Rozdział 11

223 17 43
                                    

per. Sapnap

Kilka minut po tym, jak się obudziłem do salonu wszedł Karl, a za nim czterech chłopaków. Gdy Karly mnie zobaczył, podszedł do mnie i usiadł okrakiem na moje kolana, a następnie mnie przytulił.

- I wy niby nie jesteście razem? - zapytał Clay, a twarz Karla, i moja pewnie zresztą też, pokryły się rumieńcami w rekordowym tempie

-Zamknij się, Clay - odparł mój ukochany, a ja się lekko uśmiechnąłem pod nosem

- Karl, a tak w ogóle, to kto to? - zapytałem po chwili, patrząc na chłopaków stojących przy wejściu do salonu

- A faktycznie - odparł i wstał z moich kolan, oraz pociągnął mnie za sobą na środek pokoju

Po chwili doprowadził do mnie Dreama i George'a, a także tych chłopaków. Ustawił nas obok siebie i zaczął nas nam nawzajem przedstawiać.

- Więc tak, to są Badboyhalo, Skeppy, Quackity i Wilbur - powiedział chłopak - A to Dream, Sapnap i George

- Miło was poznać - powiedział George do nich

- Was też - odparł Wilbur

- Chłopaki zostaną tu na kilka dni - oznajmił Karly

- CO?! - wykrzyknąłem zdziwiony, w tym samym czasie co Dream

- Mi tam pasuje - wypowiedział swoje zdanie George - Ale gdzie oni będą spać?

- Bad i Skeppy na kanapie, a Wilbur i Quackity u mnie w pokoju - zarządził Jacobs 

- Dobra, a ty z Sapnapem - dodał Dream

Wszyscy się na to zgodzili i postanowiliśmy się jakoś lepiej poznać, dlatego też usiedliśmy na obu kanapach, niektórzy na fotelach, a George na kolanach Dreama. Wiedziałem, że między nimi coś jest, ale nie chciałem dać tego po sobie poznać.

~ 45 minut później~ 

Rozmawialiśmy ze sobą już prawie od godziny. Dowiedziałem się, że Quackity ma na imię Alexis, oraz że jest z Hiszpanii, a także, że jest przyjacielem Karla od 11 lat. Podobno Skeppy i Bad ze sobą chodzą, a Wilbur ma 2 braci.

Znudziła nam się normalna rozmowa, a więc postanowiliśmy zagrać w butelkę. George przyniósł z kuchni alkohol, przekąski i pustą butelkę, a my usiedliśmy na podłodze w kółku. 

Gra zaczęła się normalnie. Graliśmy po prostu w prawdę i wyzwanie, zamiast grać na pocałunki. Padały co prawda wyzwania typu "pocałuj Dreama", ale takie tylko do George'a który ku zdziwieniu wszystkich z chęcią to robił. Jednak minuta po minucie każdy był coraz bardziej pijany i robiło się CORAZ dziwniej. A dołączył do nas syn Dreama, Aaron, który już wcześniej podpity był wódką.  

Po chwili Dream kręcił i wypadło na Karla. Blondyn tylko się chytrze uśmiechnął.

Clay'owi jeszcze kontakt ze światem się chyba nie urwał... 

- Maaasz się całowaaać z Sapnaaapem przez 10 miiiinut - zarządził alkoholik Dream, gdy tylko Karl wybrał wyzwanie

Albo jednak jest już 100% nachlany, jestem pewien.

Spojrzałem na szatyna naprzeciw mnie. Mnie tylko lekko piekły policzki przez wyzwanie od niego, lecz jego twarz przypomniała już dojrzałego pomidora. Mimo tego, Karl podszedł do mnie i usiadł na moje wyprostowane nogi. Byłem świadomy tego, że żaden z nas nie chce tego robić na oczach tylu ludzi. Jednak mimo to chciałbym znowu posmakować jego ust, zlizać z nich jego wiśniową pomadkę, zajrzeć w jego duże, szaroniebieskie oczy z pożądaniem, jak ostatnim wieczorem. Chciałbym poczuć jego delikatne ręce oplatające moja szyję i ponownie przyjrzeć się jego dobrze zbudowanemu ciału. 

Myśli na ten temat przerwał mi chłopak, który delikatnie dotknął swoimi ustami moich. Spojrzałem na jego twarz. Jego piękne i puszyste włosy opadały mu na jego szaroniebieskie oczy, błyszczące w zachodzącym słońcu, które wpadało do salonu przez wielkie okna, zastępujące ściany. To samo światło oświetlało mu twarz i lewą stronę jego ciała. Wyglądał jak zwykle pięknie. 

Pogłębiłem pocałunek, wbiłem się mu językiem do ust, na co dał mi pozwolenie, uchylając lekko wargi. Chłopak wydał z siebie cichy pomruk na wykonywaną przeze mnie czynność i trudno, jeśli ktoś to słyszał, teraz liczy się tylko on. 

Po dwóch minutach rozłączyliśmy nasze usta na kilka sekund i nabraliśmy tyle powietrza do płuc i to wszystko tylko po to, aby powtórzyć to, co zrobiliśmy chwilę temu. Nie obchodziło mnie nic, oprócz mojego ukochanego. Nie zwracałem nawet uwagi na to, że większość w miarę trzeźwych jeszcze osób robiło nam zdjęcia. Miałem wywalone na wszystkich i na wszystko, oprócz Karla. Byłem w tamtym momencie w raju i za nic w świecie nie chciałem tego przerywać, chyba że za możliwość robienia tego codziennie. Jednak.... wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. I - niestety - było tak i tym razem. 

- Dobraaa, chłopaaaaki, dzieeesięć minut minęłoooo - usłyszałem Dreama


____---- Bonus do butelki od Francuza, jak jeszcze był Dream trzeźwy (rozdział 9.5 kontynuacja)----____

Wilbur zakręcił butelką. Kręciła się kilka minut powoli zwalniając aż zatrzymała się dziubkiem na Clay'u podstawą na Francuzie. Teraz wszyscy wstrzymaliśmy oddech. Wiedzieliśmy od Dream'a, że kilka dni temu dosypał coś Aaronowi do wódki aby go do niej zniechęcić. Inaczej nigdy by nie zezgonował tak szybko jak wczoraj. Szatyn uśmiechnął się i zaśmiał. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że przypomina szatana. 

- A zatem tato. Z racji że przez ciebie od kilku dni nie mogę pić tyle wódki ile potrzebuje mój organizm mam dla ciebie albo wyzwanie albo pytanie. 

- Dawaj Dream. Nie bądź pussy bierz wyzwanie. - odezwał się Sapnap. 

- Wezmę wyzwanie pod warunkiem, że Francuz wykona moje.

- Dobrze zgadzam się. Ty pierwszy. 

- Zdejmij kaptur z głowy i opowiedz nam o sobie. 

 Na ledwo widoczny dół twarzy Aarona wkradło się zdziwienie ale bez oporu zdjął kaptur czarnej bluzy. Wszystkim zebranym ukazał się śliczny chłopiec o skórze koloru kawy z mlekiem. Jedno oko miał czarne jak noc natomiast drugie złote. Na czoło i oczy opadała kręcona grzywka w kolorze bardzo jasnego brązu lub niesamowicie ciemnego blondu. Lekko zadarty nos był przecięty blizną podobnie jak kącik ust. Po całej twarzy miał rozsiane piegi i kilka pieprzyków. Wygląd uzupełniały okulary z cienkich oprawkach z drutu oraz plasterek na policzku w miejscu w które Francuz uderzył się kilka dni temu. 

- To tak. Jestem Aaron inaczej Francuz. Mam chyba 17 lat. Mieszkam tu od lat trzech. Lubię wódkę i zdjęcia które dostarcza mi pewna osoba i nie nie są to nudesy czy coś w tym stylu. Zajmuje się dilerką zdjęć i filmów niektórych shipów. Lubię szopy i książki. Pasuje? 

Clay kiwnął głową na tak, a reszta towarzystwa ,w tym ja, siedziała osłupiała. 

- To teraz tato twoje wyzwanie. Wypij to.

Francuz wyjął z kieszeni buteleczkę. Była wypełniona błyszczącym płynem koloru baby blue. 

- A co to jest?

- Przekonasz się.

Dream chwycił w rękę buteleczkę i odkręcił ją. Po wyglądzie jego mordy jestem w stanie stwierdzić, że jej zawartość pachniała świetnie. Zakręcił buteleczkę i schował do kieszeni swojej bluzy.

- Wypiję później - powiedział, gdy zobaczył wkurzoną twarz Francuza 

- Ale na pewno?

- Tak.

(kontynuacja będzie w rozdziale 11.5 albo w 12.5)

Morderstwo na życzenie - Mafia A.UOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz