- Część 16 -

247 15 1
                                    

Powoli zamknęłam powieki, słysząc w tle słowa:

"Inicjuję symulację Nieustraszonych."

Gdy się ocknęłam, patrzyłam z góry na pogrążony w ruinie świat. Budynki były zniszczone, gdzieniegdzie rozprzestrzeniał się ogień, a w powietrzu unosił się siwy dym.

Odwróciłam się i dostrzegłam niewielki, szary budynek. Po chwili wyszła z niego moja przyjaciółka, Clementine, uśmiechając się w moją stronę.

– Clem? – spojrzałam na nią zaskoczona, lecz radosna.

Chciałam do niej podejść, ale w tym momencie wokół przyjaciółki pojawił się ogień.

– Arya, pomóż mi! – krzyknęła.

Ruszyłam w jej stronę, wołając jej imię. Budynek, w którym znajdowała się Clem, zaczął przesuwać się do tyłu, by po paru chwilach unieść się w powietrze. Biegłam ile sił, aby ich dogonić.

W ostatniej sekundzie skoczyłam, łapiąc się za grunt wokół budynku. Czym prędzej wspięłam się, czując, jak niestabilne jest podłoże.

Unosiliśmy się coraz wyżej, a ogień nie przestawał się rozprzestrzeniać. Z trudem weszłam do środka, gdzie stała moja przyjaciółka.

W tym samym momencie budynek zaczął się obracać, a podłoga zaczęła się rozpadać, dlatego rzuciłam się, aby złapać Clem. Wszystko wokół rozpadło się na małe kawałki, a w następnej sekundzie znajdowałam się w swoim pokoju, znajdującym się w Serdeczności.

Z bijącym sercem odwróciłam się szybko, czując na sobie czyjąś dłoń. Była to moja matka, która uśmiechała się do mnie łagodnie, mówiąc moje imię.

"Symulacja Nieustraszonych zakończona."

Objęłam Johannę, przyciskając ją do siebie. Po moim policzku spłynęła łza.

– Tęskniłam – powiedziałam.

– Wiem, moje dziecko – odparła kobieta. – Jestem przy Tobie.

Odsunęła mnie od siebie i wytarła moją łzę.

– Musisz być silna – mówiła Johanna. – Obiecaj mi, że będziesz silna.

– Spróbuję – odpowiedziałam, wciąż mając łzy w oczach.

– Dasz radę, wiem, że potrafisz – uśmiechnęła się serdecznie. – Jesteś odważniejsza niż ktokolwiek inny.

– To nie prawda, mamo – mówiłam, kręcąc przy tym głową, a coraz więcej łez kumulowało się w kącikach moich oczu. – Ja tylko udaję, że jestem odważna. Chcę, żeby wszyscy tak myśleli, ale nie jestem taka. Tak naprawdę to bardzo się boję, że to my tutaj nie pasujemy. Niezgodni. Nigdy nie chciałam być częścią tego... Wciąż myślę, że gdybym była normalna, żylibyśmy w spokoju, nie musząc się ukrywać. Mamo, ja nie chcę być Niezgodną. Chcę czuć się bezpiecznie i żeby moi bliscy byli w niebezpieczeństwie.

"Symulacja Prawości zakończona."

Zamknęłam na chwilę oczy, a gdy je otworzyłam, znów znajdowałam się w Erudycji, podpięta to wielu kabli. Spojrzałam na wprost, dostrzegając strzelających do siebie ludzi. Nie wiedziałam, co się dzieje. Po chwili wybuch zniszczył ścianę po mojej prawej stronie. Skuliłam się, unikając lecących w moją stronę odłamków. Pył wypełnił pomieszczenie tak, że przez chwilę nic nie widziałam.

Gdy opadł, ktoś podszedł do mnie, wyciągając ze mnie wpięte kable.

– Eric? Jesteś tu? – zapytałam, niedowierzając.

I will protect you • Eric CoulterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz