Ten rozdział spowodował u mnie pięciomiesięczną blokadę. Straciłam motywację do pisania Świetlików i odłożyłam je na zaś, nawet nie wiedząc, jak niewiele brakuje do ich ukończenia. Chyba wiem, dlaczego ten rozdział wzbudził we mnie tak duży opór – pojawia się w nim pierwszy raz Niny, i o ile zazwyczaj nie mam problemu z opisem scen seksu, tak zwykle piszę je po angielsku. Wydaje mi się, że tutaj nie do końca wybrzmiało to tak, jakbym chciała – no ale już zostawiłam ten rozdział w spokoju i dopisałam do niego ciąg dalszy. Wybaczcie wszystkie zgrzyty – wiem, że są, ale się już poddałam.
Za tydzień wrzucę ostatnią część i zakończymy już przygodę ze Świetlikami. Planowałam, że będzie to opowiadanie dłuższe, ale przeciąganie wątków na siłę nie ma kompletnie żadnego sensu i lepiej uciąć, zanim zrobi się z tego rzadkie ciasto na makaron. Może kiedyś tu wrócę jeszcze raz na porządną reedycję – teraz zależy mi tylko na domknięciu tej historii. Dzięki, że czekaliście!
✨✨✨
Ledwo mógł uwierzyć w to, że się stresował przed spędzeniem wieczoru z Niną. Chciał, żeby wszystko wyszło perfekcyjnie — tak, jakby on sam chciał przeżyć swój pierwszy raz, a to oznaczało, że musiał starannie zaplanować parę rzeczy. Dotarcie do tego momentu w ich relacji kosztowało ich sporo, a o zniszczenie tego jednym złym posunięciem było już niezwykle łatwo.
Punktualnie o siedemnastej czekał na nią we włoskiej knajpce, w której się umówili na kolację. Nina wpadła odrobinę spóźniona, zarumieniona i w boskiej czerwonej sukience, która podkreślała jej biust oraz talię. Wyjątkowo postanowiła rozpuścić włosy; wsunęła w nie jedynie czarną opaskę, by nie przesłaniały całkowicie jej twarzy.
— Hej.
Dała mu buziaka na powitanie i usiadła naprzeciwko. Omiotła wzrokiem menu i zdecydowała się na spaghetti z kurczakiem, podczas gdy on wybrał najnudniejszą w świecie pizzę hawajską.
Rozmowa nie zaczęła się kleić od razu, jako że obydwoje przypominali raczej kłębki nerwów niż dwójkę ludzi, która się czuła komfortowo w swoim towarzystwie. Pierwsze niezdarne żarty rzucone w powietrze oraz nerwowy śmiech wystarczyły, by rozładować napięcie i znacznie rozluźnić atmosferę. Potem poszło już gładko; wymienianie się anegdotami oraz ciągnięcie konwersacji o wszystkim i o niczym wydawało się łatwiejsze. Każde kolejne spojrzenie stawało się coraz bardziej sugestywne, coraz bardziej naładowane elektrycznością, a gesty nabierały intymności oraz drugiego dna — preludium do drugiej części spotkania.
Wieczór był chłodny, kiedy opuścili restaurację i wsiadali do samochodu Leo. Wsunął kluczyk do stacyjki, ale nie przekręcił go od razu. Zamiast tego rzucił spojrzenie na Ninę — i być może dobrze, bo natychmiast skojarzyła mu się z przestraszoną sarenką. Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami, przygryzając wargę; jej policzku pozostały zarumienione, czy to z powodu chłodu, czy ekscytacji, Leo mógł jednak dostrzec napięcie w linii jej ramion oraz błękicie oczu. Niepewnie dotknął jej ręki zaciśniętej na pasku torebki.
— Hej — powiedział miękko. — Jeżeli nie czujesz się gotowa, mogę cię po prostu odwieźć do domu.
— Nie, ja... Jestem nieco niepewna, to wszystko. Naprawdę chcę to zrobić.
Patrzył na nią przez dłuższą chwilę, ale nie wyglądało na to, by kłamała. Skinął głową, ściskając mocniej jej rękę, i wreszcie położył dłonie na kierownicy. Pozwolił, by na jego ustach pojawił się uśmiech, kiedy silnik posłusznie budził się do życia, i rzucił w stronę Niny:
CZYTASZ
Świetliki | ✓
RomanceRozpoczęcie studiów w nowym mieście miało być dla Leo przepustką do samodzielności i okazją do zrzucenia emocjonalnego bagażu. Leo nie spodziewał się jednak, że już pierwszego dnia zajęć jego życie przewróci się do góry nogami - a wszystko to za spr...