- Część 17 -

247 13 1
                                    

Kilku mężczyzn, w tym Caleb, weszli do sali, aby zabrać moje ciało. Odpięli mnie od kabli i ponieśli na ramionach, by ułożyć mnie na ruchomym łóżku. Okryli mnie białym prześcieradłem, a sam Caleb prowadził moje łoże przez korytarz.

Wiózł mnie obok sali, w której nadal przebywał Eric. Zatrzymał się, a Nieustraszeni strażnicy otworzyli drzwi od jego celi.

Podszedł, a wtedy szatyn odsłonił moją twarz.

– Jeanine chciała, żebyś to zobaczył.

Eric wziął kilka głębokich wdechów, patrząc na mnie, a następnie rzucił się na mężczyznę, jednak strażnicy próbowali go powstrzymać.

Wtedy powoli mogłam zaciągnąć się powietrzem. Zakrztusiłam się i obróciłam na bok, próbując złapać oddech.

– Eric, zajmiesz się nimi? – zapytał Caleb.

Blondyn bez zastanowienia ani bez większego wysiłku, powalił strażników, a następnie podbiegł do mnie.

Nadal próbowałam złapać trochę powietrza, ale utrudniał mi to mocny uścisk Eric'a.

– Niezłe, co? – powiedział dumnie Caleb. – Ukradłem serum paraliżujące. Wstrzyknąłem jej, bo zwariowała na Twój widok.

Spojrzałam na blondyna, gładząc go po twarzy.

– To naprawdę Ty – wyszeptałam. – Jesteś tu.

– Tak, jestem – odparł, a następnie znów przycisnął mnie do siebie.

– Co tutaj robisz? – spytałam, obejmując go.

– Jeśli Ty zginiesz, to ja też.

– Dajcie spokój tym czułościom, chodźmy już – zaśmiał się Caleb. – Zrobicie to później!

Eric odsunął się ode mnie, a następnie podał mi dłoń, aby pomóc mi wstać.

– Dziękuję, Caleb – powiedziałam, podnosząc się.

– Byłem Ci to winien – stwierdził.

W tym czasie Eric podniósł broń, którą mieli przy sobie strażnicy. Wręczył mi pistolet, jednocześnie biorąc mnie pod ramię.

– Musimy iść, zanim Jeanine się zorientuje.

– Nie – zaprotestowałam. – Trzeba wziąć pudełko.

– Żartujesz? To nie pora na pamiątki – warknął Eric.

– Posłuchajcie mnie – mówiłam szybko i stanowczo, patrząc na nich. – To nie to, co myśli Jeanine, a Natalie Prior zginęła z tego powodu. Musimy je odzyskać.

Mężczyźni spojrzeli na mnie, zastanawiając się przez kilka sekund. Po chwili milczenia kiwnęli głowami twierdząco.

– Jak dostać się do laboratorium? – spytał blondyn.

– Musiałbym odblokować drzwi w centrum kontrolnym – odparł niepewnie Caleb.

– Zrób to, teraz – rozkazał Eric, patrząc na mężczyznę. – Jesteś teraz z nami. Jeśli chcesz przeżyć, musisz nam pomóc. Idziemy.

W tym momencie rozeszliśmy się. Ja poszłam z moim chłopakiem przez korytarze, unikając przy tym strażników, a Caleb w tym czasie poszedł wykonać swoje zadanie.

Stanęliśmy plecami do ściany. Eric wychylił się, aby dostrzec ilu strażników stoi na korytarzu. Po chwili podał mi swoją broń, a ja spojrzałam na niego zaskoczona, przyjmując ją.

– Przyciąga za dużo uwagi – stwierdził, a następnie jak gdyby nigdy nic, ruszył w stronę strażników.

Osłaniałam go, chociaż niepotrzebnie, gdyż po kilku chwilach mężczyźni leżeli obezwładnieni.

I will protect you • Eric CoulterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz