Ryan z zaskakującą zręcznością wymijał grupki ludzi kłębiące się na parkiecie. Poszłam w jego ślady i już po kilku chwilach znalazłam się tuż pod sceną. Do koncertu zostało jeszcze trochę czasu, więc z nudów zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie dziewczyn stojących obok.
- A nie mówiłam ci, że Erasmus we Włoszech to dobry wybór. Włosi są TAK HOT!
- Honey, Włosi to jedno, ale nie zapomnij o Włoszkach! One są boskie!
- Jak to jest, że masz tak świetny gust do lasek a tak beznadziejny do żarcia! Kelner prawie zszedł na zawał jak zapytałaś o ananasa na pizzę!
- Jezu... zamknij się! Zaraz nas wyrzucą za takie świętokradztwo.
- Kochana, nie wierzę w to, żeby któryś z nich rozumiał po polsku! Oni angielski ledwo ogarniają. Cokolwiek powiem, jestem bezkarna, patrz:
Czekam aż znowu będziemy popijać Bacardi w klubie ze szklanki
(Ay! zawtórowała reszta dziewczyn ze śmiechem)
Gdy na parkiecie nasze fanki
(Ay!)
A na głośniku Nicki i Cardi
(Okej!)
Próbowałam się powstrzymać z całych sił, ale niestety nie udało mi się, więc zapodałam kolejny wers:
Nie mów nikomu łamiemy zasady bo w domu też bywa funky
(U!, dziewczyny nie dały wytrącić się z rytmu)
Kiedy wpadają koleżanki...
ZACZYNAJĄ SIĘ HULANKI
I tym sposobem zdobyłam trzy nowe koleżanki, a Włosi doświadczyli najlepszego supportu w historii tego klubu. Właśnie miałyśmy zabrać się za drugą zwrotkę, gdy światła nad sceną przygasły. Koncert czas zacząć.
Pierwsza pojawiła się wśród błękitnych reflektorów Vic, po niej Thomas z Ethanem, wszyscy z lekko nerwowymi acz szerokimi uśmiechami. Trójka zajęła miejsca przy swoich instrumentach, Thomas przez chwilę szarpał z jackiem i kablem do gitary. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca truchtem wpadł na scenę Damiano, wyraźnie spóźniony. Tłum na parkiecie swoim przyciszonym głosem podkręcał atmosferę oczekiwania. Wiedziałam jaki gatunek muzyki grał Måneskin, ale teraz na pewno wiedzieli o tym nawet ci, którzy nie znali ich wcześniej. Obcisłe skórzane spodnie, mocny czarny eyeliner, glany na obcasach... rock n' roll never dies!
-Ciao tutti...-zaczął Damiano, lecz przerwał mu potworny pisk mikrofonu, który ogłuszył wszystkich w lokalu. Niezręcznym i jednocześnie przepraszającym gestem brunet próbował udobruchać swój niesforny sprzęt, podczas gdy jęk niezadowolenia przetoczył się przez publikę. -Ajć... ciężki start- pomyślałam.
Zespół nie dawał za wygraną, Vic poprawiła coś przy wzmacniaczu po czym uniosła kciuk do góry. Damiano wziął głęboki oddech próbując zamaskować stres i zaczął od początku:
- Hej wszystkim! Jak widzicie nie wszystko dziś idzie po naszej myśli, ale obiecuję, jak już zaczniemy to kapcie wam spadną- zdecydowanie chłopak robił dobrą minę do złej gry.
- In bocca al lupo!- krzyknął ktoś z publiczności czym rozładował atmosferę.
- Crepi!- odkrzyknął z nerwowym śmiechem cały zespół po czym rozpoczęli koncert.
Pewność siebie Damiano wydawała mi się zdecydowanie przesadzona, ale ich cover "Begging" sprawił, że zmieniłam zdanie. Pan Dupek miał powody, żeby z nieskrywaną pewnością siebie chwalić się jakością swojej muzyki. O tym, że Vic wymiata na basie wiedziałam od dawna, ale Thomas też był świetnie obeznany ze swoim instrumentem, Ethan brzmiał jak prawdziwy wirtuoz perkusji, a Damiano... Cieżko mi to przyznać, ale koleś był naprawę dobry. Jego głęboki głos z lekką chrypką w połączeniu z kocimi ruchami sprawiały, że cieżko mi było oderwać od niego spojrzenie.
W pewnej chwili nawiązaliśmy przypadkowy kontakt wzrokowy, na co chłopak puścił do mnie sugestywne oczko. Mimowolnie uśmiechnęłam się do niego i odpowiedziałam gestem uniesienia szklanki na wzór DiCaprio w "Wielkim Gatsby". Damiano będąc w środku wersu następnej piosenki musiał stłumić śmiech, po czym ku mojemu przerażeniu, i ekscytacji dziewczyn z Erasmusa, zaczął iść w naszym kierunku prowokacyjnie kręcąc przy tym biodrami. Po tym jak znalazł się na mojej wysokość klęknął w sposób, który wywołał pisk podniecenia u żeńskiej (i tęczowej) części widowni. Nim się spostrzegłam, wokalista zwinnym ruchem pochwycił mojego drinka i upił sporego łyka. Zamurowało mnie, co zdecydowanie ucieszyło bruneta. Oddał mi szklankę i ruszył w przeciwnym kierunku.
Spojrzałam na naczynie na którym został ślad jego szminki i dotarło do mnie, że dupek jednak zawsze zostanie dupiem, anielski głos nic tu nie zmienia. Westchnęłam i postanowiłam odpuścić sobie, nikt nie zrujnuje mojego wieczoru, pierwszego od dawna podczas którego czuję się naprawdę wolna.
Zatraciłam się w tańcu, światłach, muzyce i świetnej atmosferze. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie dwoje ciemnych oczu intensywnie wpatrujących się we mnie z drugiej strony parkietu. Jedno spojrzenie w stronę ich właściciela wystarczyło bym uświadomiła sobie, że moja wolność była tylko iluzją...
/// Burza rozdziałów nadal trwa!
CZYTASZ
I'm not like other ragazze
Fiksi PenggemarI know that you hate this place Not a trace Of me would argue Honey, we should run away \Hozier "To Be Alone"\ To była jedna z tych ciepłych, słonecznych i pełnych życia wiosen, która przejęła ulice Rzymu. Anastazję, jak wielu innych, przywiała do m...