Ta książka to gówno. Ale gownem nie jest mój kot. Kocham mojego kotka. Lighta wsm też;)
A i przekroczyliśmy chyba kilka rozdziałów temu połowę, więc tyle dobrego, że długo się męczyć z tym syfem nie będziecie. Czytając to drugi raz doszłam do wniosku, że brak mi jakichkolwiek umiejętności pisarskich i po prostu widać to, że mój mózg zawsze będzie nastawiony tylko i wyłącznie na matematykę. Liczyć umiem perfekcyjnie, ale pisać... zupełnie inna bajka.
Nie wiem czy też wspominałam to, ale oryginał tego co piszę został napisany po francusku xd teraz to jest tylko tłumaczone, bo francuski fajny język i gdzieś uważam, że dalej mi lepiej idzie niż język polski. Wiecie, pierwsze lata życia niestety (bądź stety) spędziłam u babci i dziadka we Francji ze względu na jeszcze studia mojej mamy. Więc essa, ledwo po polsku coś powiedzieć umiałam, a starałam się właśnie jak rodzice przyjeżdżali. Stare dzieje, miłe wspomnienia, ale te lata nauczyły mnie jebania miasta Paryż. ALE, jeśli któreś z was, cokolwiek źle powie o tym miescie, znajdę wasz adres ip i koniec gadki, jasne??
Żart, bo groźby są karalne, a ja jestem simpem Lighta, so nic wam nie zrobię ;)
Ale na pewno coś zrobię jeśli też ktokolwiek mnie zapyta abym powiedziała początkową sekwencje z miraculous marinette. Przysięgam, najpierw ciebie zrzucę z tej wieży Eiffla a potem siebie samą.
I dziękuję bardzo za 5k wyświetleń <3
Light Ci nie uwierzył, więc kasy niestety nie oddał. Ucieszył się natomiast z tego, że zmądrzałaś i postanowiłaś wrócić do domu. Co jak co, zrobiłabyś to i tak, ponieważ kiedy on miał szukać drugiego Kiry w sobotę, ty miałaś miłą wizytę w ambasadzie francuskiej. Decyzja została podjęta już ostatecznie, pora na Uniwersytet Paryski. Light o tym nie wiedział. Przynajmniej masz nadzieję, że nie wiedział. Ucieczka do Paryża równała się z ucieczką od całego syfu związanego z jego planami i objęciem dziwnej władzy jako Kira. Fakt, Paryż był niestety mały, gdyż liczył gdzieś około stu pięciu kilometrów kwadratowych, ale od Tokio oddalony był o ponad dziesięć tysięcy kilometrów.
Czemu nie Anglia? Tak bardzo mówiłaś, że to właśnie tam chcesz wrócić. Tam miałaś wszystkich; brata, babcie, kto wie ale też i Madison, o ile nie wyjechała do Stanów za swoim chłopakiem. Byłaś, z któreś strony, pół Brytyjką, pół Francuską, więc posiadałaś dwa obywatelstwa. Light o tym wiedział, ale nigdy w rozmowie z nim nie poruszyłaś tematu zamiłowania, przykładowo, Paryżem czy Marsylią, czy Niceą, czy Cannes, czy też i Lyonem. Również nie poruszyłaś prowansalskiej wsi, w której mieszkała twoja ciocia. Prowansja była i jest fajna na swój sposób, ale te cholerne cykady... w Japonii ich też było pełno. Wielkie, obrzydliwe robale. Nie zaliczysz tego ile razy się popłakałaś, gdy to cholerstwo wleciało przez przypadek do twojego pokoju. Nawet jak odwiedzaliście swoją ciocię w Sainte-Maxime, twój ukochany brat i kuzyn łapali specjalnie cykady, aby wypuścić je tam gdzie spałaś. Trauma na całe życie. Ogólnie bałaś się robaków. Najbardziej pająków. Najgorzej z kątnikami kuchennymi. Kolejne wielkie cholerstwo. Również kilka razy zawitały w twoim pokoju, ale szczęśliwie zawsze była twoja mama, bo twój brat również się ich akurat bał.
Ale nie rozmawiajmy o robakach. To nie był temat numer jeden. Dlaczego postanowiłaś wybrać się do Francji, a nie Wielkiej Brytanii? Odpowiedzieć może i była prosta, nie wierzyłaś w to, że się dostaniesz na jakąkolwiek uczelnie angielską. Poziom w Paryżu też był wysoki, ale wydawało Ci się, że nie aż tak. Tak samo wszyscy wiedzieli, że idziesz z powrotem do Anglii. Nikt, nigdy nie wiedział o twoich planach we Francji. Jak wyszło z korzeniami francuskimi, to tylko pytano Cię jak coś po francusku powiedzieć, albo pytali o Paryż. Jeszcze padały uwagi, jak to niby Ci zazdrościli, że urodziłaś się w Paryżu. To też długa historia, ale po prostu w papierach miałaś Paryż.
CZYTASZ
« 𝐃𝐞𝐩𝐞𝐫𝐬𝐨𝐧𝐚𝐥𝐢𝐳𝐚𝐭𝐢𝐨𝐧 » 𝘓𝘪𝘨𝘩𝘵 𝘠𝘢𝘨𝘢𝘮𝘪 𝘹 𝘳𝘦𝘢𝘥𝘦𝘳 (pls nie czytajcie tego)
Fanfic(Cringe jak chuj z którego nie jestem dumna. Omijajcie to szerokim łukiem błagam, wybaczcie mój błąd z gimbazy) Coraz częściej masz wrażenie, że siedzisz i obserwujesz swoje życie niż bierzesz w nim faktyczny udział. Spoglądasz na swoje dłonie i ni...