River's POV:
Słońce mocno grzało mnie w głowę. Nie lubiłem upałów. Mama mówiła, że to przez to wujek Chester dostał raka prostaty. Mi bardziej nie podobało się to jak raziło mnie w oczy. To uczucie było gorsze niż jakiś tam rak.
Wszystkie dzieci głośno krzyczały na przedszkolnym placu zabaw. Śmiały się i ganiały wokół mnie, jakbym był karuzelą, ale miałem wrażenie, że i tak mnie nie widzą. Przestały ze mną rozmawiać, gdy pobiłem Bena za to, że pociągnął jakąś dziewczynkę za włosy. Mój tata często robił to mamie. Mówiła, że tak musi być i zawsze wtedy dawała mi słodycze, których nigdy nie jadłem. Pobiłem Bena, bo wiedziałem, że nie mógł mnie uderzyć tak mocno jak tata.
Podniosłem spojrzenie, słysząc jak ktoś coś do kogoś krzyczy. Och, przyszedł tata Theodora... Zmarszczyłem brwi, widząc jak chłopiec wpada w uścisk swojego rodzica, który mocno go przytulił. Dlaczego jego tata się uśmiechał? Wyglądali jakby za sobą tęsknili...
To musiało być głupie. Tak za kimś tęsknić...
Mocno zacisnąłem usta, gdy chłopiec pokazał tacie swój obrazek, który nikomu się nie spodobał. Ja powiedziałem, że następnym razem wyjdzie mu lepiej, ale ten szybko się przesiadł. Pewnie dalej się mnie bał. Wszyscy się mnie bali. Sam nic nie narysowałem. Patrzyłem się w białą kartkę, myśląc o tym co robi Roxanne. Rano na mnie nakrzyczała, bo wszedłem ją odwiedzić bez pukania. Paliła takie same śmierdzące, białe rurki co tata i mama.
— Powiesimy go na lodówce i pokażemy mamusi.— mężczyzna uniósł dłoń w kierunku chłopca, a ja mocno się wzdrygnąłem, myśląc, że ten chce go uderzyć, lecz on zamiast tego poklepał go delikatnie po ramieniu.
Wbiłem spojrzenie w swoje buty i uśmiechnąłem się kwaśno sam do siebie, nie chcąc aby inne dzieci zobaczyły, że jestem smutny. Mocno przełknąłem ślinę, czując jak coś wewnątrz mnie mocno i boleśnie się trzęsie. To uczucie często pojawiało się, gdy tata wypił za dużo i przychodził zły do mojej sypialni, aby mnie pobić tak jak ja ostatnio pobiłem Anthony'ego. Tata mówił, że chłopcy tacy jak ja nie mogą płakać. Rozejrzałem się z uśmiechem dookoła, starając się udawać, że moje oczy zaszkliły się od słońca.
Nienawidziłem słońca. Nienawidziłem upałów.
***
— Mamo?— szepnąłem, wychylając się zza rogu salonu i szukając jej w kuchni. Zwykle jeśli nie znajdowała się tam, to czytała książkę na tarasie. Rozejrzałem się uważnie, wyglądając gdzieś taty, ale na szczęście nigdzie go nie dostrzegłem.
Podszedłem ostrożnie do kobiety stojącej do mnie tyłem i gdy byłem wystarczająco blisko, zerknąłem na jej dłonie ugniatające jakieś ciasto. Chyba mnie nie słyszała. Mocno nad czymś myślała i wydawała się smutna.
— Co to jest miłość?— spytałem, zerkając na swój zeszyt i długopis, aby otworzyć go na stronie z moją pracą domową.
Brunetka nagle się zatrzymała, po czym powoli zerknęła w moją stronę, wyglądając jakby się przesłyszała. Jej brązowe oczy były dziwne. Zwykle wydawały się smutno-radosne, nigdy radosno-smutne. Ale teraz były chyba po prostu zdezorientowane i zdziwione.
— Słucham?— spytała, marszcząc brwi w wyrazie zmartwienia.
— Co to jest miłość?— powtórzyłem, bo może mnie nie usłyszała. Ja często udawałem, że czegoś nie słyszę, ale nie dla kogoś. Udawałem, że nie słyszę dla siebie. Żeby nie było mi przykro.
— Och...— westchnęła, a jej uśmiech wydawał się wymuszony.— To wtedy... To wtedy, gdy kogoś kochasz, River. Jak na przykład ja ciebie... I Roxanne...
CZYTASZ
Fire in the Silence
Romance~Czasami miłość to za mało, więc patrz jak moje serce płonie, a umysł błaga o okrycie się szronem.~ Druga część trylogii "Sunlight". ______________ © PraySatan, 2022