Po przypadkowym spotkaniu z intrygującym młodym łowcą, Magnus wrócił do swojego mieszkania. Zjadł drugie śniadanie, ponieważ posiłki były dla niego ważnym elementem codziennej rutyny i zaczął zajmować się zleceniami. Kilka godzin minęło mu na przyjmowaniu interesantów, robieniu eliksirów i rzucaniu zaklęć. Kolejny nudny dzień pracy. Jednak nie mógł się na niczym skupić, jego myśli krążyły wokół Aleca.
Czarownik nie miał pojęcia, co dokładnie wzbudziło jego zainteresowanie. Może te piękne niebieskie oczy, głębokie jak toń oceanu i kontrastujące z nimi ciemne włosy. Było to jego ulubione połączenie. Jednak nie tylko wygląd, który był wyjątkowo atrakcyjny, zrobił na nim wrażenie. Było to zawsze kryterium drugorzędne
Lightwood miał nie tylko piękna twarz, ale i wnętrze. Podziemny zdarzył to zauważyć, przez spędzone wspólnie pół godziny. Sam fakt, że z nim normalnie rozmawiał był nietypowy, a w dodatku jego podejście, brak wyższości charakterystycznej dla jego gatunku. Zresztą wiedział o każdym dobrym uczynku bruneta, w stosunku do podziemnych. Zaintrygował go również sposób w jaki opowiadała o nim jego siostra, jakby opisywała anioła, którym niewątpliwie był.
Magnus przede wszystkim zakochiwał się w duszy. Właśnie "zakochiwał", musiał przyznać sam przed sobą, że nocny łowca nieświadomie zrzucił go w odchłań tego niebezpiecznego uczucia, którym jest miłość. Przez setki lat wypracował sprawdzone sposoby na mnóstwo przyziemnych problemów, eliksiry na kaca, zaklęcia na wzmocnienie pamięci, śmiech i wygłupy na podły nastrój. Umiał też pomóc w problemach miłosnych, jednak przeciwko swoim własnym był bezsilny. Nie ważne ile razy obiecał sobie, że to już naprawdę ostatni raz i więcej się nie zakocha, zawsze jego serce było największym wrogiem.
Zaczął się zastanawiać jak mógłby zdobyć serce Alexandra. Zawsze Gdy kogoś zapragnął, musiał go mieć. Nigdy wcześniej nie posiadał łowcy, więc "upolowanie" go, było dla niego pewnego rodzaju wyzwaniem. Rozważania przerwał dźwięk telefonu, roznoszący się po pomieszczeniu. Czarownik przywołał zaklęciem urządzenie i odebrał.
- Magnus Bane? - usłyszał głos.
- Magnus Bane we własnej osobie.
- To ja. Ta dziewczyna z Pandemonium. Nie wiem czy pamiętasz, ale dałeś mi swoją wizytówkę i ... - zaczęła Izzy
- Oczywiście, że pamiętam. - Magnus się rozpromienił. - Jak trzyma się twój brat? - zapytał, ukrywając to, że się o niego martwił.
- Właśnie nie najlepiej i dlatego dzwonię. Czy mógłbyś przyjechać do instytutu i pomóc? - zapytała z nadzieją w głosie.Czarownik się zgodził bez zbędnego rozważania. Na pewno chciał pomóc Alecowi i nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Nie tylko dlatego, że wpadł mu w oko, ale również dlatego, że widział jak dobre ma serce i nie zasługuje na to co go spotkało. Był to też pretekst, żeby się do niego zbliżyć. Może jak przywróci młodemu łowcy wzrok, ten zauważy jak oszałamiający jest jego wybawca i też go zapragnie.
Isabelle dyskutowała żywo z Jace'm, kiedy rozległo się pukanie do drzwi instytutu. Oboje popędzili, żeby otworzyć, ale Maryse ich uprzedziła. U progu ukazał się czarownik ubrany w bardzo kolorowy kombinezon, z brokatem we włosach i makijażem na twarzy. Jace już chciał coś powiedzieć, zapewne szczerą uwagę na temat wyglądu podziemnego, ale pani Lightwood posłała mu spojrzenie typu "nawet nie waż się odezwać". Gospodyni zaprosiła Magnusa do środka i przedstawiła mu całą sytuację. Oczywiście znał już zarys od Izzy i szczegóły od Aleca, ale nikt nie wiedział, że się spotkali.
- Gdzie jest Alexander? - zapytał bezceremonialnie czarownik.
- W swoim pokoju. - odpowiedziała Izzy i zaczęła prowadzić go na miejsce. Korytarze instytutu były wyjątkowo puste. Maryse uprzedziła wszystkich, że zjawi się czarownik i lepiej, żeby nie wchodzili w drogę. Brunetka zaprowadziła azjatę pod same drzwi. Jace szedł za nimi jak ochroniarz i przyglądał się magowi z nieufnością.
CZYTASZ
Zobacz Dokąd To Zmierza | Malec
FanficAlexander Lightwood nie przejął się zbytnio tym, że w pewnym momencie zaczął tracić wzrok i zrzucał wszystko na przemęczenie. Pewnego dnia budzi się ze snu i po otworzeniu oczu nie widzi żadnej różnicy, nie widzi kompletnie nic tylko ciemność i bezs...