roadtrip

545 45 22
                                    

Po powrocie do auta, od razu włączyli radio, mając ogromną ochotę na śpiewanie. Specjalnie jechali wolniej, by droga się dłużyła, a kolejne nuty wybrzmiewały w samochodowym radiu, tworząc przyjemną atmosferę. 

Zdążyli ponownie przesłuchać Sweater Weather i kilka innych sentymentalnych dla nich utworów, kiedy w samochodzie rozbrzmiał kawałek, do którego powracali każdego lata. Nicholas uśmiechnął się szeroko i spojrzał na szatyna, otwierając szyberdach, by ten mógł wstać. 

Karl chętnie to zrobił, już po chwili opierając się o dach samochodu. Wyciągnął ręce do góry, wydając z siebie okrzyk przypominający "woo". Gdy zbliżał się refren, starszy podgłośnił piosenkę, a kiedy ten się zaczął, obaj zaśpiewali go tak, jakby mieli na to pierwszą, i ostatnią szansę.

- *In the glow of starry sky, seven nights I would lie - zaczęli, szczerząc się przy tym jak nigdy. Jakie było szczęście, że jechali dość pustą drogą. - Now I know I wanna stay, I will never go away!

Cudowne było to, że nikt nie mógł zabrać im tego momentu. Nawet jeśli był to ostatni raz, kiedy mogli zaśpiewać tą melodię, wygłupiając się w samochodzie, to wspomnienia zostaną z nimi na zawsze, przypominając im o sobie za każdym razem, gdy usłyszą tą piosenkę. Nie ważne, czy coś ich rozłączy, czy może będą przyjaźnić się już zawsze, ona była ich małą tradycją, mimo że na razie nie zdawali sobie z tego sprawy. Znając zakończenie tej historii, oraz wiedząc wszystko, co dzieje się po niej, mogę śmiało powiedzieć, że ten utwór zostanie już z nimi na zawsze. 

- Karl, uważaj na siebie - zaśmiał się Armstrong, widząc jak chłopakowi osuwa się noga. 

- Jasne, jasne - odpowiedział zadowolony, wracając na swoje siedzenie. - To było super. Dziękuję. 

- Za co dziękujesz? - zapytał brunet, układając swoją dłoń na jego udzie. 

- Nie wiem, za wszystko - Chłopak wzruszył ramionami, uśmiechając się do przyjaciela. 

- Ja też ci dziękuję - odpowiedział starszy. - Za wszystko. 

- Nie masz za co mi dziękować - mruknął Jacobs, wywracając oczami. 

- Ty mi też. 

- Zdziwiłbyś się. 

- Ty też. 

- Nie przekomarzaj się ze mną. 

- Dlaczego? 

- Bo się na ciebie obrażę. 

- Dobrze, już przestaje - zaśmiał się, rysując kciukiem niewidzialne kółko. Jego wzrok wciąż był jednak skupiony na drodze, bo chłopak naprawdę nie chciał spowodować żadnego wypadku. - Gdzie chcesz jechać? 

- Nie wiem, może do tej restauracji do której chodziliśmy z twoją mamą, kiedy byliśmy młodsi? - zaproponował, spoglądając na reakcje przyjaciela.

- Może być, mi pasuje.

Więc pojechali.

***

*tylko prawdziwi fani będą wiedzieć, o co chodzi...

Zal moja siostra ma komunie dzisiaj, i będę musiała siedzieć półtorej godziny pod kościołem.
Jestem ateistka.
Powodzenia dla mnieXD

Sun | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz