12

37 2 1
                                    

Zadzwoniłam do Basi która się zgodziła żebym u nich na parę dni została. Alek nie ma nic przeciwko. Po paru minutach byłam już spakowana. I bez żadnego pożegnania z Jankiem wyszłam.

Droga zajęła mi około 20 minut. Szłam bardzo ostrożnie bo już widziałam dwie łapanki. Powoli dochodziłam do kamienicy Basi gdy nagle poczułam że ktoś łapie mnie za nadgarstek  odwróciłam głowę i zobaczyłam Niemca ciągnącego mnie do ściany. NA. ROSTRZELANIE. Chciałam się wyrwać ale bez skutku. W końcu nie miałam już siły się dalej szarpać i pogodziłam się że zaraz zginę. Nie wybaczając całkowicie Rudemu. Miałam już łzy w oczach ale nawet nie miałam siły płakać. Popchnął mnie na ścianę. Wiedziałam że to już koniec. Usłyszałam strzał. Ale nic nie poczułam, nie zobaczyłam żadnych śladów krwi ani na sobie ani na ziemi. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego MĘŻA. Gdy go zobaczyłam od razu do niego podbiegłam i rzuciłam mu się na szyję i mocno wpiłam się w jego usta.

-KOCHANIE. WYBACZAM. CI. JUŻ Myślałam. ŻE TO. KONIEC. DZIĘKUJĘ.

mówiłam pomiędzy pocałunkami, które bez żadnego ale oddawał.

-NIE RÓB MI TAK WIĘCEJ. PROSZĘ.

-OBIECUJE.

I znowu się pocałowaliśmy.

*Następnego dnia*

23 marca.

*Rudy*

Przebudziłem się w nocy i przed twarzą zobaczyłem GESTAPOWCA. Kazał mi jak najszybciej wstawać i nawet nie mogłem się ubrać. Wzięli mnie i mojego ojca. Jego spakowali na ciężarówkę a mnie do auta. Po paru minutach dojechaliśmy do ich siedziby, posadzili na krześle. I ten gestapowiec zaczął mnie wypytywać o Szare Szeregi i innych. Nie chciałem ich wydać. Więc kłamałem.

Bito mnie w trzech postawach: na stojąco – pięścią po twarzy i głowie, leżącego na stołku – kijem i pejczem, oraz na podłodze, gdy mdlałem  – butami po brzuchu i między nogi. Miażdżono mi również podkowami butów dłonie na kamiennej posadzce, gdy leżałem wyczerpany bez sił.

Już po pierwszym dniu nie mogłam  chodzić, dlatego noszono mnie na noszach, albo wleczono po korytarzach gmachu gestapo  w Alei Szucha włócząc głową po schodach.  starałem  się celowo wystawiać głowę na razy by zemdleć – było to dla mnie ulgą w torturach.

*Pola*

Gdy wracałam rano z Basią i  ze zakupów  i wchodziłam do naszej kamienicy zobaczyłam starszą kobietę która przez gesty przekazała nam że nie ma tu mojego męża i jego ojca. Momentalnie naleciały mi łzy do oczu wyrwałam się z uścisku Basi i ile sił pobiegłam do Zośki.
Dosyć szybko wbiegłam na górę i zapukałam. Otworzył mi drzwi a ja ledwo wydusiłam

-Zabrali Janka.

Zośka szybko pociagnął do środka, zamknął drzwi i mocno przytulił. Po chwili w koszuli nocnej wbiegła Wiktoria.

-Coś się stało?

-Rudego aresztowali.

Zośka puścił mnie i podszedł do telefonu i wycisnął jakiś numer i powiedział:

-Rudy aresztowany.

Kochanie, oddałeś życie w słusznej sprawieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz