Odnalazł ręką Stellę, którą zostawił na stoliku nocnym i wziął ją do ręki. Narysował na skórze znak odpowiedzialny za więzienie w ciemności, ale obraz się nie zmienił. Szybko zrozumiał, że to wcale nie pomieszczenie jest spowite mrokiem, tylko on nie widzi. Łzy napłynęły do jego bezużytecznych, jałowych niebieskich oczu.
Nie miał pojęcia co robić, czuł się bezsilny, jak małe dziecko rzucone na porzarcie rojowi demonów. Lawina myśli runęła, przez jego umysł, niczym chmara demonów, uciekających z gniazda, podobieństwo można zauważyć również w ich wyniszczającym charakterze. Były czarne, toksyczne i zabijały od środka.
Nie, nie, nie. To nie może być prawda. To tylko chwilowe, zaraz na pewno przejdzie. To tylko przemęczenie, tylko mi się wydaje. Albo to jeden z tych przerażających snów, o których opowiadał Jace, koszmarów, gdzie musisz się obudzić kilka razy w pętli, żeby zrobić to naprawdę. - wbił paznokcie nagdarstek, żeby uświadomić sobie, że wszystko dzieję się na jawie.
Dlaczego na Anioła nic nie widzę?! Dlaczego przytrafiło się to akurat mnie?! Czym sobie na to zasłużyłem?! Co jeśli ten stan utrzyma się na dłużej?! Co jeśli nigdy nie odzyskam wzroku?! Jak ja powiem o tym rodzicom, Jasowi i Izzy?! Jak oni na to zareagują?! Jak mam tak normalnie funkcjonować?! Co z treningami i misjami?! Czy kiedykolwiek zobaczę jeszcze niebo, chmury, drzewa, twarze bliskich? Co mam zrobić?! Czemu czuję się tak bardzo bezradny?! - pytań było zdecydowanie za dużo i frustrujący brak odpowiedzi.
Zdawało mu się, że zaraz rozsadzi go od środka, jakby był tykającą bomba. Miał ochotę krzyczeć najgłośniej jak potrafi, do utraty tchu, ale wiedział że nie może tego zrobić, bo zbiegnie się do niego cały instytut.
Nigdy wcześniej nie odczuwał tyłu negatywnych emocji na raz. W jego umyśle kotłowały się: szok, rozdarcie, strach, rozpacz, żal, bezradność, frustracja, załamanie, lęk, zmartwienie, bezbronność, przerażenie, rozdrażnienie, desperacja. Tego wszystkiego było za dużo dla jednego młodego człowieka.
Był cały roztrzęsiony. Wstał gwałtownie i zaczął chodzić w kółko, ale co chwilę na coś wpadał, więc rzucił się spowrotem na łóżko, usiadł na nim i próbował się uspokoić. Nic jednak nie dawało żadnych rezultatów. Płacz wydawał mi się coraz bardziej żałosny, ale nie mógł przestać. Jego oddech był płytki, szybki i nierówny, a serce waliło jak po przebiegnięciu maratonu.
Jace zapukał do sypialni Aleca. Minęło pięć godzin odkąd kazał mi się położyć i chciał sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Martwił się, że te zawroty głowy i gorączka to coś więcej niż przemęczenie. Zapukał w drzwi i nie słysząc odpowiedzi wszedł do środka.
Widok, który ukazał się jego oczom wywołał u niego wstrząs i sprawił, że jego uhartowane przez twarde wychowanie serce, kroiło się na kawałki. Nigdy nie widział swojego Parabatai w takim stanie. Nie miał pojęcia co robić, ale nie mógł stać bezradnie.
- Alec? Co się stało? - zapytał, podchodząc powoli do roztrzęsienionego przyjaciela i kładąc mu rękę na ramieniu, ale brunet ją zrzucił, ruszając gwałtownie barkiem.
- Nic się nie dzieje. - odpowiedział, drżącym, łamiącym głosem.- Nie jestem ślepy, widzę przecież. - odwarknął zdenerwowany blondyn, tak strasznie pragnął mu pomóc, nie mógł patrzeć jak jego Parabatai rozsypuje się na kawałki. Nie miał pojęcia, jak bardzo zabolały jego słowa. Alec powstrzymywał się od ponownego wybuchu niekontrolowanego płaczu lub odpowiedzi typu "Ale ja jestem".
- Nie zachowuj się tak. Zależy mi na tobie Alec i chcę ci pomóc, cokolwiek się stało. - oznajmił Jace łagodnym, zdeterminowanym tonem .
- Nie możesz mi pomóc. - usłyszał łamaną odpowiedź.
- Tego nie wiesz, do puki mi nie powiesz w czym problem.
Łucznik pokręcił tylko głową, trzymając ją opuszczoną i powstrzymując się od szlochu.
- Czyli mam zgadywać? - pytanie pozostało bez odpowiedzi - dobrze.
CZYTASZ
Zobacz Dokąd To Zmierza | Malec
FanficAlexander Lightwood nie przejął się zbytnio tym, że w pewnym momencie zaczął tracić wzrok i zrzucał wszystko na przemęczenie. Pewnego dnia budzi się ze snu i po otworzeniu oczu nie widzi żadnej różnicy, nie widzi kompletnie nic tylko ciemność i bezs...