Alexander Lightwood, jako pierworodny swoich rodziców i najstarszy z rodzeństwa zawsze miał dużo na głowie. Młody dziewiętnastoletni łowca od lat był przygotowywany na przejęcie instytutu. Uświadamiano go od dziecka o jego przyszłych obowiązkach, uczono wszystkich zasad i regulaminów.
W zasadzie już zapomniał definicji stwierdzenia "odpoczynek" i w przeciwieństwie do swojego Parabatai, nie miał pojęcia co oznacza "zabawa". Za każdym razem, kiedy Jace i Izzy próbowali go zabrać gdzieś po za misją, starszy tłumaczył się obowiązkami. Nie dla niego były imprezy, czy wypady na piwo. Liczyły się tylko zadania i zadowolenie rodziców, którzy często wymagali od niego więcej niż fizycznie był w stanie osiągnąć.
Jego plan dnia był nafaszerowany jak pierogi serem, a nawet dużo bardziej. Raporty, masa papierkowej roboty, treningi, misje, setki zadań od rodziców, nudne spotkania, na których musiał być, jak przystało na przyszłą głowę instytutu. Tego wszystkiego było zdecydowanie za dużo jak na jedną osobę. A gdyby było jeszcze mało, chłopak często pomagał innym, kiedy nie miał na to czasu, robił to kosztem snu.
Odpoczywał podczas posiłków, a sen skracał do niezbędnego minimum, a dokładnie ułamka z niezbędnego minimum. W pewnym momencie zaczął spać po dwie godziny dziennie, a czasami nie kładł się wcale. Braki uzupełniał runą wytrzymałości. Gdyby Maryse się o tym dowiedziała, skrzyczała by go pewnie od góry na dół, ucięła ilość zadań i kazała zezdyskusyjnie się wyspać. On tego nie chciał, więc trzymał swoją higienę snu, a dokładnie jej brak w sekrecie.
Najbardziej bał się zawsze zawieść rodziców. Dlatego właśnie wykonywał wszystkie rozkazy, brał na swoje barki zdecydowanie za dużo, ale zmuszał się do dźwigania tego ciężaru. Z tego samego powodu nie ujawnił się przed rodzicami ze swoją orientacją.
Obawiał się braku zrozumienia, a może nawet wydziedziczenia. Maryse i Robert dbali o to, żeby wszystko było idealne , a syn gej zdecydowanie taki nie był. O homoseksualiźmie chłopaka wiedziała tylko jego siostra i dbała o to, żeby pozostało to w sekrecie.Jedyną rozrywką były dla Aleca treningi z Jace'm i misje, gdzie osłaniał rodzeństwo i dbał żeby nikomu nie stała się krzywda. Gdy znalazł trochę czasu dla siebie to najczęściej szedł do ogrodu w instytucie, albo na dach, żeby postrzelać z łuku. To była jego pasja i coś, co odrywało go od szarej rzeczywistości. Kiedy naciągał cięciwę czuł upust emocji, a razem z szybującą strzałą, opuszczały go wszystkie źle myśli. Był naprawdę znakomitym łucznikiem, a wręcz najlepszym wśród nocnych łowców.
Miał sokoli wzrok i mógł dostrzec najdrobniejsze szczegóły z dużej odległości. Nigdy nie przeszło mu przez głowę, że mogłoby to ulec zmianie. Jednak od przeszło dwóch tygodni młody łowca coraz bardziej tracił ostrość widzenia. Przestał trafiać w sam środek tarczy, bo najzwyczajniej mu się rozmywała i nie widział jej dokładnie. Nikomu nie mówił o tym problemie, a wręcz udawał, że nic się nie dzieje. Nie chciał wszczynać paniki, ani koncentrować innych wokół swojej osoby. Robił dalej wszystko co do niego należy.
Kilka dni temu, doszedł do momentu, że nie był w stanie czytać, bo literki na kartkach wyglądały jak jakieś szlaczki, które rysują dzieci w przedszkolu. Zaczął więc zlecać papierkową robotę komuś innemu, a sam brał na siebie więcej misji i treningów, żeby zająć swój umysł i nie mieć czasu na niepotrzebne zmartwienia. Jeśli nie będzie myślał o problemie, to on sam zniknie, jak wampir, który nie ma pożywienia.
Oprócz problemów ze wzrokiem Alec coraz częściej miał ataki migreny i zawroty głowy. Ponownie zbagatelizował sprawę zwalił wszystko na przemęczenie. Założył, że w końcu wszystko wróci do normy i nie ma się czym zadręczać. Nie chciał, żeby rodzina się przejmowała jego zdrowiem, mieli wystarczająco powodów do zmartwień. Postanowił po prostu poczekać i nie robić z tym zupełnie nic. Nie miał czasu na roztrząsanie sprawy na części pierwsze. Wyszedł z założenia, że to tylko drobny dyskomfort, który nie przeszkodzi mu w normalnym życiu.
CZYTASZ
Zobacz Dokąd To Zmierza | Malec
FanficAlexander Lightwood nie przejął się zbytnio tym, że w pewnym momencie zaczął tracić wzrok i zrzucał wszystko na przemęczenie. Pewnego dnia budzi się ze snu i po otworzeniu oczu nie widzi żadnej różnicy, nie widzi kompletnie nic tylko ciemność i bezs...