- Część 11 -

391 19 2
                                    

Powoli uwolniłam się z uścisku Eric'a, a gdy to zrobiłam, wziął mnie za rękę. Oboje spojrzeliśmy na resztę przyjaciół znajdujących się w pociągu.

Clementine opierała się o Cztery, a Caleb opadł na podłogę, sapiąc przy tym niemiłosiernie.

– Zdradziłeś swoją frakcję – stwierdził szatyn. – Nigdy bym Cię o to nie posądził. Frakcja ponad krwią i tak dalej.

– Sam się tego po sobie nie spodziewałem. – powiedział głębokim głosem. – Ale obiecałem, że będę ją chronić za wszelką cenę.

– Dlaczego tak późno? – odezwała się Clementine.

– Musiałem dowiedzieć się, co planuje Jeanine – odparł spokojnie, uspokajając oddech. – Szukali Niezgodnych, a ja szukałem Aryi.

– I czego się dowiedziałeś? – zapytałam, wciąż trzymając jego dłoń.

– Jeanine znalazła w Altruizmie... – zaczął mężczyzna.

Wtedy drzwi od przedziału otworzyły się, przerywając jego wypowiedź. Do środka energicznym krokiem wszedł mężczyzna, a za nim kilka innych osób. Byli Bezfrakcyjnymi.

– Wiecie, jak wejść z hukiem! – krzyknął, robiąc kilka kroków do przodu.

Ów mężczyzna miał bardzo krótko ścięte włosy, ostre rysy twarzy i bylejaki ubiór.

Odwróciliśmy się, słysząc, jak drzwi za nami również się otwierają. Z dwóch stron otaczali nas Bezfrakcyjni.

– Serdeczni – skomentował, mierząc nas wzrokiem. – Wyglądacie raczej na Nieustraszonych. Proszę, proszę, a jednak jednego tu mamy.

– Musimy dostać się do miasta – odezwał się Cztery, wychodząc mu naprzeciw.

W tym samym czasie Caleb podniósł się, spuszczając wzrok, a Eric przysunął mnie bliżej siebie.

– Masz pecha – odparł arogancko mężczyzna. – Pociąg jest zajęty. Na dodatek uszkodziliście towar.

Wtedy rozejrzałam się wzrokiem. Faktycznie, kilka beczek i worków było dziurawych od kul.

– To ciuchy Altruistów – wyrwał się Caleb. – Jesteś Bezfrakcyjny, tak?

– Caleb! – Clementine próbowała powstrzymać chłopaka przed wypowiedzeniem kolejnych słów.

– Byłem Altruistą – mówił dalej. – Z takich materiałów szyjemy nasze ubrania.

– Chcesz powiedzieć, że kradnę od Ciebie? – mężczyzna zwrócił się do Caleba, a jego ton był surowy.

– Nie należę już do tej frakcji – zaczął nerwowo. – Nic ode mnie nie ukradłeś. To znaczy, wcale nie kradłeś! To nie ma znaczenia.

Młody mężczyzna próbował się jakoś wytłumaczyć ze swoich słów, na co Bezfrakcyjny podszedł do niego i delikatnie go popchnął, uśmiechając się przy tym złośliwie. Clementine szybkim ruchem odepchnęła jego dłoń.

– Uspokójmy się! – natychmiast zareagował Cztery, rozdzielając wszystkich. – Na spokojnie, wyjaśnijmy to. Chcesz, żebyśmy wysiedli?

– Tak, ale najpierw się uspokójmy – odpowiedział mężczyzna, zaskakująco spokojnie. – Może po prostu usiądziemy...

Gdy to powiedział, popchnął Caleba, który o mały włos, nie wypadł z pociągu.

– Caleb! – krzyknęłam, wyrywając się z uścisku Eric'a, w ostatniej chwili łapiąc mężczyznę.

W tym samym momencie zrobiło się zamieszanie, a Cztery wraz z Eric'iem stanęli między mną, naszymi przyjaciółmi, a resztą Bezfrakcyjnych.

– Przepraszam, chciałem pomóc – powiedział drżącym głosem Caleb.

I will protect you • Eric CoulterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz