Rozdział Trzeci

121 3 0
                                    

Pov Awizo
Pewnego dnia mieliśmy iść na basen. Miała to być niespodzianka dla Lakarnuma. Bałem się jego reakcji bo wiedziałem że ma kompleksy i boi się pokazać blizn, ale chciałem go przekonać że jest piękny. Spakowałem plecak z jego kąpielówkamil i innymi potrzebnymi rzeczami.

Pov Lakarnum

Dominik powiedział że ma dla niespodziankę. Podobno spakował mnie i siebie tak żebym nie widział co pakuje. Byłem ciekawy co ten pojeb wymyślił.
- Wiesz, że nienawidzę niespodzianek- powiedziałem zgodnie z prawdą do reptyla, na co ten tylko się zaśmiał, gdyż wiedział że nie mogę mu nic zrobić. Nagle złapał mnie za rękę, i tak kawałek szliśmy, w momencie gdy splótł nasze dłonie poczułem jak stado motyli startuje w moim brzuchu. Zupełnie jak przy pierwszym spotkaniu Mariusza, zadrżałem niekontrolowanie.

Pov Awizo

Kiedy odruchowo złapałem Lakę za rękę, ten strasznie się wzdrygnął, wystraszyłem się że zrobiłem coś nie tak albo ma atak.
- Lakuś, wszystko okej?- ostrożnie obróciłem go za ramię ku sobie.
- T... Tak, tylko przypomniałem sobie jak Mariusz tak robił- pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Starłem ją kciukiem, opierając dłoń o jego twarz ( w sensie policzek nie chce powtarzać ).
- nie ma sensu... - byliśmy za blisko - pomyśl o niespodziance, której zaraz doświadczysz.- uśmiechnął łagodnie.
- jak ludzie mogą się całować publicznie? - wyraziła ze wstrętem, po angielsku jakaś kobieta. Parskneliśmy śmiechem, zginając się w pół.
- masz humorki jak kobieta w ciąży- zaśmiał się ciszej rumieniąc się delikatnie.
- Może jestem- powiedział wzruszając ramionami.
- oooo... Przecież nie zrobiliśmy tego jeszcze - udawałem zdziwienie- no chyba że po pijaku, ale to się nie liczy - powiedziałem fałszywie pewny siebie.
- czekaj, co?- załapał co mówię - my nie...
- jak to? Nic nie pamiętasz?- obszedłem go tak że stałem z tyłu, powoli położyłem mu ręce na brzuchu i delikatne pogłaskałem - to moje prawda... - szepnąłem mu do ucha, kładąc głowę na ramieniu.
- Co ty odpierdalasz - zapytał wkurwiony.
- żartuje sobie- uśmiechnąłem się kpiąco łapiąc jego dłoń i ciągnąc go w kierunku budynku z basenem.
- Nie jestem w stanie ciebie zrozumieć.- wymamrotał jedynie wciąż czerwony na twarzy.
- Nie marudź Laka, nie jest tak źle- podsumowałem otwierając drzwi przed nim.
- Basen? Serio? - stanął obracając się  zapewne chcąc uciec.
- Nigdzie nie idziesz, no chyba że pływać ze mną - rozkazałem

Pov Lakarnum

Nienawidzę chodzić na basen, jestem gruby i się tego wstydzę. A po za tym mam blizny i rany na lewej ręce oraz na kostkach i udach.
- Dominik, błagam... Nie rób mi tego - spojrzałem na niego błagająco.

Pov Awizo

- Laka, nie ma szans. Jak powiedziałem że idziemy, to znaczy że idziemy.- pociągnąłem go ku kasie.
- dwa męskie na godzinę- poprosiłem po angielsku.
- zapłata przy oddawaniu- odrzekł facet. Wziąłem opaski i poszliśmy do przebieralni. Rzucając kąpielówkamil w Lakę powiedziałem:
- wiem że się wstydzisz więc przebijesz się tam - wskazałem na przebieralnię. Nic nie powiedział tylko popatrzył na mnie z wyrzutem, i poszedł do wskazanego miejsca. Westchnąłem zrzucając z siebie ciuchy ( miałem pod spodem strój ). Czekając na Lakarnuma sprawdziłem Messenger. Naruciak napisał  dwie minuty temu żebym jak najszybciej do niego zadzwonił. Było to dziwne ale natychmiast wybrałem do niego numer.
- Adam, co się dzieje - zapytałem gdy odebrał.
- Ewa jest w szpitalu!- krzyknął przez łzy ( było słychać )
- Co?! Co się stało?!- martwiłem się o zdrowie jego dziewczyny a mojej przyjaciółki.
- Jest w ciąży! - odetchnąłem z ulgą nie myśląc.
- czekaj ale ty jesteś bezpłodny.- przypomniałem sobie
- tak ale lekarz powiedział że jest jeden procent szans na dziecko! Będę ojcem! - słyszałem w jego głosie radość i dumę.
- To zajebiście! Będę wujkiem - kątem oka zauważyłem Pawła.
- Lakuś, ho no tu - zawołałem chłopaka.
- co tam ?- starał się zachowywać naturalnie, jednocześnie zakrywając brzuch i lewą rękę. Nie wierzę! On się ciął nawet bo nogach. Objąłem go ramieniem podając mu telefon.
- kto to?- zapytał cicho.
- Naruciak- odparłem taką samą tonacją głosu.
- Siema Adam - przywitał się z naszym kolegą.
- Jak to w szpitalu?!- uśmiechnąłem się pod nosem z jego współczucia. Kiedy skończyli rozmawiać Laka bez słowa oddał mi telefon kierując się w stronę pryszniców.
- No nie obrażaj się na mnie!- złapałem go są ramię odwracając ku sobie. Chłopak wyrwał się i wszedł pod natrysk.
Zasmuciłem się bo zepsułem naszą relację.
- Lakarnum, nie rób mi tego.- powiedziałem cicho tak aby tylko on usłyszał.
- Bo co?!- w końcu poświęcił mi uwagę.
- bo nie przeżyje bez twojego głosu, bez twojego śmiechu, bez twojej obecności, bez twojego zapachu, bez ciebie nie chcę żyć- chyba powiedziałem z dużo bo Lace zaszkliły jego piękne niebieskie oczy.
- a ty co? Zakochałeś się czy jak? - spaliłem buraka, odwracając wzrok.
- No coś ty? Niby w kim - próbowałem kłamać.
- na przykład we mnie - wyciągnął dłoń odwracając moją twarz tak abym na niego spojrzał. Westchnąłem w duchu.
- kocham cię Laka, ale nie w ten sposób - jakoś wybrnąłem. Dostrzegłem dziwny błysk w oczach Pawła ale nie zastanawiałem się nad tym tylko go przytuliłem, po czym poszliśmy do wody.
- może pójdziemy na głębszą wodę? - zapytałem widząc tłum.
- Nie umiem pływać- wymamrotał bordowy na twarzy.
- to cię nauczę- powiedziałem z szerokim uśmiechem na twarzy, ciągnąc go ku głębokiemu basenowi. Po drodze wziąłem deskę.
- Pamiętasz psa Blowka?- zapytałem
- jasne!- uśmiechnął się na samą myśl o zwierzątku.
- Musisz tylko machać rękami i nogami  jak on przy kąpaniu. - wytłumaczyłem już w wodzie. Próbowaliśmy tak z pięćdziesiąt razy zanim w końcu mu wyszło.
- Brawo, Laka!- krzyknąłem z dumą. - A już miałeś się poddawać! - skomentowałem łapiąc płynącego ku mnie chłopaka.
- Nie przesadzaj... - zarumienił się.
- chodź idziemy do sauny, podobno jest wysoko ceniona. - zadecydowałem wspinając się po drabince.
- no dajesz młody - dopingowałem czerwonego Lakarnuma.
- Nie wiem czy to dobry pomysł - stwierdził już w szatni.
- co, czemu? - zdziwiłem się nie rozumiejąc czemu jest czerwony skoro nie było żadnego podtekstu.- i kto tu tylko o jednym myśli - uśmiechnąłem się kpiąco, w końcu łapiąc.
- no chodź... Ile razy mam mówić- pociągnąłem go za ręcznik który miał na szyji.

Sorka że kończę
W tym momencie
Ale męczę ten rozdział
Od kilku dni
945 słów

Wakacje w Bułgarii złote piaski...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz