Clary nie odstępowała mnie na krok, a przez to dwóch kolesi także łaziło za mną.
- Markus tak? Mógłbyś wziąć swoje paluchy od mojego lunchu? Jest mój- zaznaczyłam, bo koleś co chwilę podbierał mi moją sałatkę, drugi zaś siedział m stołówce na przeciwko mnie i bacznie mnie obserwował. Nie wiem nawet czy mrugał i przysięgam że wcale nie przesadzam, on cały czas mi się przyglądał i nawet tego nie ukrywał. Może był chory?
- ty masz jakiś problem czy co?- spytałam go w końcu już nie wytrzymując bo czułam się jak małpa w cyrku, kiedy każdy obserwuje każdy jej najmniejszy ruch
- nie widzę podobieństwa, Luke wspominał coś o siostrze, ale nie widzę wcale podobieństwa- wyjaśnił Bruno
- nie jestem jego siostra, nasi rodzice wzięli ślub jakieś dziesięć lat temu, gdy byliśmy mali. Ja mieszkałam z ojcem, on ze swoim ojcem i moją matką. Widziałam go dwa razy w życiu - wyrecytowała.
- teraz to ma sens - powiedział Bruno rozumiejąc i na szczęście nie zadając więcej niepotrzebnych pytań. Zapadła cisza więc wreszcie mogłam skupić się na jedzeniu
- to już nie ta sama buda bez niego- westchnął Markus
- to fakt ,wieje nudą- zaśmiała się Carla. A ja nie mówiłam już nic, co niby miałam mówić, skoro nie wiem jak było gdy on tu chodził . Przecież wcale go nie znałam, tak samo jak ich. Byłam tu kilka dni
- idziesz dziś z nami do tego nowego klubu? Nie masz w mieście zbyt wielu znajomych co? - spytał Marcus
- nie przepadam za ludźmi - powiedziałam szczerze, a oni się zaśmiali
- co?
- to tekst Luke'a. Na wszystko miał taką wymówkę. -
- pójdę z wami dlatego że jest piątek, ale nie mam prawka, będzie miał kto mnie potem odwieźć ? - spytałam i teraz to oni się zaśmiali***
Oznajmiłam matce że wychodzę, a ona spytała mnie tylko czy wrócę na noc. Nic więcej, dokąd , po co ani z kim. Niania więcej się mną interesowała. Ubrałam dziś obcisłe jeansy i krótki top i zeszłam na dół by nakładać buty . Wiadomo, że wolałam chodzić w dresach ale nie mogłam przecież iść w nich do klubu prawda?
- wyjaśnisz mi co wóz mojego najlepszego kumpla robi u mnie pod chata? - zamarłam na głos Luke'a za mną. Tego wózka wcale nie słychać na tej podłodze, skrada się jak mysz.
- zabierają mnie na imprezę - oznajmiłam
- lubisz jak się nad tobą litują? Prawda jest taka że biorą cię ze sobą tylko dlatego by dowiedzieć się czegoś o mnie-
- nie zepsujesz mi humoru - powiedziałam i wyszłam z domu , ale wiedziałam że ma rację. Tylko dlatego są dla mnie mili. Chcą go odzyskać, tęsknią za nim, a gdy oni go odzyskają ja odnajdę swój upragniony spokój. Po wydarzeniach w poprzedniej szkole, na prawdę nic innego nie interesowało mnie bardziej niż po prostu spokój i anonimowość, a przez to że poszła plotka że jestem siostra Luka. Nie mam żadnej anonimowościMarkus i Bruno byli na prawdę w porządku, kleiło się do nich z tuzin lasek, a oni po prostu im odmawiali mówiąc że jakby nie zauważyli przy ich stoliku siedzą już dziewczyny i są zajęci.
Ciężko mi się do tego przyznać, ale przez moment o wszystkim zapomniałam i po prostu dobrze się bawiłam. Zapomniałam że chcą tylko go odzyskać i dlatego są mili, se tak na prawdę wcale nie są moimi znajomymi.
- ale się załatwiłaś- zaśmiał się Marcus próbując mnie podnieść
- twoja matka nie będzie zła ? - spytała Clary
-nie ma ich w domu. Nie dojdę do tego auta - powiedziałam znowu siadając i się śmiejąc więc Marcus po prostu mnie podniósł i wyszliśmy z klubu. Wsadzili mnie do auta i odwieźli pod dom.
-trzeba ją wnieść - zauważył Bruno bo miałam już zamknięte oczy
- wznieście ją, a ja spadam do chaty - powiedziała Clara, bo mieszkała w sumie dwa domki obok.
Marcus znowu musiał mnie podnieść i po znalezieniu kluczy w mojej torebce wnieśli mnie do domu
- powoli bo ją zabijesz-
- cicho bo obudzicie szatana - rany czy ja naprawdę powiedziałam to na głos? A pijany Bruno zaczął się znowu śmiać
- mogę wiedzieć co odpierdalacie w moim domu ? - warknął nagle Luke którego wcześniej nie widzieliśmy. Siedział na kanapie i grał w jakąś grę.
- załatwiła się - powiedział Marcus nadal trzymając mnie na rękach
- wniesiemy ją na górę i nas nie ma - powiedział znowu Marcus
- nie doczłapiesz z nią po tych schodach. Kładź ją- powiedział Luke pokazując kanapę na której siedział
Nikt się już nie odezwał a ja poczułam jak kładzie mnie na miękkim narożniku
- o kurwa który to level? - zdziwił się Bruno i poczułam jakby nigdy nic usiadł przy Luke'u
- prawie dziewięćdziesiąty - odparł mu Luke
- ja pierdole, weź mnie dodał, błagam, ja mogę pomarzyć o tym levelu- Marcus też się dosiadł, a ja uchyliłam lekko oczy i zobaczyłam trzech kumpli z padami w ręku o czwartej nad ranem. Uśmiechnęłam się lekko i odleciałam.
Obudził mnie potworny ból głowy ,a gdy uchyliłam powieki zobaczyłam, że trójka kolesi zasnęła obok mnie na narożniku. Jak najdelikatniej wyszłam z pod kołdry i udałam się do łazienki. Usiadłam przy toalecie i zwymiotowałam chyba wszystko to co zjadłam przez ostatni tydzień. Rany, ale kac. Weszłam pod prysznic i zmyłam z siebie resztki makijażu. I już przebrana w piżamę poszłam spać do własnego łóżka.Obudziłam się znowu, ale już koło trzynastej. Ubrałam szary dres, związałam blond wlosy w kucyk i zeszłam do kuchni. Gdzie siedziała moja matka, Ben. I trzech kolesi z łóżka.
- Luke mówił, że się przeziębiłaś więc nie budziliśmy cię na obiad - powiedział Ben gdy mnie zobaczył. Krył mnie? Nie wspomniał o imprezie?
Wyglądał inaczej, był bardziej ożywiony, szczęśliwszy? A wystarczyło zaprosić tych głąbów do mieszkania
- wychodzisz? - zdziwiła się matka widząc, że idę w strone przedpokoju
- tak- powiedziałam tylko
- dokąd ? - odezwał się Ben. O rany? Serio? Nikt nigdy nie pytał mnie o takie rzeczy
- pobiegać - odpowiedziałam
- biegasz? - zapytał nagle Marcus skanując mnie wzrokiem
- mogę już iść? - spytałam - czy macie jeszcze jakieś pytania ?- spytałam
A moja matka pokiwała tylko lekko głową- przepraszamy za nią, wychowywał ją mój eks mąż i nie jest za bardzo towarzyska- powiedziała moja rodzicielka myśląc że już odeszłam na tyle by nie słyszeć.
Biegałam. Dawno nie biegałam tyle co dziś. Chciałam wypocić alkohol i złe emocje, chciałam przestać myśleć,bieganie od zawsze pozwalało mi uzyskać ciszę i spokój
Gdy wróciłam do domu wszyscy domownicy gdzieś się rozeszli a na parterze przy telewizorze siedzial jak zawsze Luke
- wiem że to było celowe, więc dziękuję - powiedział nagle
- nie wiem o czym mówisz- powiedziałam i przykucnęłam pod ścianą bo od nadmiernego wysiłku zakręciło mi się w głowie
- co jest ? - spytał i podjechał do mnie na wózku
-juz mi lepiej spoko- powiedział i podpierając się jego wózka ledwo wstałam. Nie wiem w którym momencie on złapał mnie za rękę i posadził na swoich nogach, ale było w tym coś niesamowitego.
- Marcus ma zamiar zaprosić cię na randkę , pójdziesz? - spytał mając usta centymetr od moich
- Marcus? Mnie? Po co? - zdziwiłam się
-mnie pytasz? A po co się chodzi na randki kretynko? - zaśmiał się kładąc mi ręce na talii. Znowu czułam się jak zahipnotyzowana, jak on to robił?
CZYTASZ
Kto Wie?
Teen Fiction- Jakie to uczucie Luke? Kiedyś miałeś wszystko, a teraz masz tylko ten swój wózek- zaśmiałam się - wiesz jaka jest między nami różnica ? Ja siedząc na tym wózku nadal mam wszystko, a ty cały czas jesteś sama! Zawsze będziesz - powiedział uderzając...