„Kapłan ani Kuglarz nigdy nie oddadzą się w pełni osobie, która nie jest w stanie dzielić z nimi profesji szlachetnej, albo choć dotrzymywać tempa w podróży. Jeśli jednak tak by się stało, że osoba taka powie, osiadłszy na miejscu jednym: <<Zostaję tutaj!>> a nic nie zdoła jej przekonać do zdania zmiany, Kapłan i Kuglarz, w pełni posłuszeństwa wobec profesji swej i Podwójnego Boga, pozostawią taką osobę, za ramię się nie oglądając". ~ Zasada Szósta.
|}×{|
Enin otworzył powieki, rozbudzony światłem słońca, padającym przez wąskie okienko na ścianie szopy. Musiało być już późno, skoro było tak jasno. Mężczyzna zerknął w bok, na wciąż śpiącą Fess. Wtedy coś przyciągnęło jego spojrzenie.
Na drewnianej skrzynce, odwróconej dnem do góry, siedział kocur, leniwie liżąc łapkę. Ten sam, który poprzedniej nocy wyślizgnął się z domu. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie spoglądał na Enina, jak mu się wydawało, życzliwym spojrzeniem.
Kuglarz powoli, nie odrywając wzroku od poziomych źrenic, podniósł się na łokciu, a potem ostrożnie wygrzebał z siana i wyszedł na zewnątrz, wkładając płaszcz. Zatrzasnął za sobą drzwi.
Ruszył w stronę farmy i oparł się o płot, ogradzający staw, pełen większych i mniejszych jaszczurów. W zamyśleniu przyglądał się, jak porośnięte łuskami łapy i płetwy wiją się pod wodą. Zacisnął powieki. Na razie będzie dobrze. Jeszcze nie musi opuszczać Fess. Zostaną tutaj, w gospodarstwie, na dwa, może trzy dni i z powrotem wyruszą w drogę. Tylko gdzie powinno być najbliższe miasto?
Farmę dzieliło cztery dni drogi od Cepna. Enin szybko posegregował w myślach informacje. Ponad dziesięciotysięczna osada skupiona wokół lasu wielkich grzybów, które podobno mają lecznicze właściwości. Po tym jednym razie, kiedy dał się namówić jednemu z ulicznych sprzedawców, dostał kilkudniowego rozwolnienia. Często przybywali tam podróżnicy, więc w rzeczywistości w mieście przebywało co najmniej kilkudziesięciu ludzi więcej. Jeśli zaczęło się występ w dobrym miejscu i o dobrej porze, można było zarobić ładne pieniądze, przynajmniej jak na jego fach.
Mężczyzna zerknął dalej, do kolejnej zagrody. Była wypełniona ogromnymi żabami, wielkości koni. Wyglądało na to, że mogłyby przeskoczyć płot bez zbytniego wysiłku, ale tylko stały w błocie, wyrywając z niego kępy roślin długimi językami.
Cztery dni... Do tego trzy postoju i prawdopodobnie jeszcze jeden w samym Cepnie. Razem osiem dni. Enin westchnął ciężko. Tydzień i będzie po wszystkim.
|}×{|
Kiedy Kuglarz wrócił do szopy, Fess już nie spała i trzymała na kolanach kocura. Stworzenie łasiło się do niej i ocierało o ramię, kiedy tylko dziewczynka na chwilę przestała gładzić jego futro. Mężczyzna z jakiegoś powodu odczuł smutek na ten widok.
Adeptka uśmiechnęła się promiennie, a kocur obrócił się brzuchem do góry.
– Chodźmy coś zjeść!Enin nie odpowiedział, tylko patrząc, jak dziewczynka drapie zwierzę.
– Mają tutaj piec kaflowy, prawda? – Podjęła Fess, nieprzejęta jego milczeniem. – Dostaniemy coś ciepłego, przygotowanego jak należy, nie tylko pieczone na ogniu.
– Oczywiście, chodźmy. – Kuglarz zdobył się na uśmiech i otworzył jej drzwi.
Fess spoważniała.
– Czy Kuglarze często żyją na łasce innych?– Nie tak często, ale zwykle zostawiamy coś w zamian. – Wskazał na wyjście ruchem głowy. – Gospodarz natknie się na miłą niespodziankę po naszym wyjeździe.

CZYTASZ
Roztrzaskany Sakran
FantasiaEnin, doświadczony w swoim fachu Kuglarz, mimo codziennego przebywania z dziećmi, nigdy nie myślał, że przyjdzie mu opiekować się małą dziewczynką. Szczególnie tak zarozumiałą i obrażalską jak Fessilatiana. Nowa podopieczna okazuje się być adeptką...