#StarWarsFanfiction , #StarWars , #FanFic,
"W cieniu gwiazd kryje się historia, która zmieni losy galaktyki.
Mona, porzucona w wieku 6 lat na odległej planecie Suir, przez 11 lat żyła marzeniem o odnalezieniu brata-bohatera. Teraz, z determinacją...
Mona powoli otworzyła oczy, czując ciężar na powiekach, jakby dźwigała cały wszechświat. W jej uszach brzmiało głuche echo odległych dźwięków, a jej umysł wciąż walczył z mrokiem, który dopiero co opuszczała. Światło nad nią było miękkie, ciepłe, wpadające przez okrągły świetlik w kamiennym suficie, delikatnie oświetlając pokój. Ściany z grubych, szarawych kamieni przypominały starożytną fortecę, ale urządzenia wokół łóżka były nowoczesne i cicho bzyczały, monitorując jej stan. Czuła pod sobą zimną, metalową powierzchnię łóżka medycznego, ale miękka poduszka i koc przynosiły nieco ulgi.
Jej wzrok leniwie wędrował po pokoju — monitorki pulsowały regularnie, a kroplówka wisiała przy łóżku, cienka rurka kończyła się w jej ręce. Na stoliku obok leżało kilka niewielkich narzędzi medycznych, obok nich stał kubek z zimną już wodą, który ktoś musiał tam postawić, czekając, aż się obudzi. Kamienne, zaokrąglone ściany miały w sobie coś ochronnego, jakby pokój był schronieniem, bezpiecznym miejscem w centrum chaosu.
Kiedy w końcu jej wzrok przesunął się dalej, zatrzymał się na postaci siedzącej w rogu, w półcieniu. Han Solo, jego twarz zazwyczaj rozluźniona i pełna pewności siebie, teraz była ściągnięta zmartwieniem. Spoglądał na nią z ukosa, jego brwi były ściągnięte, a oczy bacznie śledziły każdy jej ruch, jakby w obawie, że coś mogło pójść nie tak. Widok jego zmartwionej twarzy wzbudził w Monie nieoczekiwane uczucie ciepła.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Mona podniosła rękę, chcąc coś powiedzieć, ale jej usta były suche, a gardło zbyt szorstkie, by wydobyć z siebie dźwięk. Zamiast tego tylko cicho westchnęła, próbując się skupić. Han natychmiast zauważył jej ruch i zaniepokojony wstał z krzesła. Jego zwykle nonszalancka postawa była teraz zastąpiona czymś nowym – delikatnością, niemal niepewnością, która zaskoczyła Monę.
Jego ruchy były ciche, niemal niepewne, jakby bał się ją dotknąć, żeby przypadkiem nie sprawić jej bólu. Uśmiechnął się lekko, ale w jego oczach Mona dostrzegła niepokój. Oparł dłonie na krawędzi jej łóżka i spojrzał na nią z troską.
– Wyspałaś się? – zapytał cicho, jego głos brzmiał niemal zbyt łagodnie jak na niego, jakby próbował zamaskować własny strach. Jego brwi były ściągnięte, a kąciki ust lekko opadały, zdradzając głęboko ukryte obawy.
Mona poczuła, jak zażenowanie rozlewa się po jej ciele. Próbowała się podnieść, ale osłabione mięśnie protestowały. W końcu podparła się na łokciu, a jej wzrok spoczął na Hanie.
– Co się stało? – zapytała, marszcząc brwi i lekko zaciskając wargi. Głos miała cichy, nieco chropowaty.
Han uniósł brwi, zdziwiony jej pytaniem. Przysiadł na krawędzi łóżka, a jego palce nerwowo przesuwały się po pościeli, jakby próbował uspokoić własne nerwy.
– Nic nie pamiętasz? – zapytał, jego oczy pełne były poważnego wyrazu. – Straciłaś przytomność. Luke rozmawiał z tobą, a potem po prostu... osunęłaś się na ziemię. Śmiertelnie go wystraszyłaś. Zresztą... mnie też.