co złego to nie ja
...
Corbin
Nerwowo podrygiwałem nogą, wciąż sprawdzając swój telefon. Czułem okropny stres na samą myśl o Florence i postanowiłem po prostu się od tego odciąć.
Nie umiałem tego jednak zrobić.
Prawda jest taka, że odchodziłem od zmysłów. Martwiłem się, nie spałem całą noc.
A jej wciąż nie było i wciąż nawet mi nie odpisała.
Rzuciłem długopisem o biurko, warcząc cicho, gdyż nie mogłem się skupić.
I wtedy moja komórka, jak na zawołanie, rozdzwoniła się głośno.
Poderwałem się momentalnie, widząc jej imię na wyświetlaczu. Nagła ulga rozeszła się po moim ciele, gdy odebrałem szybko.
– Florence, gdzie ty, do cholery, jesteś? – zapytałem, słysząc tylko jakieś szumy w słuchawce. – Cholera, dostałem prawie zawału, nie widząc cię na lotnisku po tym jak wylądował twój samolot. I jeszcze nie odbierałaś. Nie przespałem całej nocy.
Nie odpowiedziała mi. Brzmiała jakby płakała, przez co od razu wstałem z obrotowego krzesła, nerwowo przechadzając się po biurze.
– Co się stało? – Kolejne pytanie, po którym poczułem jak bardzo jestem nerwowy. Jej oddech wydawał się nierówny.
A moja głowa wyobrażała sobie najgorsze z możliwych scenariuszy. Że grozi jej niebezpieczeństwo. Że ktoś właśnie chce zrobić jej krzywdę. Albo już ją zrobił. Podszedłem do okna, wyglądając za nie.
– Florence!
– Jestem w Waszyngtonie – odpowiedziała, na co zmarszczyłem brwi.
– Co? Co tam robisz? – spytałem.
– Myślałam, że damy radę same, ale... – urwała, a jej głos załamał się i nie miałem już wątpliwości. Płakała.
I ta myśl, że jest na drugim końcu kraju, tak smutna, okropnie ścisnęła moje serce.
– Ja nie umiem jej trzymać, Corbin. Nie jestem w stanie jej pocieszać, bo sama jestem w strzępach – załkała, pociągając nosem, co dostatecznie złamało mi serce.
– Spokojnie, kochanie – wypowiedziałem, będąc w zupełnym szoku tym co się dzieje. Bo nie wiedziałem, co dokładnie się dzieje. – Wyślij mi dokładną lokalizację. Przylecę najbliższym samolotem.
Już mówiąc to, byłem w drodze do wyjścia, szukając w kieszeni kluczy od samochodu. Odłożyłem od ucha słuchawkę, włączając głośnomówiący i wchodząc w aplikację, aby poszukać lotu.
– Naprawdę? – szepnęła, pociągając nosem. – Przylecisz do Waszyngtonu? Ja... Wiem, że masz firmę i tylko... Boże, Corbin, musiałam to na kogoś zrzucić, bo nie dam rady.
– Za dwie i pół godziny mam lot. Może zdążę – powiedziałem tylko, jednocześnie klikając, że kupuję ten cholerny bilet. – Powiedz mi tylko, że jesteś bezpieczna, kwiatuszku.
– Tak... Tak, jestem.
– Dobrze – odparłem, wsiadając do samochodu i kładąc telefon w miejscu pomiędzy siedzeniami, gdzie znajdowała się wnęka. – A teraz uspokój się i wszystko mi opowiedz. Lot trwa pięć godzin. Będę dopiero nocą.
Więc zaczęła opowiadać.
A ja z coraz większym trudem tego słuchałem.
*
CZYTASZ
WICKED GAME [+18]
RomanceDruga część serii Wicked Games. Jedyne życie jakie zna Florence Elordi ma miejsce w Grants, na rodzinnej farmie. Chociaż dziewczyna marzy o założeniu własnej firmy, nie ma na to funduszy, a na pomoc rodziny nie może niestety liczyć, gdyż farma zaczy...