ROZDZIAŁ JEDENASTY

742 72 16
                                    



#dylogiainsomnia na Twitterze 


– Wyglądasz pięknie.

Z zamyśleniem wpatrywałam się w swoje odbicie. Podbródek Melody Trescott spoczął na mym ramieniu w chwili, w której z cichym westchnięciem poprawiłam opinający moje ciało materiał. Sukienka sięgała zaledwie połowy uda, lecz układała się na mych biodrach w taki sposób, że idealnie uwydatniała każdą krągłość. Góra była gorsetowa, bez ramiączek. Całość posiadała kolor beżowy, niebywale subtelny oraz delikatny, aczkolwiek największy zachwyt wzbudzały zdobiące ją cekiny. Obcasy, idealnie dopasowane do góry, znajdowały się natomiast na stopach i chociaż miały dwanaście centymetrów, okazały się niesamowicie wygodne. Również makijaż wykonany został tak dokładnie, jak tylko to możliwe, a zwieńczała go burgundowa pomadka, zakupiona specjalnie na tę okazję. Wyglądałam dobrze. Tak cholernie dobrze, że aż czułam się dumna.

– Czemu masz minę, jakbyś miała kogoś zabić? Wyglądasz przepięknie. Wiem, że Davian niekoniecznie należy do osób, które chciałabyś widzieć, ale poznałaś Elliota i na pewno wielu z jego gości. Przecież to nic takiego. Potańczysz, może wymienisz parę zdań z jakimś przystojnym facetem, z którym ostatecznie weźmiesz ślub na Hawajach... Nie nastawiaj się tak pesymistycznie.

– To po prostu nie jest mój dzień – wyjaśniłam lakonicznie. – Źle spałam i nie mam nawet najmniejszej ochoty się tam wybierać.

Przynajmniej tak sobie wmawiałam. Odkąd uchyliłam tego poranka powieki, zachowywałam się tak nieswojo, że aż sama się sobie dziwiłam. Całą winę zwaliłam na niedostateczną ilość snu, lecz przeklęta podświadomość na okrągło podpowiadała, że przyczyna leżała w zupełnie innym miejscu.

– Dobrze, że Elliot jest jednym z tych porządnych.

Nie mogłam rzec o nim złego słowa, choć był najlepszym przyjacielem Daviana Bancrofta. Miał specyficzne, jednak tym samym świetne poczucie humoru i każdego potrafiłby przekabacić na swoją stronę. Nie miałam pojęcia, jak wiele osób wiedziało o tym fałszywym związku, aczkolwiek bez zawahania byłabym skłonna stwierdzić, że Elliot Gerad do nich należał.

– Co mu kupiłaś? – zapytała zaciekawieniem moja przyjaciółka.

– Alkohol. Macallan.

– Macallan?!

Wrzask Leviego sprawił, że przekręciłam głowę w stronę drzwi. Chłopak opierał się o framugę, a wzrok jego zabójczy był tak, jak jeszcze nigdy. Wyglądał, jakby pragnął kogoś ściąć. I chyba to ja miałam być ofiarą.

– Na dwudzieste urodziny kupiłaś mi kilkanaście reklamówek z frytkami, a Elliotowi dajesz alkohol, który kosztuje więcej niż moje narządy? – oburzył się. – Widzę, jak to jest. Zmieniasz priorytety. No dobrze, zapamiętam to.

– Bo uwielbiasz frytki – wyjaśniłam lakonicznie. Niechętnie musiał przytaknąć. – A teraz idź, bo uwierz, mam ochotę dzisiaj wszystkich pozabijać. Nie chcę przesadzić.

– Ty każdego dnia masz ochotę wszystkich powybijać.

W ostatniej chwili zdołał zrobić unik, przez co miękka, różowa poduszka odbiła się od drzwi.

Melody poprawiła moje włosy.

– Któregoś dnia skończy się całe to udawanie, Crystal... – Jej cichy, niemal niesłyszalny szept wślizgnął się do mego ucha. – Wiem, że nie jest ci łatwo, ale pamiętaj, Davian też w tym wszystkim siedzi. Jestem przekonana, że on również nie podchodzi do tej sytuacji zbyt dobrze. Ba, jestem o tym pewna. Czy naprawdę musicie aż tak to sobie utrudniać?

Sweet dreams, darling  - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz