Rozdział 1

31 3 2
                                    

 Andromeda i Bella stały w niewielkim pomieszczeniu. Obok na łóżku siedział chłopak z czarnymi włosami i zielonymi oczami. Patrzył na nie z miną mówiącą ,,Kim wy w ogóle jesteście?''. Obok niego leżał czerwony smok. Zionął na Bel ogniem, a ona podeszła bliżej i dotknęła jego pyska.

- Zupełnie inny niż Peleus - mruknęła.

- Może dlatego że Peleus nie jest czerwony? - odpowiedziała z doskonale wyczuwalnym w głosie sarkazmem Andy.

- Nie tylko dlatego, przecież wiesz.

Po chwili Bella zrozumiała, że jest nie tam gdzie była przed chwilą. - Di immortales! Nie mogę chociaż przez rok mieć spokojnego życia?!

- Spokojnie Bel - Dromeda starała się ją uspokoić, co nie było łatwe.

- Nie! Nie mogą nas zostawić w spokoju?! I jeszcze Valdez pomalował nam stolik na tęczowo!

- Co? - córka Posejdona starała powstrzymać się od śmiechu.

- Sama słyszałaś - naburmuszyła się brązowooka.

- Kim wy jesteście? - spytał chłopak który jak na razie był cicho. - I czemu nie spłonęłaś od ognia?

- Czasami ognioodporne ciuchy się przydają - Bel spojrzała na swoją gotycką sukienkę do kolan.

- Musimy jeszcze znaleźć tego gościa - przypomniała Andy.

- Racja, choć!

Gdy złapały się za ręce, zniknęły w chmurze czarnego dymu.

181 słów
Wiem że piszę bardzo szybko (wyczujcie ten sarkazm)

Czekajcie dalej hehe

Ave herosy

PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz