rozdział X

6.4K 482 46
                                    

Obudziła się wczesnym rankiem. Była trochę obolała... Poczuła, że leży na czymś dziwnym. To na pewno nie moja poduszka! Otworzyła oczy i ujrzała Malfoya! Leżała na jego kolanach. Próbowała się podnieść, ale ręka blondyna uniemożliwiła jej to, bo obejmował ją w talii. Spojrzała na niego.Wyglądał tak...niewinnie. Jak anioł. Zaśmiała się w duchu na tę myśl. Malfoy i anioł? Dobre sobie.
-Malfoy? Malfoy! Obudź się.
Próbowała go zbudzić, ale ten nadal spał w najlepsze. Tę chwilę przerwał jednak niespodziewany gość. A nawet dwóch.
-My się o was zamartwiamy, a wy po prostu chcieliście być sami... Trzeba było powiedzieć.
-Zamknij się, Zabini! Pomóżcie mi go lepiej obudzić. -warknęła.
Blaise podszedł do nadal pogrążonego w śnie chłopaka i szepnął mu do ucha.
-Smoku. Twój ojciec chce z tobą rozmawiać.
Dracon od razu otworzył oczy i zastał bardzo dziwną sytuację. On,Nott, Zabini I Granger, która na nim leżała, a on ją obejmował. Jednak nadal nie zabrał ręki.
-Diable, co się dzieje?
-Ty mi powiedz. -parsknął śmiechem mulat.
-Smok? Diabeł? Czemu tak?
-Spójrz na mnie, Granger. Musisz przyznać, że słodki ze mnie diabełek. -odparł wesoło, opierając się beztrosko o ścianę.
-A ty , Malfoy?
-Potrafi ziąć ogniem, jak prawdziwy smok i być równo groźny. -rzekł Teodor, który do tej pory tylko się przyglądał.
- Dzięki za miłe słowa, Nott. - powiedział rozbawiony.
-Malfoy...weźmiesz ręce? - zapytała zarumieniona Hermiona.
- A co z tego będę miał? -spytał z cwanym uśmiechem, pochylając się nad nią.
-Weź te łapy, Malfoy!
-Co zechcesz, Granger. - powiedział i uniósł ręce w obronnym geście.
-Ale jakbyś zmieniła zdanie...-podniósł sugestywnie brwi, na co się zarumieniła jeszcze bardziej.
Hermiono o czym ty myślisz. To Malfoy!
-Nie chciałbym wam przeszkadzać, ale śniadanie trwa już 10 minut.
Gryfonka słysząc to szybko pobiegła do pokoju po ubrania, a potem do łazienki. To samo uczynił Ślizgon, ale w mniejszym pośpiechu. Natomiast Nott i Zabini śmiali się z tego, co wyprawiają. Otóż Hermiona zapomniała skarpetki i wybiegła z łazienki, aby po nią wrócić,dzięki czemu tleniony mógł się do niej wślizgnąć. Niefortunnie (zależy dla kogo, bo Draconowi się to podobało ) Hermiona weszła do łazienki, gdy Ślizgon się przebierał i był w samych bokserkach na co Granger ponownie spłonęła buraka. Gdy wychodziła usłyszała o sprawach, których nie należy robić przed lekcjami w łazience.
-Przykro mi, ale na takie widoki musisz poczekać do wieczora, skarbie! -krzyknął jeszcze za nią.
Ona wiedząc, że się z niej nabija pokazała mu środkowy palec.
- Teo, idziesz? - zapytała błagalnie gotowa już dziewczyna.
-Niech będzie, mała.
Podziękowała szczerym uśmiechem.
-Mm...Teo?
-Tak?
-Bo mamy możliwość wybrania jednej osoby, by z nami zamieszkała i pomyśleliśmy o tobie. Co ty na to?
-Jasne. Nie mógłbym przegapić takiej rozrywki co ranek. Poza tym ktoś cię musi pilnować.
-Nie jestem dzieckiem.
-I w tym problem. Skoro dzisiaj było takie przedstawienie to boję się, co będzie jutro.
-Nic nie będzie. -burknęła.
-Właśnie. Dzisiaj Malfoy w bokserkach, a jutro bez. -zaśmiał się widząc miny młodszych dziewczynek obok, których przechodzili.
-Zamknij się. Nie chcę żadnych plotek.
-Oczywiście księżniczko. -odpowiedział czarnowłosy i ją objął.
Jak zwykle wywołali szepty w Wielkiej Sali. Tym razem Gryfonka obrała za punkt honoru zjeść przy swoim stole.
-Cześć wam. -przywitała się z przyjaciółmi, sięgając po kanapkę.
-Co to było, Hermiono? -zapytał dość ostro Weasley.
-Kanapka, Ron.
-Wiesz o czym mówię.
-To tylko przyjaciel, Ronaldzie.
-A ja mu nie ufam. On też był Śmierciożercą! Jednym z tych idiotów Voldemorta! Jest tylko nic nie wartym śmieciem.
Tego już nie wytrzymała. Gwałtownie wstała i zaczęła na niego krzyczeć. Chociaż nie...mówiła bardzo spokojnie, co było jeszcze gorsze niż, gdyby krzyczała. Jej głos był lodowaty i przesiąknięty jadem.
-To mój przyjaciel. Ja mu ufam. Nigdy, ale to nigdy więcej nie waż się tak o nim mówić. I jedynym śmieciem tutaj jesteś ty, Ron!
Teodor i Draco, widząc co się szykuje, wstali od swojego stołu i skierowali się w kierunku awantury.
-Bronisz go ,bo co? Już wiemy, że się z nim puszczasz! Z resztą Malfoy pewnie będzie następny! -rudy również zaczął podnosić głos i wstawać z ławki.
-Nie nauczyłeś się, Weasley, że nie mówi się o rzeczach, o których się nie wie? - lodowaty głos Draco rozległ się tuż za nim.
-Zamknij się, fretko i spadaj.
- Z szacunkiem trochę.
Tym razem odezwał się Nott. Ronald już się na niego zamachnął, ale jego rękę przytrzymał blondyn.
-Nie radzę.
-Jesteś dupkiem, Ron. -powiedziała Hermiona do już byłego przyjaciela poczym szybkim krokiem wyszła z sali. Oczywiście wszyscy w tym nawet nauczyciele, oglądali całe zajście.
-Jeszcze raz usłyszę, że źle się do niej odzywasz to pożałujesz. - syknął Nott i wybiegł za przyjaciółką.
Malfoy również miał taki zamiar. Rudy ,wykorzystując z tego, że jest odwrócony wyciągnął różdżkę. Miał już wypowiedzieć zaklęcie, gdy czyjąś ręka zacisnęła się na jego nadgarstku.
-Dość, Ron. - powiedział surowo Harry.
Spojrzał z niedowierzaniem na Wybrańca i wyszedł z pomieszczenia. ==========================================
-Wszystko dobrze, księżniczko? - zapytał Teodor, zauważając ją na parapecie.
-Tak. I nie mów na mnie księżniczka. - mruknęła.
-To jak mam mówić? Masz jakąś ksywkę?
-Kasztanka.
-Kto ci wymyślił taki głupi pseudonim?
-Ron... - uśmiechnęła się smutno na to wspomnienie.
Widząc, że się rozkleja przytulił ją, a ona cicho szlochała w jego ramionach.
-Już dobrze. Nie skrzywdzi cię już. Jesteś przy mnie. - szeptał jej do ucha.
-Dziękuję, Teo. - uśmiechnęła się I odsunęła kawałek.
-Nott dobrze gada. Ślizgoni troszczą się o siebie nawzajem. - odezwał się Draco.
-Ale przecież ja jestem Gryfonką.
-Ale na pewno masz coś z Ślizgonki.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęła i otarła łzy.
-Chodźmy już. Za chwilę zacznie się lekcja.
Zgodnie kiwnęli głowami i ruszyli pod klasę.
==========================================
Byli pierwsi. Z resztą nic dziwnego. Usiedli razem na parapecie, czekając na nauczyciela. Powoli schodzili się również uczniowie, którzy patrzyli się na nich, jakby zobaczyli gołego Snape'a. W ich stronę zmierzał Potter. Podszedł do dziewczyny, która siedziała między chłopakami i położył ręce na jej kolanach.
-Hermiono... - powiedział skruszony.
-Już dobrze, Harry. Przecież to nie twoja wina. - uśmiechnęła się szczerze do przyjaciela.
-Dbajcie o nią. -zwrócił się do Notta i Malfoya. -A ty uważaj na siebie, siostro. - odparł Wybraniec i pocałował ją czule w czoło.
W tym momencie przyszedł nauczycieli rozpoczęła się lekcja.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Specjalnie z okazji 1000 wyświetleń rozdział, który ma dokładnie 1000 słów! Dziękuję wszystkim bardzo! ♡ Mam nadzieję, że się podobał. Jeśli będziecie chcieli napiszę również miniaturkę tylko napiszcie mi o czym! Czy Hermiona ma być czystokrwista, a może w ciąży lub się spotykają po latach. Cokolwiek. Jestem otwarta na propozycje no i napiszcie czy chcecie w ogóle miniaturkę! Proszę o komentarze i gwiazdki. :) pozdrawiam ♡

Wojna Myśli ▪ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz