Twoje włosy zaplecione w dwa kucyki podskakiwały lekko z każdym energicznym krokiem. Melodia, którą nuciłaś, była krzyżówką kolędy i piosenki urodzinowej, zupełnie nierozpoznawalnej dla przeciętnego słuchacza. Zresztą, w około nie znajdował się nikt, z którym chciałabyś się podzielić swoją muzyczną mieszanką. Korytarz prowadzący do Wielkiej Sali świecił pustkami. Może niektórym mogłoby to się zdawać dziwaczne, ale nie tobie. W końcu lubiłaś samotne podróże, nieważne jak długie czy krótkie. Obecność innych była przyjemna, ale większość rówieśników nie rozumiała twojego ekscentrycznego zachowania. Nie winiłaś ich za to, w końcu każdy był inny i to czyniło wszystkich pięknymi.
Obrazy wywieszone na chłodnych, kamiennych ścianach szeptały między sobą, gdy przechodziłaś obok. Uśmiechnęłaś się do jednego z nich, a reszta natychmiast znieruchomiała.
— Chciałbyś posłuchać piosenki? — spytałaś starszego jegomościa na którym zawiesiłaś wzrok. — A może wolałbyś nauczyć się czegoś o emancypacji mugolskich kobiet? Wiem dużo na ten temat.
Malunek milczał.
— Tak, wiem, co sobie myślisz. Mądrala się znalazła! Szczerze powiedziawszy nauczyłam się o tym na Mugoloznastwie. Gdyby nie lekcje z panną Clocks, to nigdy bym nie podejrzewała, że kobiety musiały tyle walczyć o swoje prawa. Przecież to powinno być coś oczywistego...
Twój mózg powędrował w kierunku teoretycznych ścieżek, jakie mogło obrać twoje życie, gdybyś nie urodziła się czarownicą. Może teraz pasłabyś krowy? Krowy to urocze zwierzęta.
— O czym ja to...? — wymamrotałaś na głos. — Ach, no tak! Śpieszę się na śniadanie, pogadamy później!
Nie zważając na reakcję malowanych czarodziejów, potruchtałaś dalej. Zatrzymały cię dopiero odgłosy dochodzące zza następnego zakrętu. Brzmiały jak piski i coś w rodzaju... popłakiwania? Tak właśnie wyobrażałaś sobie spotkanie Pufka Pegmijskiego! Udowodniłabyś wreszcie tej wrednej Amandzie z Gryffindoru, że naprawdę istnieją. Zwiększyłaś tempa, gotowa na spotkanie z mitycznym stworzeniem. Jednak widok, który cię zastał, był daleki od twoich oczekiwań.
Duża grupa dziewcząt ze wszystkich domów otaczała mniejsze kółko stworzone z sześciorocznych Ślizgonów. W centrum tej gromadki stał naburmuszony Tom Riddle, najlepszy uczeń Hogwartu. Zawód przeszył twoje ciało niczym strzała wykonana z lodu. Rozejrzałaś się jeszcze trochę, wciąż mając nadzieję na dostrzeżenie różowego zwierzątka. Niestety, ani śladu. Te wysokie dźwięki należały do fanek Riddle'a i jego paczki. Westchnęłaś i wznowiłaś drogę ze zwieszoną głową.
☆'.・.・:★'.・.・:☆
— Dlatego właśnie Aquamenti jest tak przydatnym zaklęciem. Dzisiaj jednak zajmiemy się jedynie teorią, która jest równie ważna co praktyka...
Nowy nauczyciel, profesor Flitwick, zaczął kreślić kredą po tablicy koślawym pismem. Otworzyłaś notatnik, gotowa na przepisanie przedstawionych przez niego informacji, gdy drzwi do sali rozwarły się z hukiem. Do pomieszczenia wbiegła zdyszana Tian Hua Chang, twoja koleżanka z ławki. Po krótkich przeprosinach skierowanych w stronę Filiusa Flitwicka, dziewczyna zajęła miejsce obok ciebie.
— Spóźniłam się na śniadanie — wyjaśniła pospiesznie, zanim nawet otworzyłaś usta. — Tom mnie zatrzymał. To znaczy, ja się sama zatrzymałam, ale przez niego.
Posłałaś jej sceptyczne spojrzenie.
— No co? To nie moja wina, że jest taki przystojny...
Tian Hua powachlowała się dłońmi zakończonymi granatowymi paznokciami.
CZYTASZ
Breathless - Tom Riddle x Reader
FanfictionJesteś osobą kreatywną, rozultną i taką, która chadza własnymi ścieżkami. Kiedy w twoją drogę wchodzi okrutny Tom Riddle, postanawiasz zmienić go w lepszego człowieka. Niewinny pomysł może okazać się twoją destrukcją. TW: toksyczne relacje, zaburzen...