Chapter 4

84 6 27
                                    


POV Minho


- IN'AAA! (jeśli usłyszałeś/aś to w głosie Minho, jesteś godny/a nazywać się STAY)

- NO JUŻ!!!

- Szybciej. - powiedziałem spokojnie, uśmiechając się do najmłodszego.

- Stary zluzuj. Przecież wychodzimy dopiero za jakieś - Felix spojrzał na zegarek na ręce - czterdzieści sekund.

- Kurna. - młody zakładał glany od jakiś pięciu minut i szło mu to mozolnie. Bez większych efektów bym rzekł.

- Już zaraz zaraz... - wiązał drugiego buta, o dziwo.

- Gdzie jest Chan? - spytał Han który nie wiadomo skąd się wziął.

- Matko. - złapałem się za serce.

- Nie bój się. - zaśmiał się wiewiórowaty.

- Jasne...

- Już?

- Tak tak. - wstał najmłodszy i nałożył sobie kurtkę.

- Oke, kto czym jedzie. Ja biorę audice!

- No kurwo! Ja chciałem!

- To jedziemy razem. Ja w tą, ty w powrotną.

- Dżiz, dobra.

- Jadę z wami. - powiedział najmłodszy.

- Ale będzie impra. - mówi Felix.

- A tylko coś zróbcie w tym aucie to wam utnę jęzory.

- A nie to na dole?

- Nie. Bo to mi się jeszcze przyda.

- Nikt nie pytał.

- DOBRA CISZA.

Nagle nastała cisza. Wszyscy poszli do autek, ja jechałem audi razem z Felixem i najmłodszym, i oczywiście musiała z nami jechać ta lama.

- To co wódeczka?

- Jeśli będziesz cokolwiek pił w aucie to ci obiecuje, że nawet nie przejedziesz ze mną stu metrów.

- Oj nie denerwuj się hyung. Lixie będzie ze mną pił.

Felix spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami.

- Idz. Się. Jebac?

- Z tobą? No już się umówiłem przecież z tobą.

- Japierdole. - wykręcił oczami i wsiadł do auta, które otworzyłem.

- Hyung mogę z tobą z przodu?

- Radzę z przodu nawet...

Najmłodszy spojrzał na te dwa głąby, które wsiadły do auta i skrzywił się.

- Racja hyung... racja... pogłosisz radio jakby c-

- Wysiądą.

- Ale hyung ty nie za-

- Uwierz. Jak chve to mogę.

- O... no dobrze...

Wsiedliśmy we dwójkę do samochodu. Obróciłem się patrząc na tylne siedzenia i o dziwo dwójka blondynów patrzyła przez okno. Było to aż za spokojne jak na nich...
Ruszyłem, widząc, że auto obok które prowadził Chan odjechało powoli czekając na nas. Jechaliśmy za nimi i śpiewaliśmy sobie w czwórkę piosenki które leciały w radiu.

- PATRZCIE! - krzyknął nagle młodszy blondyn na co podskoczyłem w siedzeniu.

- F-Felix mógłbyś tak nie krzyczeć. Kieruje.

◇Good killers◇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz