Mateusz wstał z łóżka i udał się do biura, po czym stanął na krześle i otworzył okno, przez które wyskoczył. Przez chwilę poczuł się jak Batman, gdyż miał na sobie sutannę, w której czuł się jak superbohater. Kiedy podniósł się z ziemi, zaczął biec w kierunku bramy.
***
Kiedy wszedł do kościoła, usiadł w ławce i rozpoczął kolejny maraton modlitw. Tak bardzo nie chciał, żeby ktokolwiek mu w tym momencie przeszkodził.
Mimo, iż czuł potworne wyczerpanie, modlił się nadal, gdyż modlitwa była w tym momencie jedyną rzeczą, która koiła jego delikatne serce i duszę. Mimo, iż nie okazywał nigdy smutku, czuł się w środku okropnie. Odczuwał do siebie lekkie obrzydzenie i odrazę. Uczucia te twarzyszyły mu od wielu lat, jednak dopiero niedawno się one nasiliły.
Mateusz podniósł głowę i spojrzał przed siebie, lecz po chwili zamknął oczy. Nie mógł spojrzeć Chrystusowi w oczy. Wstydził się.
W pewnej chwili kapłan usłyszał kroki zbliżające się w jego kierunku. Z ciekawości obrócił głowę w ich stronę i szybko pożałował, lecz z drugiej strony poczuł radość. Tym, kto zbliżał się do księdza był nie kto inny, jak Orest Możejko. Niebieskooki wstał z ławki i lekko przeczesał włosy dłonią.
- Szczęść Boże. Nie było księdza na plebani, więc przyszedłem tutaj. Pani Natalia i Pluskwa się niepokoją o księdza.
Duchowny czuł motylki w brzuchu, kiedy inspektor do niego mówił. Nie skupiał się za bardzo na tym, co jego rozmówca mówił. W pewnej chwili jednak się otrząsnął.
- Aaa... No wie pan. W kościele ostatnio dużo czasu spędzam i Natalii się to nie podoba. Heh... Lepiej w kościele, niż... Zresztą nie ważne.
Mateusz nerwowo się zaśmiał. Zachowanie kapłana lekko zdziwiło policjanta, gdyż ten nigdy tak się nie zachowywał.
- Tak w zasadzie, to przyszedłem do księdza z małą prośbą. Chodzi o Dominika. - wymamrotał Możejko.
- Tak? A co się z nim dzieje? - spytał zmieszany mężczyzna w sutannie.
- Mam z nim same problemy..Kiedy zerwałem z Moniką, on... Zaczął się buntować.
- A nie próbował pan z nim porozmawiać? Czasami zwykła rozmowa może wszystko załagodzić. - rzekł spokojnie Mateusz.
- Odkąd spotykam się z nową kobietą nie mogę do niego dotrzeć, bo ciągle mnie ignoruje albo pyskuje.
Po słowach Oresta o jego nowej partnerce, Mateusz mocno posmutniał, jednak starał się pokazywać, że nic się nie dzieje.
- Może... Ksiądz by z nim porozmawiał? On księdza lubi i szanuje nawet bardziej, niż mnie. Niech ksiądz mu powie, że też mam prawo do szczęścia i decydowania o sobie. - wymruczał lekko niespokojnym tonem Możejko.
- No niech panu będzie. Spróbuję z nim porozmawiać. Dobrze by było, gdyby przedstawił pan Dominikowi swoją nową partnerkę. - odpowiedział spokojnie Matteo, po czym poklepał Oresta po ramieniu.
- Dziękuję księdzu za rozmowę. Mam nadzieję, że przemówi ksiądz temu bachorowi do rozumu. Ja już nie mam sił na niego! Życzę miłego dnia i udanego odpoczynku, bo widzę, że ksiądz nie sypia zbyt dobrze.
Mateusz lekko się zarumienił, jednak starał się to ukryć przed inspektorem. Słowa troski z jego ust sprawiły, że serce kapłana przyśpieszyło bicie.
Kiedy Możejko wyszedł z kościoła duchowny usiadł w ławce i schował twarz w dłonie. Z jednej strony czuł radość, bo mógł zobaczyć się z miłością swego życia. Z drugiej zaś czuł obrzydzenie i odrazę do samego siebie. Czuł potworny wstyd za każdym razem, gdy myślał o innym mężczyźnie w sposób romantyczny. Czuł się nieczysty i zepsuty.
CZYTASZ
W imię... [Orest x Mateusz] (Zakończone)
FanfictionKontynuacja: Dom nędzników ~🖤~🖤~🖤~🖤~🖤~ Wydawać by się mogło, że Mateusz jest wzorowym księdzem i przykładem do naśladowania. Niektórzy mogliby rzec, że jest człowiekiem bez skaz, jednak w rzeczywistości skrywał w sobie tajemnicę, która od wielu...