trained

481 42 16
                                    

- To gdzie teraz? - zapytał Karl, wyrzucając puste opakowanie po bubble tea. 

- Teraz cię porywam, bo za kilka minut dwudziesta druga - odpowiedział mu Armstrong, łapiąc jego rękę i przyciągając go do siebie. Jacobs wykorzystał to, i delikatnie go pocałował. 

- Czy mam puścić tą romantyczną muzyczkę czy to jeszcze nie teraz? - zaśmiał się Alex, po czym dostał po łbie od Willa. 

- Nie przerywaj im, chyba że chcesz skończyć bez nóg. 

- Wytresowany - skomentował George, na co Karl się zaśmiał. 

- Po prostu się go boję - odpowiedział Will, wskazując na Jacobsa. - Kto wie co te metr siedemdziesiąt może mi zrobić?

- Metr siedemdziesiąt pięć! - oburzył się chłopak. 

- No już, nie bulwersuj się tak, złość piękności szkodzi. 

- Williamie Goldzie, przysięgam, że jeśli powiesz jeszcze jedno słowo, to... 

- Tak, tak, tak - przerwał mu Nicholas, zakrywając jego usta swoją ręką. - Wiemy, słońce, wiemy. 

Reszta ponownie się zaśmiała. Chwilę później wszyscy się ze sobą pożegnali, a chłopcy poszli w swoją stronę, choć tak naprawdę jeden z nich nie miał pojęcia dokąd zmierzają.

- No powiedz - naciskał młodszy.

- Nie.

- Proszę?

- Nie - zaśmiał się. 

- Prooszę? 

- Karl. 

- Ja. 

- Nie naciskaj. 

- No proszę.. - powtórzył, jednak został skutecznie uciszony pocałunkiem Nicholasa. Nie zwrócili nawet uwagi na to, że stoją na środku chodnika. - W porządku.

Starszy na ponów złapał jego rękę i wrócił do prowadzenia go do domu. A czemu do domu? Bo nie chciało mu się iść tak długo do miejsca docelowego. Karl dopiero po pięciu minutach zrozumiał, że wracają do mieszkania. 

- Serio? - zapytał. - A ja tyle myślałem.. 

- Halo, to nie koniec podróży - oburzył się Nicholas, po czym otworzył drzwi auta, od strony pasażera. - Zapraszam do środka. 

Jacobs podejrzliwie wykonał jego polecenie. Oczywiście nie był by sobą, gdyby od razu nie puścił w radiu Sweater Weather, ale ten wątek można pominąć..

***


hello

Sun | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz