thoughts

610 50 20
                                    

Po zjedzeniu lodów zdecydowali się iść do parku, gdyż Karl stwierdził, że przyda się teraz spalić kalorie. Nicholas nie przyznał się, że to go rozśmieszyło, po prostu zgodził się na tą propozycję. 

Park nie był daleko, więc zdecydowali się przejść tą trasę na nogach. Jak się okazało, był to odrobinkę zły pomysł.

Z początku okrążyli park kilka razy, rozmawiając przy tym o przeszłości. Tematy do dialogów zdawały się nie kończyć. Przypominały im się wypady nad jezioro, wycieczki rowerowe, spanie pod namiotem i.. właśnie, spanie pod namiotem. 

Kto by się spodziewał, że zdecydują się tą noc spędzić pod namiotem. Myślę, że nikt. Ale tak właśnie zadecydowali. Zaplanowali, że wrócą do domu Nicka około dwudziestej pierwszej, rozłożą namiot, napompują materac, a potem spędzą noc na oglądaniu filmów pod kocami. Obu definitywnie się ten pomysł spodobał, i obu ze względu na czułość, jaką mogliby sobie okazywać, przytulając się podczas snu. 

Nie było tajemnicą, że nie raz zasypiali w swoich ramionach. Często kończyli rozbudzeni przez panią Armstrong, która naśmiewała się z ich urokliwych pozycji.  

Starszy zeskanował wzrokiem sylwetkę Jacobsa, gdy ten podbiegł do kosza by wyrzucić serwetkę. Chłopak był szczupły, miał delikatną i gładką skórę, a w świetle słońca wyglądał jak anioł. Był totalnym przeciwieństwem Nicholasa, którego ciało było dobrze zbudowane, a skóra szorstka i twarda. Mimo to młodszy kochał czuć na sobie jego dłonie, które za każdym razem zdawały się palić go niczym płonące płomienie. 

- Żyjesz? - zapytał Jacobs, widząc na sobie rozkojarzone spojrzenie przyjaciela. 

- Hm? - mruknął chłopak, wracając do rzeczywistości. 

- Pytałem czy żyjesz - zaśmiał się Karl. - Zdawałeś się być gdzie indziej. 

- A - skomentował. - No, byłem gdzie indziej. 

- Gdzie? 

- Tego już wiedzieć nie musisz.. 

Jacobs oburzył się, zakładając ręce na klatce. 

- No weź, nie rób tak - jęknął niezadowolony. 

- Dobra, dobra - zaśmiał się starszy. - Myślałem gdzie możemy dalej pojechać. 

Szatyn zeskanował go wzrokiem, próbując zdecydować czy chłopak mówi prawdę. W końcu jednak się poddał, bo przecież i tak nic by z niego nie wyciągnął. 

- No i? Wymyśliłeś coś? 

Nicholas odwrócił zdenerwowany wzrok, starając się coś wymyślić. Przecież nie powie mu, że skłamał, i tak naprawdę myślał o nim. 

- Pamiętasz to miejsce, w którym pierwszy raz powiedziałem ci, że mi na tobie zależy? - zapytał, obrazując w głowie stary, opuszczony budynek. 

- Oh, tak, pamiętam - Szatyn uśmiechnął się, definitywnie zaczynając podziwiać pomysłowość przyjaciela.

- Chciałbyś może odświeżyć wspomnienia? 

***

Lets go!! Szybko idzie to dodawanie rozdziałów, nie sądziłam, że dam radę dodawać codziennie XD
Mam nadzieję, że nie jest jakoś bardzo źle na razie. <3

Sun | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz