13

59 2 0
                                    

Tak naprawdę nie wiem co czułam. Pustkę, wolność, radość czy płacz. Od tamtego wydarzenia minął tydzień. Dyrektor rozmawiał z dyrektorem Durmstrangu o zaistniałej sytuacji. 30 czerwca miała być rozprawa w ministerstwie. Nie wiedziałam co mam czuć. Chologram miał rację, to nie była moja wina, ale wewnątrz tykała mi bomba. Praktycznie nic nie zawiniłam byłam świadkiem. No właśnie świadkiem. Nic z tym nie zrobiłam, tak jakbym na to czekała. Na koniec. Nie sądziłam, że ten koniec tak boli. Ale z drugiej strony mogli nie strzelać i poczekać za tymi cholernymi pieniędzmi. Co ja wygaduje? Dlaczego jeszcze ich bronię. Tyle lat krzywdzili mnie psychicznie. Ja chyba się naprawdę źle przywiązałam do toksycznych osób. Momentalnie poczułam łzę na policzku. Idę do Pomfrey. Może ona coś będzie miała. Wstałam i ruszyłam biegiem. Zobaczyłam jak Huncwoci z dziewczynami spędzają czas w Pokoju Wspólnym, ale się nie zatrzymywałam.
-Iz, stój!- krzyknęli. Po chwili poczułam rękę na ramieniu. Był to Remus.
-Coś chcecie? Spieszy mi się- odparłam patrząc w dół.
-Płakałaś, co ci jest?- zobaczył Syriusz.
-Naprawdę? Ty się jeszcze pytasz? W sumie mnie też to trochę zastanawia. Od kilku dni nie wiem co mam czuć. Wolność, szczęście czy smutek. To nie twoi przyjaciele zginęli ci na oczach. Chociaż nie wiem z drugiej strony to jednak nie przyjaciele skoro rozważali twoją śmierć. Z jednej strony skoro to czuję, przeżywam to w głębi duszy to ja jestem winna, że to oni już są w ziemi. Uśmierciłam w głębi duszy swoich przyjaciół mimo że oni już nic nie czuli do mnie. Myślałam, że popadłam w depresję, więc idę do Pomfrey po jakieś antydepresanty. Może ona mi pomoże albo wymarzecie mi pamięć. Nie chcę o tym pamiętać. Naprawdę już wolałabym znaleźć się na miejscu chologramu. Wy byście przeczytali listy, które kazałam wysłać sowie, jeśli bym nie przeżyła. Oni by żyli, ale w czterech zamkniętych ścianach, bo znając was byście mnie pomścili nie znając mnie całkowicie. Idę do skrzydła- powiedziałam i poczułam nagle jak ktoś chwyta mnie za dłoń. Był to James.
-Nigdzie nie idziesz. Żadnych antydepresantów. Moja siostra to wrażliwa, dobra i dzielna dziewczyna. Tego się trzymaj, a teraz Cię zabieramy- powiedział szybko, a jak zrozumiałam o co mu chodzi, byłam przerzucona jak worek do ziemniaków. Po prostu super.
-Mogę wiedzieć tylko gdzie idziemy?- zapytałam wiedząc, że już mnie nie puści jak nie dojdziemy do celu.
-To tajemnica Huncwocka- odpowiedzieli Remus z Syriuszem.
-Odpowiadają Ci co nie wiedzą- powiedziałam w kierunku blondyna i bruneta. Po chwili weszliśmy do ich dormitorium, a ja zostałam rzucona brutalnie na łóżko.- Ale, żeby tak od razu do łóżka. Macie chociaż alkohol, bo na trzeźwo tego nie przeżyję- odparłam nieco śmiejąc się w duchu. Merlinie, jakie ja mam skojarzenia.
-Mamy, ale dziś nie będziemy pić- odparł brat.
-Ty się dobrze czujesz? Chorujesz? Przecież ty musisz wypić chociaż raz dziennie- powiedziałam na co wszyscy się zaśmiali.
-Nie choruję, jestem całkowicie zdrowy. Ale Tobie już coś dolega. Ale wracając gramy w prawda fałsz i chcieliśmy cię zaprosić- powiedział zarzucając rękę na moje ramiona.
-Nie mam wyboru?- spytałam
-Nie- odpowiedzieli równo wszyscy i się w kółku usadowiliśmy. Brat wyciągnął fałszoskop i postawił niedaleko. Dorcas zakręciła butelką, która wypadła na Remusa.
-Czy jest jakaś książka w Hogwarcie, której nie przeczytałeś?
-Z pewnością, leży w Dziale Ksiąg Zakazanych- odpowiedział i zakręcił. Butelka wskazała Lily.
-Co najbardziej lubisz w sobie?
-Lojalność wobec bliskich- odpowiedziała, a urządzenie pozostało w stanie spoczynku. Kolejną osobą był James.
-Relację ze mną bierzesz sobie na poważnie czy potraktujesz mnie jak inne?- spytała bezpośrednio.
-Jesteś dla mnie ważna i traktuję to na serio- odpowiedział. Butelka wskazała na mnie.
-Opowiedz swoją tajną stronę, jaka jesteś naprawdę.
-Dużo by tu opowiadać. Nie wiem jak to być sobą. Tak naprawdę czułam, że żyję w złotej klatce. Piszę pamiętnik, gdy szczególnie odczuwam emocje maluję cokolwiek. Czasami przychodzą mi różne pomysły, które wykorzystuje do żartów. Jestem zmienną jak typowa kobieta. Niedługo eksploduję, bo toczy się bitwa we mnie między sercem a rozumem. Dlatego czasami doradza intuicja. Na pewno zawsze chciałam zamieszkać w domku na wsi z widokiem na ogród, gdzie czasami można by było przed kimś uciec- odparłam, a fałszoskop ani nie drgnął. Zakręciłam i wypadło na Syriusza.- Myślałeś co będziesz robił po szkole?
-Na pewno odstawię swój fanclub i wydorośleje- nasze urządzenie zaczęło wyć. Wszyscy zaczęli się śmiać na to stwierdzenie. Syriusz był człowiekiem bardzo towarzyskim i zabawnym.- A tak na serio to tylko odstawię fanclub, bo to drugie na pewno nigdy nie zrobię.
Fałszoskop od razu się uspokoił, co oznacza, że Black wreszcie wyjawił prawdę i chociaż trochę nieszczęsną, ale jednak śmieszną. Gdy wszyscy się uspokoili, butelka wskazała Meadows.
-Droga przyjaciółko, podoba ci się ktoś?- zapytał udając jakąś kobietę.
-Ależ oczywiście, pewien chłopak- odparła ze śmiechem.
Gdy razem spędzaliśmy czas, zastanawiałam się głównie nad jednym. Dlaczego oni nadal są przy mnie? Przecież ich cały czas okłamywałam. Skoro odczytali już mój wpis w pamiętniku, dlaczego oni byli gotowi poświęcić się skoro mnie nie znają. Nagle poczułam pewien ciężar i ciepło na ramionach. Był to James ze swoją ręką. Uśmiechłam się wtulając się bardziej.
-Dlaczego zaangażowaliście się w to wszystko? Chcieliście nieznajomą ratować, chociaż już miałam plan. Kiedyś na co dzień dręczyliście Snape, a teraz Wielka Pomoc. Nie mówię tego złośliwie, właściwie mnie to dziwi. Chcecie odpokutować jakieś winy czy jesteście zdolni do czynienia dobra, pomocy dla każdego? Nie rozumiem po prostu tego. Okłamałam was wszystkich, a wy byliście gotowi mi pomóc- powiedziałam co leżało mi na duszy.
-Każdy zasługuje na pomoc. Nawet jeśli ta potrzebująca okłamuje w celu ochrony. Pamiętaj, kłamstwo ma krótkie nogi. Udowoniłaś swą lojalność, oddanie i byłaś wtedy, kiedy potrzebowaliśmy kogoś. Nie myśl sobie, że to spłata długu. Żadnego długu nie było, nie jest i nie będzie. Pomoc przychodzi z łatwością dla dobrej osoby. Jesteś dobrą osobą. A to, że użyłaś Chologram to nic złego. Dzięki temu jesteś z nami bezpieczna, a James nadal ma przy sobie jedną z najważniejszych osób w życiu. Nie ma nic lepszego niż dobry pomysł z głowy. Nie jesteś winna, dla nas jesteś bohaterką. Próbowałaś wskoczyć w ogień za nas- powiedziała dojrzale emocjonalnie Dorcas. Po chwili podeszła ze łzami w oczach i przytuliła, a po niej wszyscy dookoła. Z każdej strony otaczało mnie ciepło bliskich. Nie tylko fizyczne, ale też psychiczne. Poczułam co to prawdziwa miłość.

Laleczka z DurmstranguOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz