko już zdążyłam ci kupić - powiedziała matka jak tylko ledwo posadziłam swój tyłek na krześle
-aha- powiedziałam tylko bo nie wiem co innego niby miałam jej powiedzieć , podziękować? Że nie wyrzuciła własnej córki jak psa? Nie mogłam znieść tej napiętej atmosfery, jakby zaraz miało się stać coś strasznego. Jedzenie może i było przepyszne, a i tak nie potrafiłam go normalnie jeść tylko bawiłam się widelcem w sałatce z krewetek.
- muszę zapalić - powiedział nagle Luke i odjechał od stołu nie mówiąc nic więcej. Ale najdziwniejsze było to, że oni nie powiedzieli na to nic, kompletnie nic. Nie byli nawet zaskoczeni jego zachowaniem, więc musiał zachowywać się tak ciągle.
- też palę - powiedziałam nagle
- udam że tego nie słyszałam, głupi żart, na prawdę - powiedziała moja matka, więc ja tylko podniosłam się z miejsca i poszłam na poddasze, aby właśnie zapalić, i nie miałam wcale na myśli papierosa. Istniała tylko jedna rzecz, która mogła mnie teraz wyciszyć, ale czy byłam na tyle głupia by robić to pod dachem mojej rodzicielki? Oczywiście. Już po chwili zamknęłam drzwi na klucz i zaciągnęłam się nabitą lufką.***
Szkoła nie różniła się niczym od mojej poprzedniej szkoły. Dość szybko ludzie zauważyli, że lepiej trzymać się ode mnie z daleka, zawsze wolałam żyć na uboczu. Z wyglądem też nie odstawałam zbytnio od innych, blond włosy zazwyczaj lądowały w długim kucyku z tyłu głowy, lekki makijaż podkreślał moje zielone oczy ,. A na sobie zazwyczaj miałam czarne lub szare dresy . Ludzie próbowali mnie zagadywać, zaczepiać , ale odpuszczali gdy widzieli że nie mam ochoty ich poznawać.
- To ta nowa co mieszka z Jordanem? - usłyszałam nazwisko Luke'a i wiedziałam, że idioci w ławce za mną mówią o mnie. Czy wiedzieli, że ich doskonale słyszę? Czy robili to nieświadomie?
- Jest niezła- zauważył ten drugi
- to prawda, Luke by ją zaraz obracał, wygląda na łatwą... Gdyby tylko nie.. -
- zamknij mordę stary , gadasz jakby był martwy. Powinniśmy do niego wpaść -
- próbowaliśmy tyle razy, nie chce widzieć nikogo z nas - westchnął ten drugi
- Dziwisz sie? Może gdybyśmy wtedy nie stchórzyli to nie doszło by do wypadku -
- nie pierdol, to on był na tyle głupi by prowadzić w deszczu - warknął
I tu rozmowa się urwała, a szkoda bo liczyłam na to że dowiem się od tych dwóch, jeszcze kilku ciekawych rzeczy. Luke był niegdyś postrachem tej szkoły, on i jego kumple byli nierozłącznymi bywalcami imprez, wyścigów czy różnych afer, każdego rodzaju. Ale wszystko się kiedyś zmienia, wszystko ma swój początek i koniecGdy wróciłam do domu, jaśnie hrabia siedział przy telewizorze z piwem w ręku. Miał nauczanie domowe, a w weekendy rehabilitację. Cały pozostały czas oglądał telewizję i na prawdę nie przesadzałam nie robił po za tym kompletnie nic
- Coś ci nie pasuje? - spytał bo chyba za długo na niego patrzyłam, nigdy nie był za miły , ale teraz jego głos przesiąkniety był jadem. Był zły na cały świat.
- czy ja coś mówię ? - spytałam próbując udawać, że nie wiem o co mu chodzi, że wcale właśnie o nim nie myślałam
- nie musisz, widzę twoje spojrzenie kretynko -
- milusi jak zawsze -zauważyłam
- brzydka jak zawsze - zawtórował mi ale nawet na mnie nie spojrzał, cały czas patrzył w durny ekran
- wyszedł byś z tego domu, bo głupiejesz -
- to ty jesteś na tyle głupia by pchać sie tam, gdzie cię nie chcą.- zaśmiał się i zabolało . Wiedział o tym doskonale,bo lekko się uśmiechnął, a ja już nic więcej nie odpowiedziałam tylko poszłam na górę. Kretyn, pieprzony kretyn! Niech go trafi szlak! Całą trawkę wypaliłam wczoraj, jak więc inaczej mam się uspokoić by nic nie rozwalić ? Wzięłam głęboki wdech ,bo wiedziałam jak to się skończy, żyletki były zawsze pod ręką, ale nie chciałam z nich korzystać, miałam dość długo gojących się ran. Pora chyba zkaumplować się z kimś tej szkoły, muszę dowiedzieć się kto tu sprzeda mi coś ekstra. Pieprzony Luke
CZYTASZ
Kto Wie?
Teen Fiction- Jakie to uczucie Luke? Kiedyś miałeś wszystko, a teraz masz tylko ten swój wózek- zaśmiałam się - wiesz jaka jest między nami różnica ? Ja siedząc na tym wózku nadal mam wszystko, a ty cały czas jesteś sama! Zawsze będziesz - powiedział uderzając...