- Marcus to kiepski pomysł - powiedziałam ale nie odsunęłam się, przyciągało mnie w nim wszystko. A zwłaszcza jego piękny charakter, był tak czysty jak łza.
- mówiłaś to -
- nie chce związku - powtórzyłam
- ja też nie chce - powiedział i nagle złączył nasze usta, jego ręka wplątała się w moje włosy, a druga wylądowała na mojej talii. Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej i pogłębił pocałunek. Albo potrzebowałam bliskości albo on był w tym cholernie dobry
Po chwili odsunął się ode mnie
- przepraszam, możesz mnie spoliczkować - powiedział znowu się uśmiechając
- nie mam takiego zamiaru, ale na prawdę chce się z tobą przyjaźnić, nie chce chłopaka, romansu ani nic z tych rzeczy, więc o tym zapomnimy zgoda? - powiedziałam a on lekko pokiwał głową
- jest szansa że masz w kieszeni lufkę ? - spytałam a on otworzył oczy zdziwiony ale nie skomentował tego tylko podał mi z kieszeni to o czym mówiłam . Ranyyyyy
- ty też? - spytlaam a on odmówił mówiąc że prowadzi i chce mieć trzeźwy umysł. Można go pokochać. Grzeczny chłopiec, mój ojciec byłby zachwycony.***
- o rany ale się załatwiłaś - zaśmiał się Marcus próbując mnie uspokoić ale napad śmiechu spowodowany księżycem był zbyt wielki. Już nie siedziałam na ławce, tylko byłam niesiona przez Marcusa w stronę jego wozu
- lubisz mnie nosić co? - spytałam a on wziął mnie jak panne młoda i spojrzał mi w oczy
- mógłbym to robić całe życie - powiedział i o rany
- co wy odwalacie ? - spytał nagle Luke który stał już wraz z dziewczyną pod wozem Marcusa i na nas czekał
- mogę się w nim zakochać? mówi że będzie mnie nosił - znowu zaczęłam się śmiać a on postawił mnie na ziemię
- jest pijana ? - zdziwiła się Carla
- jest zjarana! Dałeś jej to? - oburzył się mój przyszywany braciszek a ja zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej nie wiem z jakiego powodu
- nie krzycz na niego, mówię że będę go kochać , będziecie rodzina jak za niego wyjdę. I patrz jakie będziemy mieli ładne dzieci, ale jesteś ładny - powiedziałam klepiąc Marcusa po policzku a on się zaśmiał wraz z Carla. Luke tylko groźnie warknął pod nosem i wsiadł do auta
- ty jesteś ładniejsza - powiedział mi na ucho Marcus- usiądź z tyłu położysz się trochę - więc chcąc nie chcąc usiadłam obok Luke'a . Odwieźliśmy najpierw Carle, a potem pojechaliśmy na Cpn bo oni chcieli piwka do konsoli a to znaczyło że mogę zajarać jeszcze więcej bo starszych nie było w chacie. Kocham ten stan
Więc gdy byli w sklepie a ja zostałam w wozie opaliłan resztę tego co było w lufce. I o rany miałam dość. Czemu? Bo mój humor z bardzo wesołego zmienił się w depresyjny w ułamku sekundy
- kurwa ! Gdzie to masz? Paliłaś ?!- warknął Luke który jako pierwszy sam wrócił do wozu i dosłownie wyrwał mi z ręki lufkę i siadł obok mnie
- mózgu nie masz? Na co ci to? - warknął wyrzucając lufkę przez okno w pobliskie krzaki
- nie truj ,nie mam matki, ojca też nie mam. Nikt mi nie zabroni- powiedziałam
- ja ci zabronię kretynko, chcesz się zniszczyć ? Pasuje ci ten stan prawda? Chwilowa ucieczka , a jutro szary świat, tylko ja bede obok na każdej twojej fazie i ci ją zepsuje kochanie - warknął
A do wozu wszedł Marcus, słowem się nie doezwal i zawiózł nad do domu.
Świat okropnie wirował gdy kładłam się do łóżka i nie wiem czy kiedy kolowiek miałam taką bombę po zielsku, a Luke? Nie odezwał się do mnie ani słowem tylko poczłapał o kuli do swojego pokoju i się tam zatrzasnął.Rano obudziło mnie potworne pragnienie, co też było dziwne ze względu na to że nie piłam alkoholu. Spojrzałam w telefon by sprawdzić godzinę i zauważyłam że dochodzi dopiero siódma a jest niedziela więc po co do licha się obudziłam, zobaczyłam też jednego SMS-a który wywołał we mnie znowu smutek
" Co tam kruszynko". Wiedziałam że to ojciec, tylko on tak do mnie mówił, tylko on jedyny sprawiał że miałam siłę walczyć z tym smutkiem który był zawsze we mnie. Z chorobą, z myślami. Ale teraz ? Teraz już nie chciałam być silna, chciałam dać temu smutkowi się pochłonąć, miałam dość uciekania przed własną głową, która każdego dnia próbowała mnie zabić. Nie jedz, skocz, nie jest aż tak wysoko, nie będzie boleć, nikt cię nie chce, nikt nigdy i tak cię nie chciał. Jak matka, jak Jacob, a później jak ojciec. Nikt cię nie chce idiotko. Otworzyłam mocno okno i wzięłam głęboki oddech, poczułam jak wypełnia moje płuca ale wcale nie poczułam się lepiej. Wiedziałam jedno musiałam się szybko czegoś napić
Zeszłam powoli i cicho do kuchni i nalałam sobie soku do szklanki siadając przy kuchennym stole, nie wiedziałam czy rodzice Luke'a są w domu więc wolałam zachowywać się cicho. Może powinnam iść biegać ? Czy to uczyni mnie szczęśliwsza? Niezbyt, ale pozwoli na chwilę zapomnieć.
Nie przewidziałam jednego ze mój telefon zacznie dzwonić bo nie odpisałam ojcu na wiadomość
- halo? - powiedziałam odbierając by przestał hałasować
- część kruszynko - powiedział
- po co dzwonisz ? - spytałam bez ogródek, nie miałam ochoty na te rozmowę, wcale
- nie możesz być wiecznie zła, ile ty masz lat, czemu nie zrozumiesz że ja też mam marzenia, że też wreszcie chce się realizować ?- powiedział i wiedziałam że ma rację, wychowywał mnie , odrzucając na bok swoje marzenia i cele. Dla niego też całe życie byłam tylko przeszkodą. Rozłączyłam się nie chcąc więcej tego słuchać, bo usłyszał by jak płacze. Kilka kropel łez poleciało po mojej twarzy i uderzyło w kuchenny stół przy którym siedziałam. Pierdolony świat, czy jestem egoistka? Bo chciałabym mieć kogoś na kim mogłabym polegać. Ojciec niby ze mną mieszkał, niby mnie wychowywał, ale cały czas byłam sama. On gnał za karierą, do tego stopnia że od dziesięciu lat święta spędzałam sama. I na prawdę ja też nie jestem w stanie pojąć jak ośmiolatka może siedzieć sama w wigilię. Ale bez spiny wtedy nawet nie zdawałam sobie sprawy że były święta, bo ojciec ich nie obchodził. To był dla mnie dzień jak codzień, dopiero gdy dorosłam zdałam sobie z tego sprawę. Urodziny? Po prostu co roku zostawiał mi na stole w kuchni kilka stówek, nic więcej. On po prostu był. I oprócz tego jednego słowa ,, kruszynka,, nigdy nie zaznałam od niego wsparcia czy miłości. Nie wiedział że mój piecio letni związek rozpadł się jak domek z kart, a jedyna osoba którą kochałam wbiła mi nóż w plecy, skąd miał to wiedzieć skoro nie wiedział o mnie nic po za moim imieniem i nazwiskiem. Nie wiedział że ćpałam, że od lat wymiotowałam po większym posiłku, że się ciełam, że straciłam dziewictwo z przyszywanym bratem, że nie jednokrotnie uciekałam z domu, że miałam myśli samobójcze, że chciałam wysadzić auto byłego chłopaka, że wielokrotnie siedziałam w kozie, że nienawidzę brokułów i buraków, że ... Nie wie na prawdę nic .
- płaczesz ? - do kuchni wszedł Luke i spojrzał na mnie zdziwiony
- cebula - powiedziałam wycierając łzy rękawem bluzy
- nie ma tu cebuli - powiedział bardzo spostrzegawczo
- tak jak nie ma łez - powiedziałam i wstałam, dopiłam resztę soku i poszłam ubrać buty, musiałam pobiegać. Musiałam biec tak żeby nie myśleć.

CZYTASZ
Kto Wie?
Teen Fiction- Jakie to uczucie Luke? Kiedyś miałeś wszystko, a teraz masz tylko ten swój wózek- zaśmiałam się - wiesz jaka jest między nami różnica ? Ja siedząc na tym wózku nadal mam wszystko, a ty cały czas jesteś sama! Zawsze będziesz - powiedział uderzając...