Rozdział 11

348 12 12
                                    

  Przebudziłam się nad ranem, analizując cały poprzedni dzień. Spojrzałam na miejsce obok siebie z nadzieją, że zobaczę Luke'a, który powinien jeszcze spać. Ale, ku mojemu zdziwieniu. Nie było go. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej obok mnie i odpaliłam wyświetlacz. Było osiem po dziewiątej. Wcześnie.

Jako, że dziś była sobota, nie śpieszyłam się nigdzie. Dlatego też zastanawiałam się, dlaczego go nie było. Poleżałam jeszcze chwilę w łóżku przewracając się z boku na bok licząc, że zasnę. Ale na marne. Wstałam więc z łóżka z zamiarem pójścia do łazienki lecz zobaczyłam, małą karteczkę, która leżała na moim biurku.

Przepraszam, ale musiałem wyjść.

Dziś o 18 jedziemy do mieszkania. Bądź gotowa.      Luke"

Okej, w ten sposób. Na początku nie skojarzyłam faktów i zastanawiałam się o jakie mieszkanie mu chodzi, ale po chwili dotarło do mnie, że mowa o mieszkaniu jego mamy, która..nie żyje. Nie spodziewałam się tego. Byłam ciekawa, czego jeszcze dowiem się o tym chłopaku pełnym tajemnic. Wciąż pamiętam o bliźnie, ale nie chcę go męczyć.

O osiemnastej jedziemy. Obiecałam, więc to zrobię. W sumie to na prawdę lubię spędzać z nim czas, czuje się przy nim komfortowo i po prostu dobrze się bawię. Mam nadzieje, że on też.

Weszłam do łazienki i złapałam za szczoteczkę do zębów. Myślałam nad wszystkim co się ostatnio działo w moim życiu, i dotarło to mnie, że dość długo nie rozmawiałam z moim bratem. Jako iż, nie miałam za daleko, po prostu otworzyłam drzwi łazienki, które prowadziły do jego pokoju i zorientowałam się, że przecież go nie ma. No tak, śpi u kolegi. To nadal z nim nie pogadam. Mam tylko nadzieje, że wszystko u niego okej.

Przemyłam jeszcze swoją twarz i zaczesałam włosy w jakiegoś niechlujnego koka i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i odpaliłam telewizor, na którym wybrałam netflix'a i włączyłam moje ukochane "Pamiętniki wampirów". Rękom wyszukałam telefonu i go odblokowałam. Na ekranie pojawiły się Sms'y od mojej przyjaciółki.

Od: Jass <3

-Hejka. Sprawa jest, Matt ma za 3 dni urodziny, pojechałabyś ze mną do galerii? Nie chce jechać sama.. proszeeee??

Do: Jass <3

-Siemka. Mogę tylko do 18 muszę się wyrobić z powrotem.

Od: Jass <3

-Jasne, no problem amigo!

-To umówmy się na 13?

Do: Jass <3

-dobra, podjadę po ciebie 

-Do zoo <3

Od: Jass <3

-do zooo<3

Odłożyłam telefon i wlepiłam swój wzrok w ekran telewizora myśląc nad dzisiejszym planem dnia. Czyli jednak muszę się ogarnąć. Ale to nawet dobrze. Mi też przydadzą się jakieś nowe ubrania. Cały czas chodzę w czarnych jeansach i bluzach. Mam może dwa topy na krzyż. Nadchodzi zima. Kurwa. Musze zaopatrzyć się w jakieś lepsze buty i kurtkę, nic nie mam. Nie chce zamarznąć. I w sumie przydały by się też jakieś spodnie bo ostatnio już w mało które się mieszczę.

Może powinnam przejść na jakąś dietę? Chyba powinnam. Najwyższa pora.

***

Byłam ubrana w niebieskie jeansy i bluzę w kolorze butelkowej zieleni. Jechałam właśnie po Jasmine. Jej dom od mojego był oddalony o jakieś 5 minut drogi, za to galeria była o dwadzieścia minut drogi od jej domu. I tak niedaleko. Najbliższe kino jest od nas jakieś czterdzieści minut drogi stąd. Jest z tym trochę dramat. Ale rzadko na to narzekam, bo i tak rzadko gdziekolwiek wychodziłam. Jestem raczej wyznawczynią powiedzenia "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.".

Beginning of the end Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz