Jeszcze tak na wstępie wam powiem, żebyście nie bali się zostawiać komentarzy. Uwielbiam czytać wasze komentarze.
Miłego czytania <3
______________________
Następnego dnia Możejko podwiózł syna pod szkołę. Siwowłosy stał przed autem jeszcze parę minut, aby upewnić się, że młodszy faktycznie udał się na lekcje.
- Orest?
Dopiero znany żeński głos wybił czekoladowookiego z rozmyśleń. Jak się okazało należał do Ilony, która położyła dłoń na jego ramieniu.
- Czego chcesz? Nie powinnaś już iść do szkoły? - spytał bezemocjonalnym tonem próbując równocześnie spławić nauczycielkę.
- Gapisz się na tą szkołę jak... No po prostu wygląda to podejrzanie. Jeszcze ktoś z boku pomyśli, że jesteś zboczeńcem podglądającym uczniów. - mruknęła lekko szyderczo kobieta.
- Odczep się, dobra? Nie chce mi się z tobą rozmawiać. - odburknął siwowłosy.
- Słuchaj... Zapraszam cię dzisiaj na kawę. Chciałabym z tobą pogadać i wyjaśnić parę spraw. Te nasze kłótnie były bez sensu...
- No dobra, przyjdę, ale nie licz na nic więcej. Dopiero co udało mi się odzyskać dziecko. Nie mam zamiaru go stracić po raz kolejny. - wymamrotał.
- Jeszcze napiszę ci smsem o której godzinie i gdzie się spotkamy. - oznajmiła, a następnie cmoknęła Oresta w policzek.
Kałuża udała się w kierunku szkoły, natomiast Możejko schował się do auta i otarł policzek. Z jednej strony niezbyt chciał iść na spotkanie z byłą kochanką, gdyż nie chciał, by Dominik się od niego odwrócił. Z drugiej zaś chciał. Nie dlatego, że był jakoś szaleńczo zakochany w Ilonie. Po prostu przerażała go myśl, że na starość mógłby zostać sam.
***
Mimo zgody pomiędzy księżmi, atmosfera na plebani była bardzo napięta. Przy "rodzinnym" śniadaniu Mateusz do nikogo się nie odezwał i siedział zupełnie nieruchomo cały czas gapiąc się w jednym kierunku, natomiast jego kamienny wyraz twarzy budził strach u wszystkich zgromadzonych.
- Mateusz, co cię znowu ugryzło? - spytał niepewnie ex więzień.
- No właśnie. Nawet się ksiądz nie pomodlił przed posiłkiem, jak to ma ksiądz w zwyczaju. - pisnęła gospodyni.
Żmigrodzki nie odpowiedział, a jedynie wstał od stołu i udał się do swojego biura. W chwili, gdy proboszcz opuścił jadalnię, ze ściany zerwał się obraz, który upadł na podłogę z wielkim hukiem.
- Walery, chodź no na bok... - mruknął Grzelak, a następnie udał się do salonu.
- A śniadanie to może ja mam po was dokończyć?! - krzyknęła Natalia obrażając się na obu panów, a następnie idąc w kierunku swojego pokoju.
- O czym chcesz pogadać, Waldek? - zapytał wikary.
- Słuchaj no... A może Mateusz wcale nie jest gejem, tylko... Jest opętany! - spanikował starszy z mężczyzn.
- Skąd ty żeś takie durne teorie wysnuł? - jęknął Walery drapiąc się po głowie z lekkiego zażenowania.
- Słuchaj no... Mateusz ciągle chodzi wściekły i poddenerwowany. Mało tego je bardzo mało, nie modli się przed posiłkami, zamyka się w sobie bardziej, niż kiedykolwiek, nie sypia po nocach... No i jeszcze ten obraz! To ostateczny dowód! - rzekł rudowłosy.
- A trzepnąć cię w łeb? Zaraz zadzwonię po twoich ziomków z policji, niech cię alkomatem zbadają. - zripostował brązowooki.
- Ale to ma sens! I jeszcze te ucieczki do kościoła! Mateusz pewnie sam wyczuł, że coś złego się z nim dzieje i szuka tam ratunku! Walery, musimy mu pomóc!
CZYTASZ
W imię... [Orest x Mateusz] (Zakończone)
FanfictionKontynuacja: Dom nędzników ~🖤~🖤~🖤~🖤~🖤~ Wydawać by się mogło, że Mateusz jest wzorowym księdzem i przykładem do naśladowania. Niektórzy mogliby rzec, że jest człowiekiem bez skaz, jednak w rzeczywistości skrywał w sobie tajemnicę, która od wielu...