argue

483 45 22
                                    


- Zamawiamy coś? - zapytał Alex po chwili, w której zdążyli obgadać więcej spraw niż podczas minionego roku. 

- Spoko, kto co chce? - odparł Will, wstając, jako że był na brzegu potrójnego siedzenia. 

- Stawiasz? - zaśmiał się George. 

- A ty znowu chcesz na nim żerować? - Luke wywrócił oczami, śmiejąc się jednocześnie. 

- Nie, George, nie stawiam - odpowiedział, wystawiając mu język. 

- Ja tylko wodę - zadeklarował Nick, zwracając na siebie uwagę Jacobsa. 

- Tylko? Jechałeś osiem godzin i nie jesteś głodny? - zapytał podejrzliwie.

- Spokojnie, jadłem podczas podróży, poza tym, nadal mi trochę niedobrze - wytłumaczył, obejmując przyjaciela i przytulając go do siebie. 

- Jak słodko - powiedział Will, specjalnie akcentując swój głos, tak, by brzmiał jak głos małej dziewczynki.

- Spadaj - odpowiedział mu Karl. - I weź mi sałatkę. 

- Tą co zawsze? 

- Tą co zawsze. 

- Dobra.

- Dobra.

- Oni tak zawsze? - zapytał Nicholas, rozśmieszając przy tym resztę. 

Will zebrał prośby od pozostałych osób i zostawił ich, zmierzając do lady. 

- Myślicie, że wróci za chwilę, czy za pół godziny bo zagada się z barmanką? - podsunął George, opierając się o siedzenie.  

- Nie wiem, po nim można się spodziewać wszystkiego - zaśmiał się Luke. 

- Punz, nie jesteś lepszy - skomentował Alex. 

- Punz? - powtórzył Nicholas. 

- A, no tak. Mamy takie grupowe przezwiska - wytłumaczył Karl. - Punz, Quackity, GeorgeNotFound i Wilbur. 

- Wow, przyjąłeś do serca moją prośbę o zaklimatyzowaniu się - odpowiedział Armstong, obejmując go szczelniej, na co niższy tylko się zaśmiał. 

- Oj, możesz mi wierzyć, zaklimatyzował się aż za bardzo - Luke czuł, że Karl zaraz może mu walnąć. 

- Ah tak? - Spojrzał na Jacobsa. - Nic mi o tym nie wiadomo. 

- Takie tam.. 

- Spokojnie, żadnych zdrad nie było - dodał George, podśmiechując się pod nosem. 

- Jakich zdrad, podobno nie są razem - zdziwił się Alex. 

- Bo nie jesteśmy i żadnych zdrad nie było - odrzekł naburmuszony Jacobs. 

- No już, bo dzidzia się obrazi - zaśmiał się Nicholas, jeżdżąc kciukiem po ramieniu chłopaka, który na jego wypowiedź prychnął pod nosem. - Albo już się obraziła. 

- Daj mu buzi - zaproponował Quackity. 

- Dobra, idę do Willa. 

I zaraz potem już go nie było. 

- Ups. 

- Alex, ty idioto - zaśmiał się George. 

- No i Karl nam spieprzył - podsumował Luke.

***

Trochę czasu nie wstawiałam, sorki, mam egzaminy!!

Sun | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz