Rozdział 16

320 11 20
                                    


Od czasu gdy tata wyjechał, minęły już 4 dni. Rozmawiałam szczerze z Jasmine o Matt'cie, nie ukrywam, że jest załamana. Ciężko było jej się pozbierać, kiedy obudziła się u mnie z kacem mordercą. Ledwo powstrzymałam ją od napisania mu wiadomości o treści „wybaczę ci" czy coś tego typu. Toczyłyśmy bitwę o jej telefon, ale na szczęście ja ją wygrałam. I odzyskała go dopiero wtedy, kiedy stwierdziłam, że nie stanowi już zagrożenia dla swojego własnego honoru.

Luke nie dawał znaku życia odkąd przywiózł mnie i moją przyjaciółkę w nocy do domu. Nie wiedziałam, czy to przez to, że ma ważniejsze rzeczy do roboty, czy przez to, że wtedy w samochodzie mu nic nie odpowiedziałam.

Poza tym wszystkim, było w porządku. Szkoła nas tylko pokonuje, ale to przez to, że nauczycielom, lekko mówiąc, odpierdala. To ile sprawdzianów mamy zapowiedzianych na następny tydzień to są jakieś żarty. Nie wiem o co im chodzi. Ale wiem jedno. Jest ciężko.

Rozmawialiśmy aktualnie z moim bratem o jego wczorajszym absurdalnym pomyśle.

-Jeremy, kiedy ty zrozumiesz, że chomik i królik w jednej klatce to jest chujowy pomysł?!-zapytałam dość głośno mojego brata.

Debil wymyślił sobie, że kupi królika i chomika bo widział tanio ale, że klatka będzie jedna, bo jest droga. Geniusz biznesu.

-A ty jesteś zeofilem, żeby mi mówić jakie zwierzęta mogą być razem a jakie nie ?

-Czym?!-zapytałam patrząc na niego z niedowierzaniem, a on również posłał mi niezrozumiałą minę.- Boże idiota. Czy ty w ogóle wiesz co to jest zeofil?-zapytałam a on popatrzył na mnie z debilną miną i powiedział;

-No ten, kto zajmuje się zwierzętami.

Kiedy usłyszałam to zdanie strzeliłam sobie z otwartej dłoni prosto w czoło.

-Ja pier dole. Idiota.-zaczęłam się śmiać.-Ty sobie lepiej sprawdź co to jest zeofil. Boże załamałam się tobą.-powiedziałam z zażenowaniem w głosie.

Jeremy wyciągnął telefon i zaczął jak mniemam szukać informacji.

-O kurwa, co to jest.-powiedział z przerażoną miną.-chyba nie chce wchodzić w grafikę.
O kurwa kliknąłe..

I rozbrzmiał się odgłos dzwonka do drzwi.

-Otworze.-powiedziałam i zaśmiałam się.

Podeszłam do drzwi i bez zastanowienia złapałam za klamkę i z opóźnionym refleksem spojrzałam na drzwi orientując się, że stoi w nich przystojny brunet a za nim kilku innych przystojnych gości.

Luke, Issac, Ethan, Jackob i Hunter.

Nim zdążyłam się zorientować, byli już w naszym domu. Stałam jak wryta i nie do końca wiedziałam co powiedzieć aż nagle usłyszałam głos mojego brata.

-Mogę wiedzieć kim jesteście i co robicie w moim domu?-zapytał Jeremy z nieodgadnioną dla mnie miną.

-Oh. Gdzie moje maniery. Jestem Ethan. To jest Jackob, Hunter, Issac i Luke.-wskazywał na nich palcem po czym dodał..-Ale oczywiście ja jestem najprzystojniejszy.

Po przedstawieniu się, Ethan wyciągnął dłoń w stronę mojego brata. Jeremy parsknął śmiechem ale odwzajemnił uścisk.

-Jestem Jeremy. Brat Cassandry, bo jak zgaduje, przychodzicie do niej? No raczej nie do mnie?-zapytał.-To chyba nie komornicy? Prawda Cass?

-Całe życie z debilami.-posumowałam łapiąc się za głowę.

-Ah, tak. Trochę się wyprosiliśmy, ale mam nadzieje, że to nie będzie problem.-powiedział Issac, a ja postanowiłam się włączyć do rozmowy.-I nie, nie jesteśmy komornikami.-zaśmiał się chłopak.

Beginning of the end Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz