12

1.1K 46 10
                                    

Rano obudziłam się pierwsza, wstałam ściągając jego dłonie z mojego brzucha.

Starałam się go nie obudzić, poszłam do kuchni z chęcią zrobienia nam śniadania, nie wiedziałam co chłopak lubi więc postawiłam na naleśniki.

Je lubi każdy!

Gdy mieszałam ciasto usłyszałam dzwonek do drzwi. 

Przecież nikt nie wie o jego mieszkaniu.

Dźwięk dzwonka obudził widocznie Damon, bo lekko zestresowany ale i zaspany ruszył do drzwi by je otworzyć.

-To mój ojciec - powiedział z charakterystyczną chrypką.

-To ja może lepiej wrócę do kuchni - powiedziałam i chciałam się odwrócić, ale zatrzymał mnie stanowczy głos Damona.

-Nie widzę takiej potrzeby - i wtedy otworzył drzwi.

-Witaj ojcze - powiedział podając mu rękę.

-Witaj Synu - uśmiechnął się.

Co tak sztywno? halo?

-Cóż to za niewiasta? - powiedział spoglądając na mnie i czułam jak sunął swoim wzrokiem po moim ubiorze, który składał się z ciuchów chłopaka.

-To Lydia, moja dziewczyna - powiedział, na co finalnie zakrztusiłam się śliną.

-Twoja dziewczyna chyba nie wiedziała, że jest twoją dziewczyną - uśmiechnął się fałszywie.

-Wiedziała, ale nie spodziewała się, że przedstawię ją tak na pierwszym spotkaniu - spiął się cały co było widać po jego barkach - prawda Lydio?

Nic nie odpowiedziałam, bo nie byłam w stanie, więc z oczami jak spodki szybko pokiwałam głową.

-Nie śmiem wątpić synu - zaśmiał się znowu tym samym tonem mężczyzna.

Nie będę ukrywać, wyglądał jakby się urwał z filmu o gangsterach, z resztą jego syn też tak wyglądał.

-Pójdę się ubrać, a wy sobie tu gadajcie - mruknęłam i podeszłam do kaloryfera, na którym suszyły się moje ciuchy z wczorajszego wieczora.

Szybko ruszyłam do łazienki, w której słyszałam stłumiona głosu dwóch mężczyzn.

Błyskawicznie się ubrałam i wyszłam z pomieszczenia zbierając po drodze swoje rzeczy.

-Będę leciała - powiedziałam cicho i ruszyłam do drzwi.

Damon chciał mi dać buziaka, oczywiście na pokaz przed ojcem, ale zwinnie się odsunęłam i bez słowa wyszłam, zamykając drzwi z trzaskiem.

Co będę ukrywać, było mi przykro, że postanowił wykorzystać mnie, by wprowadzić ojca w osłupienie, co jednak mu nie wyszło.

Poczułam się po raz kolejny, jak nic niewarta dziewucha.

Po dłuższym czasie dotarłam do domu, który był prawie pusty.

Na kanapie ze smętną miną siedział mój brat i zajadał się popcornem.

-Jak się czujesz - zapytałam go, siadając obok niego nawet nie myśląc o tym by się przebrać.

-Mam być szczery czy dyplomatyczny - użył mojego tekstu, na co mimowolnie się uśmiechnęłam.

-Szczery - położyłam głowę na jego ramieniu.

-do dupy - powiedział gorzko.

-a dyplomatycznie? - zerknęłam na niego.

-Chujowo - parsknął. - gdzie byłaś w nocy, rodzice się martwili.

-u Kate - założyłam pasmo włosów za ucho.

-Czyli byłaś u Damon'a - zaśmiał się, ale nie było w tym słychać ani krzty wesołego tonu.

Po co miałam zaprzeczać, skoro i on i ja znaliśmy prawdę. 

-Idę do siebie - wstał strącając moją głowę z niego.

-Nathan - szepnęłam. - stój.

-Chce pobyć sam - i szybkim krokiem co dwa schody ruszył do swojego pokoju.

Ostatni raz widziałam go w takim stanie po śmierci babci.

Wolnym krokiem ruszyłam na piękny ogród mojej mamy. Zapaliłam papierosa obserwując jak promienie słońca wydostają się zza ciemnych chmur.

Usłyszałam dźwięk powiadomienia z mojego telefonu.

Damon: Czemu wyszłaś?

Ja: żebyś mógł się zesrać.

Damon: zabawne, dowiem się?

Ja: Domyśl się.

Chłopak już nie odpisał co uznałam za zakończenie rozmowy, gdy znowu tak rozmyślałam poczułam jak ktoś siada obok mnie.

Była to mama.

-Wróciliśmy, tata poszedł się pakować - powiedziała pocierając swoje uda dłońmi.

-Super - zaciągnęłam się.

-Kochanie, wiesz że nie lubi jak tu palisz - powiedziała lekko zła.

-a czy ja Ci mówię czego nie lubię a lubię? - sarknęłam.

-Jestem twoją mamą, nie mów do mnie jak do koleżanki - powiedziała wstając.

-Daj mi spokój, nie mam humoru na jakieś sprzeczki - westchnęłam gasząc papierosa butem.

W wejściu na schody minęłam się z moim tatą, a wchodząc do mojego pokoju zobaczyłam, że okno jest otwarte.

Przecież było zamknięte.

Weszłam w głąb i zobaczyłam na łóżku dużą, czerwoną róże, a przy niej liścik.

'Nie wiem do końca co zrobiłem, ale domyślam się, że chodzi o mojego ojca i o tą sytuacje z dziewczyną. W każdym bądź razie - przepraszam.  Damon!'

Uśmiechnęłam się trzymając w dłoni piękny kwiat. Powąchałam go...

Blask czerwonej róży...

***

Dzisiaj krótki <3

Serdecznie pozdrawiam!


The Dream In The SoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz