5 ~ rodzinny obiad

406 28 158
                                    

- Pewnie zaraz wszyscy się dowiedzą.
Nie chcę być wielką sensacją na cały instytut. - westchnął Alec.
- Nie martw się kochany, ja się tym zajmę. Poinformuję o twoim problemie na jutrzejszym zebraniu.
- A co z ojcem? - zapytał lekko spanikowany. - On na pewno dobrze nie zareaguję, jak o tym usłyszy.

- Jest służbowo w Idrysie i zostanie tam na najbliższy miesiąc lub dłużej. Nie ma powodów, żeby o nim rozmawiać. - odpowiedziała kobieta chłodnym tonem, ewidentnie dając do zrozumienia, że temat jej nie pasuje.
- Coś się stało mamo?
- Nic takiego, nie przejmój się.

W tym samym czasie Jace i Izzy zastanawiali się jak pomóc Alecowi.
Kiedy Maryse zawołała na obiad, oboje zjawili się w jadalni, gdzie kobieta i jej starszy syn siedzieli już przy stole. Dwoje młodych łowców też zajęło swoje miejsca. Nałożyli sobie jedzenie na talerze, a Jace nałożył również dla Aleca. Czekali już tylko na najmłodsze dziecko Lightwoodów.

- Ja, mam powiedzieć twojemu bratu, czy ty to zrobisz? - Alec usłyszał to pytanie od przyjaciela i nie wiedział co odpowiedzieć. A Maryse spojrzała na blondyna wzrokiem. "Zostaw to mnie".

- Myślę, że lepiej, żebym ja powiedziała mojemu synowi o problemie drugiego syna. - powiedziała stanowczo i spojrzała na Jace'a wymownie, żeby najlepiej się nie odzywał.
Max wszedł do jadalni, usiadł na swoje miejsce i cała rodzina zaczęła jeść obiad. Pieczeń pani Lightwood pachniała i wyglądała wybornie, a smakowała jeszcze lepiej.

- Jest pewna rzecz, którą powinieneś wiedzieć. - Maryse zwróciła się do Maxa - Chodzi o twojego brata.. - zastanawiała się jak ubrać myśli w słowa, odpowiednio dla dziecka.
- Jest gejem. Tak wiem. - chłopiec przerwał wypowiedź matki i wzbudził szok u wszystkich obecnych przy stole. Izzy uderzyła młodszego brata w bark i spojrzała na niego z mordem w oczach, nie wierząc, że mógł to powiedzieć.

Jace zakrztusił się herbatą i zaczął dusić. Maryse siedziała jak sparaliżowana z otwartą buzią i wytrzeszczonymi oczami, nie wiedząc co myśleć. Alec zaczął panikować i zapragnął zapadnąć się pod ziemię, albo stać całkowicie niewidzialnym. Prowodyr całego zamieszania tylko uśmiechnął się przepraszająco i spuścił głowę.

- Alec, to prawda? - spytała kobieta, kiedy odzyskała zdolność mowy. Adresat pytania nie odpowiedział, tylko wstał od stołu i ruszył przed siebie z zamiarem udania się do swojego pokoju.
- Alexander! Poczekaj! - krzyknęła za nim Maryse.
- Alec! Skręć w lewo! - ostrzegła Izzy.
Niestety nie usłyszał, potknął się o wysunięte krzesło i uderzyłby w ścianę, gdyby nie Jace, który w porę go zatrzymał i zaczął prowadzić.

- Czemu Alec wygląda jakby nie widział gdzie idzie? - spytał Max.
- Bo nie widzi. - westchnęła Izzy. - Stracił wzrok. To właśnie próbowała powiedzieć mama, zanim jej przerwałeś.
- Jak to?! Dlaczego?! Ale odzyska go, prawda?! - chłopiec zadawał zbyt dużo pytań na raz.

- Nie wiem, ale mam nadzieję, że tak - odpowiedziała siostra na ostatnie.
- Musimy być teraz wsparciem dla waszego brata. Przejmiecie też obowiązki Aleca, których nie będzie w stanie wykonywać, mam nadzieję, że jest to zrozumiałe. - oznajmiła Maryse.

Alec doszedł do swojego pokoju z pomocą przyjaciela. Wszedł do środka , powoli doszedł do łóżka i na nie usiadł. Jace zajął miejsce obok niego.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? -
zapytał z wyrzutem krzyżując ręce na piersi i robiąc obrażoną minę.
- Wstydzę się tego, że jestem inny, zepsuty, nienormalny.

- Nie jesteś i nie masz czego. To jest całkowicie normalne. Ja się nie wstydzę swojej orientacji.
- Bo ty jesteś hetero.
- No i co to za różnica?
- Dla mnie wielka. - westchnął Alexander - Chciałbym być taki jak ty.
- Ale nie jesteś i nie ma w tym nic złego. Nie ważne czy podobają ci się kobiety, mężczyźni, czy kostki brukowe. Dalej jesteś tym samym Aleciem Lightwoodem i moim Parabatai.

Zobacz Dokąd To Zmierza | MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz