V

2 1 0
                                    

Kolejna rana, którą zadaję sobie wielki ból, z której sączy się moja krew i odbiera mi wszystko co miałam. Kolejna rana, którą zadaję sobie, bo przegrałam tą bezkresną walkę o życie i własne zdanie. Poddałam się na samym starcie i straciłam bezpowrotnie szansę na sukces. Choć nikt nigdy nie wróżył mi sukcesu, a ja nie potrafiąc walczyć z tymi zapowiedziami, poddałam się i już nigdy nie zawalczę.

To przewrotne jak bardzo walka o swoje jest bolesna, a daje tak niewiele. Jak pokazanie innym, że się co do nas mylą, jest dla nas ważne. Bo przecież nikt nie chcę być postrzegany jako sierota i idiota w jednym.

Za wszelką cenę chcemy pokazać, że jest inaczej niż wszyscy myślą, raniąc tym swoją piękną niepowtarzalną duszę. Ranimy się w nieodwracalny sposób i zostawiamy piętno porażki nawet tam gdzie nigdy go być nie powinno.

Czujemy, że zdradzamy siebie, ale brniemy w to dalej i nie zważamy na ból w sercu, żeby tylko zmienić poglądy innych.

Lecz co nam po opinii innych, jeśli nie potrafimy w tym wszystkim dostrzec siebie?

Co nam po zwycięstwie skoro to wielka sromotna klęska?

Nie można ślepo darzyć do zwycięstwa za cenę własnej osobowości, bo to dzięki niej przetrwaliśmy o wiele więcej niż podczas podróży na sam szczyt. Bo ta podróż okazała się naszą ostatnią.

Te rany nie symbolizują bólu i cierpienia, ale za to są ucieleśnieniem tego jak silni byliśmy przed ich pojawieniem się w jednym miejscu. Bo ile ran tyle cierpienia, ale i doświadczeń w życiu, choć sami na początku nie zdajemy sobie z tego sprawy…

×_×

Z Uśmiechem do ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz