Aurora POV:
— Kurwa mać, zajebiste...— zmarszczyłam brwi, widząc dwie postacie stojące na balkonie i prowadzące między sobą jakąś cichą rozmowę.— Skąd masz taki szajs?
— Koleżanka opuściła mi z ceny. Wiesz o co chodzi...— zauważył chłopak, gdy jego śmiech, wymieszał się z tym głębokim, należącym do wyższego od niego mężczyzny. Wyższa postać podała jakiś mały przedmiot w stronę nastolatka, po czym westchnęła i oparła się plecami o balustradę.
Gniewnie zmarszczyłam brwi, gdy nasze spojrzenia się spotkały.
— Kurwa...— westchnął, lustrując moje ciało od góry do dołu brązowymi tęczówkami.— Te gówno serio jest mocne... Daj jeszcze bucha.
Uniosłam w górę jedną brew, po czym złożyłam dłonie na biodrach, zaczynając ze złości tupać nogą.
— Quentin!— warknęłam, na co chłopiec z przerażeniem obrócił się w moją stronę.— Dlaczego znowu upalasz ojca trawą?!
Nastolatek przeklął po nosem, po czym w pośpiechu włożył zapalniczkę do kieszeni swoich jeansów, a lufkę ukrył we wnęce marmurowej balustrady balkonu.
— O kur.. czę, mamo, ale pięknie dziś wyglądasz...— wysapał, podchodząc do mnie szybkim i nieco chwiejnym krokiem. Od razu dostrzegłam jego szeroki uśmiech, czarne źrenice i wyczułam charakterystyczny zapach marihuany.— Jak wizyta u wujka Charliego? Chyba dobrze, tak... lśniąco i wściekle wyglądasz. Mówiłem, Ci że pięknie?
— Marsz do pokoju.— zakomendowałam, wskazując palcem na schody i czując jak złość trawi moje ciało.
— Hehe, frajer...— zaśmiał się cicho River, oglądając całą scenę z leniwy uśmieszkiem.
— Tato, mama powiedziała to do Ciebie...— zauważył Quentin, ciężko wzdychając i przykładając dłoń do kości nosowej.
— Chciałbyś, kurwa.— mocno zacisnęłam szczękę, patrząc jak uśmiech mężczyzny powoli schodzi mu z ust, a w jego spojrzeniu pojawia się zwątpienie.
— River, do pokoju!— krzyknęłam, mocno zaciskając powieki i mocno tupiąc nogą w podłogę.
Brunet parę razy pomrugał, po czym wymruczał coś naburmuszony pod nosem, ale w końcu ruszył w kierunku sypialni.
— Mamusiu, czemu jesteś zła na tatusia?
Zerknęłam w dół, widząc małą dziewczynkę, którą przytuliła się do mojej nogi ze zmartwioną minką. Jedno z jej oczek ślicznie pobłyskiwało zielonym pigmentem, a drugie brązowym. Mogłabym ją kochać jedynie za samą heterochronię. Jej ciemne włoski były lekko pofalowane, a czerwona sukieneczka ślicznie komponowała się z jej rumieńcami.
— Wszystko jest dobrze, Panduś.— zapewnił ją River, od razu podchodząc do dziewczynki i biorąc ją na ręce.— To tylko Quentin. Zrobił bardzo złą rzecz, a mama musi dać mu teraz karę. Doskonale wiesz, że straszny z niego degenerat i margines...
— Pierdol się, tato!— krzyknął chłopak, na co szeroko otworzyłam oczy i trzepnęłam chłopaka w tył głowy. Nie za mocno... Ale na pewno? A jeśli go to zabolało?! Boże jedyny!— A ty następnym razem celuj w twarz. Poczochrałaś mi fryzurę, mamo...
— Słoneczko najjaśniejsze, dobrze się bawiłaś u wujka Charliego?— zapytał mężczyzna, składając uroczego buziaka na czubku jej główki i całkowicie tracąc zainteresowanie resztą świata.
Uwielbiałam patrzeć jak ją przytula. Była jego oczkiem w głowie. I widziałam to po tym jak Pandora się do niego uśmiechnęła, na co River zaczął wręcz fruwać nad ziemią. Boże, był w nią tak bardzo zapatrzony, że...
CZYTASZ
Fire in the Silence
Romance~Czasami miłość to za mało, więc patrz jak moje serce płonie, a umysł błaga o okrycie się szronem.~ Druga część trylogii "Sunlight". ______________ © PraySatan, 2022