Nadeszła sobota. W końcu wolne... Wyszła z swojego pokoju, aby móc iść do łazienki i się ubrać. Niestety była zajęta. Więc zaczęła pukać i nawoływać:
-Teo! Czy to ty?
-Musisz chwilę poczekać na swojego królewicza, Granger!
-Malfoy! Wyłaź, bo chce się ubrać!
-A nie wolisz się rozebrać? - zapytał, otworzywszy drzwi, będąc w samym ręczniku.
-Malfoy! - zawołała zdumiona. -Ubierz się!
-Czyżby mój widok cię onieśmiał? -spytał Draco.
-Co? Nigdy w życiu! - krzyknęła, spuszczając zarumieniona wzrok.
-Ktoś tu chyba kłamie. - szepnął jej do ucha I uciekł do siebie że względu na latające przedmioty, które rzucała Hermiona. Oczywiście celowała w niego.
===================================
Po zjedzonym śniadaniu poszła na błonia , ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu, gdy zauważyła, że zaczęło padać. Powlokła się, więc do dormitorium. Siedziała przy rozpalonym kominku i rysowała. Tak ją to pochłonęło, że nie zauważyła, że minęły już 2 godziny, a od dłuższego czasu przyglądał jej się blondyn. Znowu to samo. Marszczy nos, brwi i przygryza wargę. Losie... Czemu mi się to podoba? Podszedł najciszej jak mógł i spojrzał jej przez ramię, i... zaniemówił. Nie miał zielonego pojęcia, że jest aż tak uzdolniona.
-Granger. To jest naprawdę piękne.
Podskoczyła na dźwięk głosu. Myślała, że jest tu sama.
-Mm... Dzięki Malfoy. - wymamrotała szatynka.
-A propo tych ludzi na miotłach. - odparł, wskazując na obrazek. -Czy my przypadkiem nie mamy dzisiaj zakładu?
-A no. Racja...ale leje deszcz.
-No to musiałaś długo tu przesiedzieć, bo tak się składa, że jest już słońce.
-Naprawdę? W takim razie daj mi pół godziny. -rzekła i wybiegła z dormitorium.
======================================
-Harry! Pożyczysz mi swoją Błyskawicę? - zapytała swojego przyjaciela, który właśnie miał wchodzić przez portret.
-Jasne. Zaraz ci przyniosę. - powiedział z uśmiechem Wybraniec.
Po chwili wrócił z miotłą i wręczył ją dziewczynie.
-Dziękuję, Harry.
-Nie ma sprawy. A tak właściwie to po co ci ona, Hermiono? Czyżbyś jednak przekonała się do quidditcha?
-Nie , Harry. To tylko głupi zakład. Jeszcze raz dziękuję! -powiedziała. - Oddam ci ją jeszcze dzisiaj! -zawołała, biegnąc już do siebie.
==================================
-I co Granger? Gotowa? - zadał pytanie blondyn.
-Gotowa. A ty, Malfoy?
-Ja zawsze jestem gotów.
-To chodźmy.
Jak powiedziała tak zrobili. Będąc już na boisku zaczęli się rozgrzewać. On biegał, a ona się rozciągała. Próbowała to robić jak najdłużej, by tylko nie wsiąść na miotłę. Niestety nie było jej to dane...
-To co...wyścig?
-Niech będzie. Gdzie meta?
-Hmm...tamto drzewo. - rzekł, wskazując na roślinę. -Żeby było fair dam ci 3 sekundy forów... - dodał, ale nie dokończył zdania, gdyż Hermiona już wystartowała.
Szybko się z nią zrównał i teraz lecieli obok siebie.
-Ładnie to tak, Granger?
Cholera. Czy ona naprawdę jest Gryfonką?
-A ładnie. Tak samo ładnie będziesz wyglądał na szarym końcu, Malfoy! -odkrzyknęła i przyspieszyła, zostawiając go w tyle.
Jakimś cudem jeszcze utrzymywała się na miotle. Może to dlatego, że nie patrzyła w dół i leciała bardzo blisko ziemi. No i jej strach przysłoniła chęć wygranej.
Tak pogrywasz, Granger?
W locie zdjął koszulkę, aby ją rozproszyć i...udało mu się. Hermiona zszokowana jego posunięciem straciła trochę prędkość, ale szybko się opamiętała. Była już blisko mety, gdy wydarzyło się coś, czego się nie spodziewali...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo, bardzo was przepraszam. Wiem, że się spóźniłam. Dużo nauki miałam i robiłam cosplaya na pyrkon. Na dodatek się okazało, że chyba nie pojadę z czego powodu jestem zawiedziona. Teraz mam wolne z powodu egzaminów, więc mam nadzieję, że się poprawię :D Rozdział trochę kiepski, wiem. Następny będzie lepszy. Oby. Pozdrawiam wszystkich. Proszę i komentarze i gwiazdki :)
