Rᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ 10

6 9 14
                                    

Pociąg stanął przed Stacją Annesburg, ja również. Czekałam aż McCall wyjdzie z pociągu, bym nie musiała robić odrazu zadymy...

Gdy Jonathan wyszedł pobiegł na stację, ruszyłam za nim.

Gdy weszłam do budynku zaskoczyło mnie dwunastu ludzi McCalla, którzy zaczęli do mnie strzelać...

- Cholera! - krzyknęłam, gdy mnie trafili.

Od razu zabiłam siedmiu, po czym trzech załatwiłam dynamitem. Ostatnich dwóch ruszyło wraz z McCallem.

Cóż... rozpoczęła się niezła jadka.

Wszyscy ludzie McCalla z całego Annesburga zbiegło się do mnie.
Byli łatwym celem, jak cholera. W pierwszych dwóch minutach zabiłam dziesięciu, wtedy wyszłam z stacji i ruszyłam do kopalni, za McCallem.

Po drodze zabiłam jedenastu ludzi, ruszyłam do głównego przejścia do kopalni po schodach i biegłam za Jonathanem.

- Nie dorwiesz mnie Sadie! - krzyknął McCall strzelając w moim kierunku.

- Skąd wiesz? - zapytałam trafiając go w nogę.

- Juan Cię dorwie! - krzyknął gdy dostał kulkę ode mnie.

- Niech przyjdzie! - odpowiedziałam zabijając jego ochroniarza. - Chętnie go zabiję...

- Przyjedzie z całym swoim Gangiem! - Oznajmił strzelając we mnie, szybko się schowałam i nie dostałam. - Sporo się zmieniło, gdy odpoczywałaś w South Yountea! Teraz nie ma El Hernández, ani The Snow Twins! - powiedział przeładowując. - Teraz... jest "El America"!

- Jesteście pierdolnięci! - skomentowałam. - Nie dacie rady przejąć całej Ameryki!

- Skąd wiesz?! - Zapytał mnie i wybuchnął śmiechem. - Mam 500 ludzi w Lemoyne, dwa razy tyle w samym Heartlands, 225 w Ambarino i 300 w West Elizabeth! Nigdy mnie nie pokonasz...

Zastrzeliłam paru ludzi McCalla i ruszyłam w jego stronę, mężczyzna uciekł już z przejścia i ruszył do koni stojących na świeżym powietrzu.

Ku mojemu zdziwieniu, Jonathan ruszył do wejścia do kopalni.
W drodze postrzeliłam go w plecy...

- Cholera! - krzyknął, padając na ziemię.

Ruszyłam do niego powoli. McCall czołgał się do swej broni, gdy ją dosięgnął, odstrzeliłam mu dłoń. Mężczyzna zawył z bólu.

Gdy skończył jęczeć z zadanej przeze mnie rany, zapytałam go.

- Gdzie jest Hernández?

- Nie wiem... - odpowiedział. - Ja i Juan mocno ci zaufaliśmy. Gdy nas zdradziłaś, zamknął się w sobie i ukrył gdzieś.

- Wiesz chociaż który stan?! - dopytałam.

- Wydaje mi się, że w Ambarino, w Colter... - zastrzeliłam go, od razu gdy skończył zdanie. Strzał rozerwał mu głowę. Przywołałam mojego konia i odjechałam...

Zatrzymałam się w Valentine, od tamtej akcji z Marcusem trochę tu przycichło, wysprzątali całe miasto i wyglądało jak dawniej.

W Saloonie zjadłam jakieś jedzenie, wypiłam piwo i ruszyłam grać w pokera. Wygrałam jakieś 40 dolarów, po czym z powrotem ruszyłam do baru.

Po minucie stania przed ladą, do Saloonu wszedł stary znajomy...
Marco Van Winkle.

Był ubrany w czarny kapelusz, na sobie miał czarny płaszcz i białą koszulę pod spodem, ruszył w moją stronę i zamówił whiskey.

- Witaj Marco - powiedziałam do niego i przywitaliśmy się. - Dobrze Cię widzieć!

- Ciebie też Sadie - Oznajmił Marco i wypił szklankę trunku. - Jak ci idzie... na razie?

- Myślę, że w porządku. Przed chwilą wygrałam 40 dolców... - oznajmiłam biorąc łyk piwa. - A jak Ci idzie... po śmierci Masona?

- Pogodziłem się z tym - odpowiedział, smutnym głosem. - Ale to nic w porównaniu z tym co straciłem w El Paso...

Przez chwilę zamyśliłam się, może zamieszkałabym w tym całym El Paso, po tym gdy zabiję Juana?

- Jak jest w El Paso? - zapytałam biorąc kolejny łyk piwa.

- Cóż - zaczął. - Ostatni raz byłem tam w 90, więc powiem ci jak tam było za moich czasów świetności... w latach 60'tych i 70'tych było to najpotężniejsze miasto na wschodzie, było tam wszystko, dwa saloonu, kilka sklepów, stacja kolejowa, wszystko. Był też bank... A w nim dużo pieniędzy. Wybrali mnie na szeryfa stanowego w 65. Ścigałem wielu między innymi tego Marcusa i jego braci, ale nie udało mi się ich złapać.

- Warto tam jechać? - zapytałam.

- Nie wiem jak jest tam teraz... - odpowiedział Marco i zapalił cygaro. - Myślę, że tak...

- Dzięki Marco - poklepałam go po plecach i ruszyłam do drzwi Saloonu. - Trzymaj się...

- Ty też Sadie. - odpowiedział.

Wsiadłam na konia i ruszyłam do Ambarino, a konkretnie do Colter...

Sᴀᴅɪᴇ Aᴅʟᴇʀ - Mśᴄɪᴄɪᴇʟᴋᴀ / Red Dead Redemption Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz